Brytyjski minister ds. biznesu Vincent Cable oskarżył w niedzielę republikańskich kongresmanów w USA, że ich dogmatyczna postawa w sprawie długu publicznego zagraża globalnej gospodarce. Nazwał ich przy tym "skrajnie prawicowymi pomyleńcami".

"Ironia sytuacji polega na tym, że przed poniedziałkowym otwarciem giełd najważniejszym zagrożeniem dla światowego systemu finansowego są prawicowi pomyleńcy w Kongresie USA, a nie strefa euro" - zaznaczył Cable w wywiadzie dla BBC.

Minister wyraził przy tym przekonanie, że spór o poziom dopuszczalnego zadłużenia USA jest poważniejszym kryzysem niż problemy eurostrefy. Amerykański dług publiczny wynosi obecnie 14,3 bln dolarów.

Jeśli do 2 sierpnia prezydent Barack Obama nie porozumie się z Kongresem w sprawie podniesienia pułapu zaciąganych przez państwo kredytów, amerykańskiemu resortowi finansów skończą się pieniądze na regulowanie bieżących zobowiązań. Sobotnie rozmowy Obamy z liderami Republikanów spełzły na niczym.

Obama próbuje zahamować wzrost zadłużenia państwa

Obama chce zahamować wzrost zadłużenia państwa, redukując rządowe wydatki i podnosząc podatki. Republikańscy kongresmani sprzeciwiają się podniesieniu obciążeń fiskalnych.

Cable powitał z zadowoleniem porozumienie w sprawie zadłużenia Grecji, nazywając je "krokiem we właściwym kierunku", choć zastrzegł, że konieczne będą dalsze. "W brytyjskim interesie jest to, by eurostrefa uporała się ze swymi trudnościami" - stwierdził.

Minister zauważył, że coraz więcej oznak wskazuje na ożywienie w brytyjskim przemyśle wytwórczym, ale przyznał, że kondycja brytyjskiej gospodarki pozostawia wiele do życzenia. W najbliższych dniach zostaną ogłoszone wstępne dane na temat produktu krajowego brutto w II kwartale bieżącego roku. Prognoza ekonomistów zakłada wzrost PKB o 0,2-0,5 proc. w porównaniu z I kwartałem.

W poprzednich dwóch kwartałach w gospodarce panowała stagnacja. Cable zwrócił się do Banku Anglii, by rozważył wznowienie programu QE (kreowania podaży pieniądza) dla pobudzenia wzrostu. QE (Quantitative Easing) polega na pompowaniu przez bank centralny pieniądza w sektor finansowy, by zachęcić go do udzielania pożyczek.

"Rzeczywistym problemem (gospodarki) jest niski popyt wewnętrzny. Nie jest to niespodzianką z uwagi na duże szoki dla gospodarki. Zaufaniu konsumentów zaszkodziły zwłaszcza zwyżki cen surowców" - dodał Cable.

Na początku lipca dostawcy gazu ogłosili, że jego cena wzrasta o 18 proc. Elektryczność zdrożała o 16 proc. Stopa rocznej inflacji wyniosła w czerwcu 4,2 proc.