Prezes PiS Jarosław Kaczyński podtrzymał w środę swoją grudniową wypowiedź, że nie rozpoznał ciała swojego brata Lecha Kaczyńskiego po przywiezieniu go do Polski. Jak jednak zastrzegł, nie ma wątpliwości, że na Wawelu jest pochowany właśnie jego brat.

"Powiedziałem zgodnie z prawdą, że po tych wszystkich zabiegach, tym wszystkim co się działo z ciałem (L.Kaczyńskiego) od momentu kiedy je zobaczyłem, go nie poznałem. W dalszym ciągu to podtrzymuję" - powiedział Kaczyński w środę wieczorem w TVN24.

Pytany czy nie ma wątpliwości że na Wawelu jest pochowany Lech Kaczyński odparł: "Nie mam wątpliwości, bo wielu ludzi, którzy widzieli to ciało na różnych etapach twierdzi, że jest to samo ciało".

Lider PiS powiedział również, że Donald Tusk bezpośrednio odpowiada za kampanię wymierzoną w Lecha Kaczyńskiego i rozdzielenie wizyt w Smoleńsku premiera i prezydenta. Mówiąc o premierze w kontekście samej katastrofy stwierdził: "To jest oczywiście wina pośrednia. Z tego co wiemy bezpośrednią winę ponoszą Rosjanie" - ocenił.

Kaczyński zaznaczył, że załoga samolotu Tu154M realizowała "normalną" procedurę podchodzenia do lądowania. "Jest radykalne wprowadzenie w błąd, które zakończyło się katastrofą. W tej chwili próba obrony ludzi, którzy się moralnie i intelektualnie skompromitowali nie ma sensu" - powiedział.

"Jeśli chodzi o niektórych panów, którzy się tak wypowiadają mogę powiedzieć tyle: jak bym był premierem, to odpowiednie służby pewną sferę w Polsce by dokładnie sprawdziły. Mówię o wypowiedziach pewnych panów z różnego rodzaju pism lotniczych i tak dalej. Ta sfera byłaby poddana daleko idącemu sprawdzeniu" - podkreślił Kaczyński.

Komentując wypowiedzi premiera w trakcie debaty nad informacją rządu ws. katastrofy smoleńskiej Kaczyński powiedział, że chciałby, aby Donald Tusk nie wchodził w rolę szefowej MAK Tatiany Anodiny. W opinii Kaczyńskiego przy opisywaniu raportu MAK Anodina posługiwała się "psychologizowaniem", czyli, według prezesa PiS metody, dzięki której "można udowodnić wszystko".

Prezes PiS był też pytany o to jak na miejscu premiera Tuska zachowałby się podczas spotkania z premierem Rosji Władimirem Putinem 10 kwietnia w Smoleńsku. "Na pewno nie ściskałbym się z Putinem. Potraktowałbym go bardzo chłodno i zażądałbym, mając już odpowiednią wiedzę prawniczą, tego rodzaju postępowanie, które daje Polakom najdalej idący wgląd w sprawę" - odpowiedział Kaczyński.

"Przez cały czas zachowywałbym się tak, żeby Putin nie ośmielił tak zachować (...)Przyjechałbym tam z twardą miną, bo to w najwyższym stopniu podejrzana katastrofa" - dodał Kaczyński pytany czy dałby się uścisnąć rosyjskiemu premierowi.

"Donald Tusk miał tam obowiązek przyjechać z odpowiednią wiedzą, podjąć zdecydowane działania, żeby ciała Polaków natychmiast znalazły się w Polsce i podjąć działania, żeby wykorzystać najbardziej korzystne dla nas rozwiązania prawne, a nie protokół 13 do konwencji chicagowskiej" - ocenił Kaczyński.

Na pytanie czy odebrałby telefon od premiera Tuska z prośbą o współpracę przy dążeniu Polski w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej, odpowiedział: "Do każdej współpracy jestem gotów, ale pod jednym warunkiem, że to będzie współpraca, nie wedle zasady, że stosunki z Rosją za wszelką cenę".

"Podnoszę słuchawkę, nawet często od ludzi, żeby bardzo brzydko mi nawymyślać. Od Donalda Tuska bym podniósł słuchawkę pod jednym warunkiem, że byłby gotów zmienić swoją dotychczasową postawę" - oświadczył prezes PiS.

Od kilku dni na stronie Zespołu Parlamentarnego Ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154M znajduje się ekspertyza, w której podważono decyzję o wykorzystaniu do badania katastrofy smoleńskiej konwencji chicagowskiej.

Wg. ekspertyzy premier Donald Tusk mógł złamać prawo zawierając ustną umowę z premierem Rosji Władimirem Putinem ws. postępowania wyjaśniającego katastrofę pod Smoleńskiem według konwencji chicagowskiej.

"Działanie to związało Polskę szeregiem postanowień dla niej niekorzystnych, nałożyło więcej obowiązków niż dało praw i postawiło w roli petenta względem Rosji. Badanie przyczyn wypadku, podobnie jak szczątki polskiego samolotu i wszystkiego co było na jego pokładzie, oddano w ręce Państwowej Komisji pod przewodnictwem Władimira Putina.(...) Podjęte działanie uznać należy za naruszające art. 87 i art. 91 Konstytucji RP w związku z art. 3 Konwencji chicagowskiej, a także art. 6 ustawy z dnia 14 kwietnia 2000r. o umowach międzynarodowych" - czytamy w dokumencie.

Zgodnie z ekspertyzą "za naruszenia te w związku z zajmowanym stanowiskiem i w zakresie swojego urzędowania, odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Stanu ponieść powinni Prezes Rady Ministrów" oraz członkowie Rady Ministrów "za zaakceptowanie powyższego działania".