Warszawska Prokuratura Okręgowa uznała, że nie doszło do popełnienia przestępstwa podczas przetargu na odzież służbową dla pracowników Poczty Polskiej i odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Zawiadomienie skierowało CBA.

Sprawa dotyczy okresu od 2008 do 2010 r. i przeprowadzonego wówczas przetargu na czapki, kurtki i spodnie dla pracowników Poczty Polskiej. Według ustaleń Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które sprawdzało przetargi przeprowadzane w Poczcie w latach 2007 - 2010, w trakcie tej procedury doszło do nieprawidłowości - m.in. zawyżona została cena kupowanych rzeczy.

Z zawiadomienia Biura wynikało też, że mogło dojść do przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez osoby odpowiedzialne za przeprowadzenie tego przetargu.

"Prokurator po przeanalizowaniu materiałów przekazanych przez CBA i przesłuchaniu agenta, który prowadził kontrolę w Poczcie Polskiej, stwierdził jednak, że niewyczerpane zostały znamiona popełnienia przestępstwa" - powiedział w czwartek PAP Dariusz Ślepokura z prokuratury okręgowej. Z uzasadnienia odmowy wszczęcia śledztwa wynika też, że podczas przetargu działano zgodnie z procedurami obowiązującymi w Poczcie, a najtańsza oferta nie została wybrana, ponieważ zawierała błędy, które zgodnie z prawem ją wykluczały.

Decyzja nie jest prawomocna, strony mogą się od niej odwołać.

W doniesieniach była też mowa m.in. o zbyt kosztownych przetargach i nieprawidłowościach w informatyzacji firmy

Rzecznik CBA Jacek Dobrzyński powiedział w czwartek PAP, że Biuro zapozna się z uzasadnieniem decyzji prokuratury i wtedy ewentualnie podejmie dalsze decyzje.

W ubiegłym roku warszawska prokuratura umorzyła śledztwo w innej sprawie dotyczącej nieprawidłowości, do których miało dochodzić w Poczcie Polskiej. Było ono efektem m.in. raportu NIK i doniesienia związków zawodowych; prokuratorzy stwierdzili, że nie doszło do wyczerpania znamion przestępstwa.

Pod koniec 2009 r. Solidarność wysłała do prokuratury, CBA i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego listy z zarzutami kierowanymi pod adresem zarządu Poczty Polskiej. Według związkowców władze firmy działały na jej szkodę i oddawały rynek konkurencji zaniechując wykonywania podstawowych usług (takich jak wysyłka listów i paczek). Zarzucali też, że Poczta ma zbyt wysokie ceny i za małe rabaty dla stałych klientów oraz straciła setki milionów złotych, oddając rynek usług kurierskich.

W doniesieniach była też mowa m.in. o zbyt kosztownych przetargach i nieprawidłowościach w informatyzacji firmy.