Wynik PSL zaskoczył Waldemara Pawlaka, ale też wystraszył polityków PO. Umocnienie się ludowców i konieczność zawarcia licznych koalicji na lokalnym szczeblu oznaczają, że przed wyborami parlamentarnymi za rok większych reform nie będzie.
Dobry wynik PSL może być decydujący dla polityki budżetowej rządu. Pod znakiem zapytania stoi reforma emerytur mundurowych, która miała być uchwalona do końca kadencji. Nikt też nie będzie się starał szybko zreformować KRUS.
Politycy PO, z którymi rozmawialiśmy, już dziś mówią o końcu ambitnych reform. W praktyce żadna z nich nie doczekała się głosowania w Sejmie i trudno mówić o jakimś przełomie. Mało tego, ekonomiści apelują o kontynuowanie tych działań, które udało się już wynegocjować z koalicjantem. – Wszystko, co nie dotyczy elektoratu PSL, jest do przeprowadzenia. PSL pewnie dałoby się przekonać do mundurówki, bo to nie jego elektorat, ale byłoby już przeciwne podnoszeniu wieku emerytalnego, bo to dotyczy kobiet na wsi – mówi ekonomista prof. Stanisław Gomułka.
Silna pozycja PO i PSL w samorządach może natomiast pomóc w realizacji pakietu Ewy Kopacz. Komercjalizacja szpitali jest do zaakceptowania dla PSL. – Przykład starosty z Pleszewa pokazuje, że PSL nie ma kłopotów z prywatyzacją szpitali – mówi Rafał Grupiński, wiceszef klubu PO i szef wielkopolskich struktur partii.
Dobry wynik wyborczy PSL przełoży się na wdrażanie tego, co rząd już wniósł do Sejmu w ramach tzw. jesiennej ofensywy legislacyjnej. Zniknie bowiem obawa o to, że niepewna swojego losu partia Pawlaka zacznie podważać politykę gabinetu Donalda Tuska.
Częścią ofensywy legislacyjnej ma być pakiet deregulacyjny dla gospodarki. To otwarcie popiera PSL. – W ciągu roku musimy sprawić, by finanse publiczne były bezpieczne, i stworzyć lepsze warunki dla przedsiębiorczości – mówi „DGP” Eugeniusz Grzeszczak, szef sztabu wyborczego PSL.
Zdaniem ekonomisty prof. Witolda Orłowskiego nawet bez wielkich zmian rząd może dokonać wielu drobnych korekt dotyczących efektywności działania instytucji publicznych i oszczędności. – Jest wiele posunięć, które się wstrzymuje w obawie przed protestami, których potem prawie nie ma. Tak było z zasiłkami pogrzebowymi – zachęca Orłowski.



Kompetencje samorządowców są ważniejsze niż partyjna legitymacja

Z Michałem Zaleskim, prezydentem Torunia, z komitetu wyborczego Czas Gospodarczy, rozmawia Jarosław Olechowski

Zdobył pan blisko 66 proc. głosów i już w pierwszej turze znokautował rywali. Skąd taka siła?
Jestem popierany przez PSL i Stronnictwo Demokratyczne, ale startowałem jako kandydat niezależny. A to oznacza, że dla torunian profesjonalizm i zaangażowanie w miejskie sprawy są ważniejsze niż partyjna legitymacja. Mój sukces, podobnie jak innych bezpartyjnych kandydatów, Wojciecha Szczurka w Gdyni, Rafała Dutkiewicza we Wrocławiu czy Tadeusza Ferenca w Rzeszowie, świadczy o tym, że dla ludzi najważniejsze jest dobre prowadzenie miejskich spraw. Po prostu trzeba spełniać oczekiwania mieszkańców. Miejsce na polityczne dąsy i swary jest w parlamencie.
To brzmi jak slogan Platformy Obywatelskiej, promujący jej kandydatów w trakcie wyborów.
Wielu torunian mówiło mi, że hasło PO tak naprawdę reklamuje moją osobę. Premier Tusk apelował o to, by nie robić polityki, tylko budować mosty, a ja właśnie rozpocząłem budowę nowej przeprawy przez Wisłę. Apelował też o budowę boisk, a my mamy najwięcej boisk w całym województwie.
Trudno było wygrać z kandydatami partyjnymi?
To była bardzo nierówna walka. Moi rywale z Platformy i PiS mieli nieporównywalnie większe pieniądze oraz zaplecze do prowadzenia kampanii. Wygrałem tylko dlatego, że na sukces ciężko pracowałem przez ostatnich osiem lat. Gdyby ludzie mnie nie znali, miałbym mikre szanse w starciu z partyjnymi machinami wyborczymi.
Odrzuca pan partyjne barwy, ale dla sprawnego zarządzania miastem będzie potrzebował pan wsparcia polityków w radzie miasta.
Na 25 mandatów w radzie miasta zdobyliśmy 7. Platforma Obywatelska ma 10 mandatów, PiS – 5, a Lewica – 3. Jestem zwolennikiem współpracy. W ciągu poprzednich kadencji też zabiegałem o konsensus i wbrew pozorom nie był on trudny do osiągnięcia. Rada miasta odrzuciła tylko kilkanaście uchwał spośród blisko 1100, jakie zaproponowałem w ciągu czterech lat.
Co teraz będzie pańskim priorytetem?
Najważniejsze jest dokończenie budowy drugiej przeprawy przez Wisłę. Toruń ma tylko jeden most drogowy, to zdecydowanie za mało jak na 200-tysięczne miasto. Dzięki tej inwestycji wartej 750 mln zł torunianie nie będą tracić tyle czasu w korkach.
Kiedy z trzeciego miejsca można wejść do II tury
Druga tura wyborów samorządowych odbędzie się 5 grudnia. Dotyczy kandydatów na wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast, którzy nie uzyskali ponad 50 proc. ważnych głosów. Wyborcy wybierać będą między dwoma kandydatami, którzy w I turze uzyskali największą ilość głosów. Jeżeli któryś z dwóch kandydatów utraci prawo wyborcze albo umrze, w jego miejsce dopuszcza się tego, który otrzymał kolejno największą liczbę głosów w I turze. W takim przypadku termin ponownego głosowania odracza się o dalszych 14 dni.
Może się zdarzyć, że w II turze między dwoma kandydatami będzie remis. W takim przypadku wygrywa ten kandydat, który w większej liczbie obwodów głosowania otrzymał więcej głosów.

RUP