Od wczoraj mamy nowego ministra. Premier formalnie powołał Bartosza Arłukowicza na pełnomocnika premiera ds. koordynacji współpracy organizacji pozarządowych i administracji w przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu. Tyle że sprawami, za które ma się zabrać, zajmują się już inne instytucje. A pensja pełnomocnika w randze sekretarza stanu to 8,6 tys. zł. Do tego dochodzi dodatek funkcyjny ok. 2,1 tys. zł i za wysługę lat. Na tym nie koniec. Pełnomocnicy w KPRM sami zatrudniają po kilka osób, np. Elżbieta Radziszewska i Julia Pitera po pięć osób (sekretarek i doradców), a Władysław Bartoszewski ma dziewięciu pracowników.

Kluczowa kooperacja

Nowy pełnomocnik może wprawdzie nie mieć do dyspozycji swojego aparatu i raczej nie będzie dysponować specjalnym budżetem, ale nie do końca wiadomo, czym będzie się zajmował. – To stanowisko powinno zostać dokładnie opisane przez premiera – uważa prof. Mirosław Stec z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Pomysł premiera chwalą osoby związane z rządem. Arłukowicz zaprosił już na spotkanie m.in. Marka Michalaka, rzecznika praw dziecka, i pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych Jarosława Dudę. Wcześniej spotkał się z Elżbietą Radziszewską, pełnomocnikiem rządu ds. równego traktowania. Wszyscy zajmują się problemami wykluczonych, czyli sprawami, które teraz ma koordynować nowy pełnomocnik. Tyle że np. RPD obecnie kieruje wnioski do poszczególnych ministrów, np. zdrowia, pracy czy edukacji. – Często chodzi o sytuacje ponadresortowe, dlatego dobrze, że będzie w rządzie instytucja, która to spina – mówi „DGP” Marek Michalak.
Dla Jarosława Dudy, pełnomocnika rządu ds. osób niepełnosprawnych, sprawy najpilniejsze to ratyfikacja konwencji praw niepełnosprawnych i przygotowanie ustawy o osobach niepełnosprawnych. Zaraz jednak dodaje, że realizuje to w ramach swoich kompetencji. – Realizuję własne zadania, a minister Arłukowicz będzie miał swoje. Spraw jest dużo i liczę na współpracę – mówi „DGP” Duda.

Zdefiniujcie wykluczonych

– Teraz wykluczeniem zajmuje się wiele ośrodków w rządzie, samorządzie i organizacjach pozarządowych. Brakuje koordynacji, a moim celem jest zgrupowanie ludzi walczących z wykluczeniem w jednym miejscu – mówi nam Arłukowicz. Na początek musi jednak zdefiniować, kim ma się zajmować. – „Wykluczenie” w potocznym sensie jest szerszym pojęciem od „ubóstwa”, gdzie nie chodzi tylko o biedę, ale o niezdolność do korzystania z osiągnięć cywilizacyjnych. Do końca nie wiemy, kim są wykluczeni, którymi urząd miałby się zajmować – uważa Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych. Jego zdaniem pełnomocnik powinien też podjąć próbę uspójnienia polityki społecznej. – Instytucje pomocy społecznej funkcjonują w oderwaniu od siebie. Jak ktoś jest bezrobotny i jest alkoholikiem, to z punktu widzenia państwa ma dwa problemy, które są rozwiązywane oddzielnie – mówi Lewandowski.
Według niego pełnomocnik powinien zacząć od podstaw, a nie skupiać się na walce o konkretne postulaty, bo na nie potrzeba pieniędzy, których resort finansów nie da. Z kolei organizacje zajmujące się pomocą wykluczonym podkreślają, że to właśnie pieniędzy potrzeba, aby zająć się poważnie wykluczonymi. – Staramy się, aby nasi podopieczni nie musieli wynajmować mieszkań, bo to dla nich bariera. Kupujemy mieszkania, w których oni pokrywają koszty utrzymania – mówi Jan Krzeski z Fundacji „Ich Dom” – Mieszkania dla Młodzieży Opuszczającej Domy Dziecka w Płocku. I to są realne problemy osób zajmujących się pomocą wykluczonym.