Czy podsłuchane przez CBŚ rozmowy dowodzą korupcji w olsztyńskim wymiarze sprawiedliwości? Przez siedem lat prokuratura nie sprawdziła procesowo, jaki był charakter powiązań między prezesem olsztyńskiej spółdzielni mieszkaniowej Pojezierze a prokuratorami i sędziami. Przyznał to przedstawiciel Prokuratora Generalnego podczas zwołanego na wniosek grupy posłów posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Postępowanie ma być prowadzone dopiero teraz, po interwencji posłanki PO Lidii Staroń.

To nadzwyczajne przyznanie się prokuratury do bezczynności przez tak długi czas dziwi tym bardziej, że sprawa ma związek z historią okrzykniętą największą aferą spółdzielczą w Polsce

Co podsłuchał CBŚ?

Olsztyński CBŚ, badając w 2003 r. nadużycia gospodarcze w spółdzielni mieszkaniowej Pojezierze, założył prezesowi Zenonowi P. podsłuch. To, co się nagrało, zatrzęsło organami ścigania i wymiarem sprawiedliwości. Z podsłuchanych rozmów telefonicznych wynikało bowiem, że podejrzany o niegospodarność i korupcję prezes jest blisko zaprzyjaźniony z sędziami i prokuratorami, którzy na bieżąco dostarczają mu informacji ze śledztwa i udzielają porad, jak utrudnić działania CBŚ.
Stenogramy podsłuchów ujawniono dopiero niedawno. Okazało się, że zostały odtajnione i znajdują się w aktach procesu przeciwko prezesowi spółdzielni i jego wspólnikom, który toczył się w Sądzie Rejonowym w Ostródzie.

Fragmenty rozmów posłowie zamieścili we wniosku o zwołanie Komisji Sprawiedliwości. Wynika z nich, że Zenon P. rozmawia m.in. z Jarkiem, Krysią, Piotrkiem. CBŚ ustalił, że chodzi tu o sędziego Sądu Okręgowego w Olsztynie i jego żonę, także sędzię, szefową Wydziału Karnego w tym sądzie. Sędzia – jak wynika ze stenogramów – doradzał prezesowi, jak uniemożliwić CBŚ dotarcie do oryginałów dokumentów, dotyczących podejrzenia fałszowania wyborów.

Stenogram z 10.09.2003 r.
(…)
Jarek: A, y ale CEBOŚ chce oryginały czy kserokopie?
Zenek: Oryginały, a ja kserokopii nie będę robił.
Jarek: A nie, to y Cebosiowi się napisze, dosłownie takie pismo, że wyjątkowym zbiegiem okoliczności, w związku z wniesieniem sprawy
Zenek: no
Jarek: z powództwa cywilnego, akurat te same dokumenty w postępowaniu karnym… Ceboś i my je przedkładamy z polecenia sądu na rozprawę, która ma się odbyć siódmego października, tak.
Zenek: I tak, no i koniec.
Jarek: Napiszemy, wyjątkowym, zbiegiem okoliczności…
Zenek: Tak, ale i prokuraturę poinformujemy, bo chyba prokuratura…
Jarek: Tak, tak, tak, tak
Zenek: A prokuratura niech sobie Ceboś informuje, albo nie.
Jarek: Tak, tak, napiszemy do prokuratury od razu, napisze się te pismo.
(…)
Żona tego sędziego, do dziś czynna sędzia, miała z kolei pośredniczyć w docieraniu do osób odpowiedzialnych za rejestrowanie w sądzie statutu spółdzielni mieszkaniowej.(utrudniał on odwołanie zarządu i samego prezesa).
Z podsłuchanych przez CBŚ rozmów wynika też, że po przeniesieniu śledztwa w sprawie spółdzielni do Łomży, prezes zaczął rozmawiać z olsztyńskim prokuratorem Piotrem J., znanym m.in. jako autor aktu oskarżenia przeciwko zabójcom Krzysztofa Olewnika. Piotr J. miał uspokajać prezesa mówiąc o „monitorowaniu Łomży”:
Stenogram z 16 września 2003 r.
„(…)
Prokurator J.: … i chciał, prosił dzisiaj o spotkanie wiesz. Bo musimy tam parę spraw omówić. Już wczoraj z Pawłem się widziałem, bo tam jeszcze wiesz monitorujemy tą Łomżę…
Zenek”: I dobre wieści są… czy?
Prokurator: Dobre są dobre. (…)



















W stenogramach pojawia się też nieustalony z nazwiska pośrednik o imieniu Rysiek, który przekazywał prezesowi informacje z działań prokuratury w Łomży.
- Te rozmowy brzmią, jak ścieżka dialogowa z filmu kryminalnego. To kompromitacja sędziów – skomentował podczas komisji poseł Marian Filar, znany profesor prawa karnego, wczytując się w stenogramy.

