Mundial w RPA pomoże Polsce lepiej przygotować się do Euro 2012.
Kibice wciąż śledzą zmagania piłkarskich drużyn w RPA, tymczasem organizatorzy Euro 2012 wykorzystują trwające mistrzostwa, by przyjrzeć się z bliska, jak impreza została przygotowana. Szef Euro 2012 Polska Adam Olkowicz z dyrektorami wszystkich pionów spółki w ramach tzw. programu obserwacyjnego będą na miejscu przekonywać się, jak gospodarze mundialu radzą sobie z organizacją spotkań, ich zabezpieczeniem, a także z zakwaterowaniem kibiców. – Obserwując mistrzostwa w RPA, jak nigdy dotąd mamy okazję się czegoś nauczyć. Zapóźnienia infrastrukturalne w RPA są podobne do naszych, a szczególnie do ukraińskich. W Południowej Afryce nie było dotąd kultury zarządzania projektami. Pierwsze kroki, by to zmienić, uczyniono dzięki naszej firmie. Do RPA pojechał zespół doradców, którzy wcześniej zajmowali się bezpieczeństwem na stadionach w Niemczech – mówi Jacek Bochenek, dyrektor projektu Euro 2012 w firmie Deloitte, która doradzała FIFA przy organizacji mundialu w RPA. I przekonuje, że jak się wcześniej nie robiło wielkich imprez, to nie ma sensu ryzykować. Lepiej uczyć się od kogoś, kto ma już doświadczenie.

Wyścig z czasem

Przed mundialem w RPA wiele było obaw dotyczących infrastruktury stadionowej. W czerwcu 2009 r. stadion w Kapsztadzie stał kompletnie rozgrzebany, chociaż zgodnie z harmonogramem miał być już oddany do użytku. Otwarcie nastąpiło jednak dopiero w grudniu. Jeszcze gorzej było w Nelspruit, gdzie budowę ukończono dopiero na trzy miesiące przed mistrzostwami. Odwlekana była także inauguracja głównego obiektu Soccer City w Johannesburgu, na którym pierwszy mecz rozegrano zaledwie dwa miesiące przed mistrzostwami.
Stadiony, choć oddane grubo po terminach, są jednak nowoczesne i dopieszczone. – To obiekty z najwyższej, światowej półki. Oglądanie na nich meczów jest czystą przyjemnością. Widoczność jest doskonała z każdego miejsca – twierdzi Marek Wawrzynowski, mundialowy korespondent „Przeglądu Sportowego”.
Goście, zachwycając się arenami mistrzostw, nie zdają sobie sprawy, ile problemów sprawiło Afrykanom wybudowanie ich na czas. Wszystkie terminy narzucone przez FIFA zostały przekroczone. Powód? Miejscowi budowlańcy celowo przedłużali je, bo po zakończeniu robót większość z nich zostałaby bez pracy.
Paradoksalnie może być to dobra wiadomość, nie tyle dla nas, ile dla Ukraińców. Polskie stadiony powstaną na czas. Za rok, na 12 miesięcy przed Euro 2012, będziemy mieli gotowe obiekty w Gdańsku, we Wrocławiu i w Warszawie. Stadion w Poznaniu zostanie oddany do użytku już w listopadzie. Na Ukrainie co prawda gotowe są dwa stadiony – w Doniecku i Charkowie – ale budowy kolejnych w Kijowie i we Lwowie opóźniają się o kilka miesięcy. I jest mało prawdopodobne, by zgodnie z żądaniami UEFA były gotowe w czerwcu 2011 r.
Historia pokazuje jednak, że UEFA w takich przypadkach przymyka oko i pozwala na dokończenie inwestycji już po terminie. Tak jak to miało miejsce podczas mistrzostw Europy w Portugalii w 2004 r. – Takie sytuacje się zdarzają – uspokaja Pedro Correia, Portugalczyk, szef pionu planowania i operacji UEFA. – Nie wpadamy w panikę, bo w Portugalii stadion na mistrzostwa wybudowano w dziewięć miesięcy.
Ukraińcy boją się jednak, że tym razem UEFA nie będzie pobłażliwa. – To dla nas ważny sygnał, że FIFA pozwoliła RPA na opóźnienia przy budowie stadionów, ale wolałbym, żeby dopingowało nas to do cięższej pracy – mówi Markjan Lubkiwski, dyrektor turnieju Euro 2012 na Ukrainie, który także przebywa teraz w RPA z roboczą wizytą. Liczy na to, że w połowie przyszłego roku wszystkie cztery ukraińskie stadiony będą gotowe. – Nie możemy dopuścić do sytuacji, że będziemy rozgrywać spotkania na obiektach, które otworzono przedwczoraj.

To byłoby zbyt wielkie ryzyko i dla kibiców, i dla organizatorów.

Uczyć możemy się i tego, jak państwo może zaoszczędzić przy budowie infrastruktury, nie tylko sportowej. W RPA wiele inwestycji powstało za pieniądze prywatnych inwestorów. Zdaniem ekspertów także przy okazji Euro 2012 część inwestycji mogłaby powstać w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. W RPA taka współpraca dotyczyła szczególnie budów w ośrodkach, w których miały rozgrywać się mecze. – Miasta mają wiele innych wydatków. Przykładowo Wrocław musi teraz przeznaczyć duże środki na zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Inwestycje związane z Euro 2012 mogłyby wziąć na siebie prywatne firmy – mówi Bochenek.



