Jeszcze w tej kadencji zostanie zapewne uchwalona ustawa o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Projekt wywołuje jednak ostry sprzeciw zarówno opozycji, jak i samorządów.

W najbliższy wtorek ustawą zajmie się podkomisja ds. realizacji budżetu. Projekt trafił do Sejmu pod koniec lipca i od razu wywołał burzę na posiedzeniu komisji finansów. – To gorący kartofel, lepiej byłoby już tego nie ruszać pod koniec kadencji, zwłaszcza w takim pośpiechu – przyznaje jeden z posłów PO. Ale projekt znalazł się na priorytetowej liście marszałka Sejmu. Ustawę przygotowała minister Julia Pitera. – Obecny system orzekania naruszenia dyscypliny finansów publicznych działa źle – tłumaczy Pitera. Nowa ustawa ma poprawić skuteczność egzekwowania odpowiedzialności i usprawnić postępowanie w sprawach o naruszenie dyscypliny.

Mają nią być objęci wszyscy dysponenci środków publicznych, a także unijnych. To oznacza, że będzie ona obowiązywać np. organizacje pozarządowe, firmy szkoleniowe dysponujące środkami unijnymi etc. Zdaniem PSL może to uderzać w rolników, którzy także mogą być uznani za dysponentów środków UE. Według koalicjanta projekt jest zbyt restrykcyjny i idzie za daleko. – Wiele zapisów nam się nie podoba i na pewno ich nie poprzemy, choć chcemy nad tą ustawą pracować – mówi nam Jan Łopata z PSL.

Ludowcy zaprosili na wtorkowe posiedzenie komisji przedstawicieli samorządów i poprosili o ocenę ustawy Związek Powiatów Polskich. Opinia samorządowców jest bardzo krytyczna. – Te regulacje wcale nie poprawią przejrzystości. Mogą natomiast doprowadzić do sytuacji, w której za pomyłkę kilkunastozłotową osoba dysponująca środkami publicznymi zostanie napiętnowana, a w mniejszym gminach to może mieć poważny wymiar moralny – mówi Marek Wójcik z ZPP. Jego zdaniem projekt może jeszcze bardziej zniechęcać do pracy w administracji i osłabiać jakość jej działania. Zdecydowanie przeciwne zmianom są PiS i SLD.