Wykupienie czasu po serwisie informacyjnym kosztuje od 30 do 60 tys. zł. Zorganizowanie konwencji – podobnie. A pokażą ją wszystkie stacje.
Partie szykują się właśnie do weekendowych pojedynków na eventy, czyli wydarzenia kreowane specjalnie po to, by znaleźć się w mediach. Od najbliższej soboty aż do wyborów politycy będą codziennie przemawiać na konwencjach, organizować wiece, happeningi i spotykać się z wyborcami.
W najbliższy weekend PiS będzie miał wielką inaugurację swojej kampanii wyborczej w Sali Kongresowej. SLD zaplanowało prezentację hasła, a także konwencję programową w hali Expo w Warszawie na około 1 tys. osób. A w auli Wydziału Fizyki Politechniki Warszawskiej swoich kandydatów zaprezentują w sobotę Obywatele do Senatu.
PO klasyczne konwencje wyborcze planuje dopiero na wrzesień. Na razie wzorem poprzedniej kampanii chce wypuścić parlamentarzystów na ulice. To forma, która łączy cechy eventu z kampanią bezpośrednią, i też zostanie pokazana przez media.
Ale partyjni PR-owcy wiedzą, że im większy rozmach, tym większa szansa na znalezienie się w mediach. Duży partyjny event kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zwykle najdroższe jest wynajęcie sali. Cena rynkowa np. hali Expo w Warszawie na tysiąc osób to 20 tys. zł, tyle samo trzeba zapłacić za wynajęcie auli Wydziału Fizyki na Politechnice oraz kilka godzin w Sali Kongresowej.
Do tego dochodzą koszty techniczne: nagłośnienia, oświetlenia, wynajmu telebimu. Kolejnym wydatkiem jest catering. Kawa i ciastka dla kilkuset osób kosztują kilkanaście tysięcy złotych.
– Rozpiętość jest duża. Partyjny event można zrobić już za kilkanaście tysięcy złotych, jeśli ma się dobry pomysł. Za dużą, profesjonalną imprezę trzeba zapłacić od kilkudziesięciu do ok. 100 tys. zł – mówi „DGP” ekspert PR, który współpracuje z jedną z partii.
Sukces takiej imprezy mierzy się tym, na ile zostanie nagłośniona w mediach, głównie w telewizji. Wystąpienia liderów są zwykle transmitowane w kanałach informacyjnych oraz cytowane w internetowych serwisach. Ale szanse na kilkusekundowe zaistnienie w telewizji mają także politycy mniejszych ugrupowań, jeśli zaplanują swoje wystąpienia w odpowiednim czasie, np. będą na bieżąco komentować wystąpienia liderów głównych partii.
Czasem od gotówki lepszy jest pomysł. Bezkosztowo zaistniał wczoraj SLD, który z okazji strajku na kolei wręczył kwiaty ministrowi Cezaremu Grabarczykowi.
Właśnie ze względu na koszty i skuteczność przekazu partyjni sztabowcy w kampanii stawiają na eventy. Emisja 30-sekundowego spotu – w zależności od czasu antenowego – to wydatek od 30 tys. zł po „Wiadomościach” TVP w dzień powszedni przez 50 tys. zł w okolicach „Faktów” TVN do 60 tys. po „Wiadomościach” w niedzielę.
Zorganizowanie eventu sprawia, że wydając podobne pieniądze, partia pojawia się w serwisach wszystkich stacji.