Prezes prawie uniewinniony

Ta sprawa od początku wyglądała dziwnie. Zaczęło się z wielkim rozmachem. Zarzuty dla władz tej spółdzielni za działanie na jej szkodę i niegospodarność. Aresztowanie prezesa Zenona P. Zawieszenie trzech sędziów za współpracę z nim. Podejrzewa się, że około 200 mieszkań zostało zbyt tanio sprzedanych wybranym osobom. Mieszkania w jednym z bloków, zwanym prominenckim, miało wielu sędziów i prokuratorów. Policja podejrzewała, że ich przychylność władze spółdzielni kupowały sobie właśnie umożliwiając kupno tanich mieszkań. W końcu po kilkuletnim śledztwie w 2006 roku potężny akt oskarżenia trafia do sądu. Prokuratura na ławie oskarżonych sadza 29 osób. Sam prezes spółdzielni ma aż 20 zarzutów, m.in. działania na szkodę spółdzielni, nakłaniania do fałszywych zeznań, fałszowania wyborów do władz spółdzielni. Kolejni prokuratorzy krajowi twierdzą, że takiej sprawy jeszcze nie było i mówią o kompromitacji prokuratorów i sędziów. Wszyscy czekają więc na dyscyplinarki, zarzuty karne, zwolnienia. Nic takiego się nie dzieje. Lipiec 2010 w Sądzie Rejonowym w Ostródzie zapada nieprawomocny jeszcze wyrok: Półtora roku więzienia z zawieszeniem na cztery lata i sześć lat zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych w spółdzielczości - to kara dla Zenona P. za nakłanianie do fałszowania wyborów do władz spółdzielni. Z 20 zarzutów utrzymują się 2. Z 18 zarzutów sąd go uniewinnia. Były prezes i tak zapowiada apelację.

Posłowie porażeni

Jesienią część stenogramów z podsłuchów ujawnia program Uwaga TVN. - Czuliśmy, że coś jest nie tak, z tym śledztwem i procesem, ale dopiero te materiały z podsłuchów nas poraziły – mówi gazecieprawnej.pl posłanka Lidia Staroń (PO). Napisała pismo do Prokuratora Generalnego i wraz z grupą posłów wniosła o zwołanie posiedzenia Komisji Sprawiedliwości, podczas której prokurator generalny i minister sprawiedliwości wyjaśnią, co z tą wiedzą przez tyle lat zrobiono. – Chcieliśmy się dowiedzieć, jak to możliwe, że sprawę zamieciono pod dywan – dodaje posłanka.

Minister sprawiedliwości i przedstawiciel prokuratora generalnego podczas posiedzenia Komisji Sprawiedliwości przyznali wprost, że prokuratura nigdy nie badała procesowo „układu olsztyńskiego”. Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Elblągu uznali, że ich koledzy - inni prokuratorzy i sędziowie - prawa nie złamali, ale śledztwa, które by to potwierdziło lub wykluczyło nie wszczęli. Postępowania dyscyplinarne – sprawę miał zbadać rzecznik dyscyplinarny przy prokuratorze apelacyjnym w Białymstoku – się rozmyły. Tylko jedna sędzia z sądu gospodarczego została ukarana dyscyplinarnie, gdyż sama poddała się karze. Inni uniknęli wszelkiej odpowiedzialności.

Jak to możliwe? Gdzie był nadzór służbowy nad tym postępowaniem?
Tu jasna odpowiedź nie padła. Byli szefowie Prokuratury są już albo w stanie spoczynku albo na długotrwałym zwolnieniu. Dopiero pismo posłanki Staroń z grudnia ub. roku, zawierające prośbę o wyjaśnienia, stało się podstawą postępowania w tej sprawie. Prokurator Generalny przesłał je do Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, która wyznaczyła do prowadzenia sprawy Prokuraturę Okręgową w Siedlcach.