Litwa jest poważnie zaniepokojona planami budowy elektrowni atomowych przy jej granicach, na Białorusi i w obwodzie kaliningradzkim - mówili podczas spotkań z polskimi dziennikarzami przedstawiciele litewskiego rządu i parlamentu.

Zdaniem litewskich władz projekt w obwodzie kaliningradzkim nie ma sensu ekonomicznego. "To bardzo dziwna decyzja, bo nie ma żadnej potrzeby budowania tak dużej siłowni w tym miejscu. Potrzeby obwodu oceniane są na 900 MW, podczas gdy elektrownia ma mieć 2500 MW - to dwa i pół razy więcej" - powiedział wicemarszałek litewskiego parlamentu - Sejmasu Ceslovas Vytautas Stankievicius.

Zaznaczył, że Litwa między rokiem 2015 a 2020 zamierza przełączyć swój system energetyczny z rosyjskiego na europejski. Chodzi o synchronizację napięcia zmiennego w sieci.

Również wiceminister spraw zagranicznych Litwy Egidijus Meilunas wskazuje na niejasności związane z budową elektrowni jądrowej w obwodzie kaliningradzkm. "Obwód nie będzie miał odpowiedniej rezerwy mocy na wypadek zatrzymania reaktorów, a to już wprost oznacza, że elektrownia będzie musiała być włączona w cały rosyjski system i połączona z siecią litewską" - zaznaczył.

"Być może wkraczamy w obszar spekulacji, bo jeśli wybudujemy elektrownię w Visaginas, wtedy budowa elektrowni w obwodzie kaliningradzkim traci sens. Rosja może jednak tę elektrownię wybudować szybciej, co nas bardzo niepokoi" - powiedział Meilunas.

Putin mówił o jak najszybszym zbudowaniu elektrowni

Jak dodał, premier Rosji Władimir Putin mówił o jak najszybszym zbudowaniu elektrownii, ale jej operator - Rosatom - nie ma obecnie nawet licencji na budowę.

"Ogłaszają, że już zaczynają budować, a nie mają nawet wewnętrznych zezwoleń czy nawet opinii MAEA (Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej). Jeden z rosyjskich ekspertów powiedział, że w Rosji, budując elektrownie atomowe ok. 40 proc. środków jest przeznaczanych na cele korupcyjne" - dodał Meilunas.

Odnosząc z kolei do projektu na Białorusi Meilunas ocenił, że są co do niego liczne wątpliwości. "Oni to budują przy rzece Neris (Wilia), która przepływa przez Wilno, i to na 15-metrowej skarpie. Czyli woda z rzeki, żeby dotrzeć do reaktorów musi być pompowana w górę. A dlaczego zdarzyła się awaria w Fukushimie?" - pytał, przypominając, że głównym powodem był zanik zasilania i możliwości schłodzenia reaktorów.

"Według naszych danych w 1907 r. doszło na tym terenie do trzęsienia ziemi o sile 7 stopni w skali Richtera" - dodał Meilunas.

"Projekt na Białorusi jest zbyt blisko granicy z Litwą, by nic nie robić"

W ocenie wiceministra środowiska Litwy Aleksandrasa Spruogisa, projekt na Białorusi jest zbyt blisko granicy z Litwą, by nic nie robić. "Musimy zostać przekonani, że projekt jest bezpieczny i przewidywalny. Nie możemy czegokolwiek zabronić. To ich decyzja, jeśli uważają, że potrzebują elektrowni jądrowej; jednak my musimy wiedzieć, że to nie zagraża naszemu bezpieczeństwo i naszym interesom. Nie ma żadnych powodów ekonomicznych, żeby budować elektrownię akurat w tym miejscu" - powiedział Spruogis.

Na Litwie do końca 2009 r. pracowała elektrownia jądrowa Ignalina. Jej zamknięcie z powodu np. działających tam radzieckich reaktorów typu RBMK - podobnej konstrukcji jak w Czarnobylu - było jednym z warunków przyjęcia Litwy do Unii Europejskiej.

Obecnie Litwa, przy udziale inwestora strategicznego, który miałby objąć ponad 50 proc. udziałów, planuje wybudowanie obok zamkniętej elektrowni nowej - Visaginas. Udziały w niej mają mieć spółki energetyczne z Litwy, Łotwy, Estonii i Polski. Władze Litwy zapewniają, że do lipca rozstrzygną kwestię inwestora oraz dostawcy technologii. Polska deklaruje, że zamierza sprowadzać energię elektryczną poprzez budowane połączenie między Ełkiem a litewskim miastem Alytus, które ma ruszyć w 2015 r.