Bezpieczeństwo poza trybunami

Organizatorzy Euro 2012 pojechali do RPA również po to, żeby zobaczyć, jak Afrykanie radzą sobie z zabezpieczeniem imprezy. Przed mistrzostwami wszyscy obawiali się, że zakończą się one klęską ze względu na wysoką przestępczość. Już przed startem imprezy informowano o napadach, kradzieżach, a nawet morderstwach.
Tymczasem mistrzostwa się zaczęły, a z RPA nie docierają żadne niepokojące sygnały. Policja radzi sobie doskonale. Każdy, kto złamie prawo, musi liczyć się z przykrymi konsekwencjami. Za kradzież z użyciem broni dwóch bandytów skazano w czasie mundialu na 15 lat więzienia. – Do RPA poleciał nasz menedżer do spraw bezpieczeństwa. Ma tam wszystko obserwować i uczyć się od gospodarzy – mówi rzecznik Euro 2012 Polska. – W Polsce nie było nigdy przedsięwzięć porównywalnych z Euro 2012. Mamy co najwyżej doświadczenia w zabezpieczaniu pielgrzymek papieskich, ale mistrzostwa są imprezą bardziej dynamiczną. Trzeba zadbać o bezpieczeństwo kilkudziesięciotysięcznego tłumu, który przemieszcza się, i to w kilku miejscach naraz – zauważa Bochenek, podkreślając, że dla UEFA bezpieczeństwo jest priorytetem.
Energetyka nie kojarzy się z piłką nożną, a okazuje się, że w czasie wielkiej imprezy jest to sprawa fundamentalna. W Polsce nie powinno być takich problemów, ale we Lwowie jeszcze kilka lat temu wielogodzinne przerwy w dostawie prądu były na porządku dziennym. – Bezpieczeństwo w tej kwestii jest dla FIFA bardzo ważne. Nie może sobie pozwolić, by problemy z prądem zakłóciły transmisję, którą oglądają miliardy ludzi na całym świecie. Dlatego nawet w Niemczech w 2006 r. przy każdym stadionie stały dodatkowe generatory. W dniu meczów obowiązywał też zakaz jakichkolwiek robót budowlanych w miastach – twierdzi Bochenek. Zwraca uwagę, że to dzięki mistrzostwom RPA zyskała lepszą sieć energetyczną.

Czekając na turystów

Deloitte już podsumował korzyści płynące z mundialu w opublikowanym kilka dni temu raporcie: „2010 FIFA World Cup: A Turning Point for South Africa”. Poprawa infrastruktury, wzrost gospodarczy i większa duma narodowa – to największe plusy. – Jesteśmy krajem, który łączy cechy państw rozwiniętych i rozwijających się – powiedział Lwazi Bam z afrykańskiego Deloitte. – Z jednej strony, silne podstawy technologiczne i ekonomiczne pozwalają umieścić RPA wśród krajów dobrze rozwiniętych, z drugiej – braki w infrastrukturze nie dawały szansy, by w pełni wykorzystać potencjał gospodarczy. Mundial spełni rolę katalizatora dla naszego rozwoju. – RPA tak zaplanowała inwestycje, żeby ludzie mogli korzystać z nich także po mistrzostwach świata – mówi Bochenek. – Inwestowano przede wszystkim w transport, bo głównym celem RPA jest rozwój turystyki. Rozbudowano lotnisko OR Tambo w Johannesburgu i King Shaka w Durbanie, które może teraz przyjmować nawet największe airbusy. Choć w okolicach Johannesburga autostrady robiły wrażenie, to i tak postanowiono poszerzyć je o dwa pasy. Powstało też wiele hoteli.
Operator systemu kart płatniczych Visa, oficjalny partner FIFA i jeden ze sponsorów mundialu, też oszacował pierwsze zyski RPA z mistrzostw świata. Między 1 a 20 czerwca wartość transakcji zawieranych w tym kraju za pomocą kart Visa opiewała na 128 milionów dolarów – o 58 procent więcej niż w analogicznym okresie 2009 r. Liczba transakcji zwiększyła się o 60 proc. i wyniosła 900 tys. Najwięcej w RPA wydali Anglicy, Amerykanie, Australijczycy, Francuzi i Brazylijczycy. 90 procent wydatków dotyczyło usług turystycznych – hoteli, restauracji, przejazdów, wypożyczalni samochodów itp. Jednak te liczby tylko częściowo pokazują, co czeka Polskę podczas Euro 2012. Do RPA przyjechało bowiem tylko 350 tys. zagranicznych kibiców. U nas, jak się szacuje, będzie ich około miliona.
Warto dodać, że to wielkie piłkarskie święto trwa nie tylko na stadionie. W specjalnych fanzonach mecze ogląda niemal tylu widzów, ilu na trybunach. Pierwsze 32 spotkania mundialu obejrzało 1 mln 570 tys. kibiców (średnia widzów na mecz 49 tys.), a w oficjalnych fanzonach równo milion (najwięcej w najbardziej atrakcyjnym turystycznie Durbanie – 238 tys.).
Wiadomo już, że w RPA przemysł turystyczny na mistrzostwach zarobi 3,6 miliarda dolarów. – Do tego trzeba jeszcze dodać zysk wynikający z popularyzacji nazwy naszego kraju na całym świecie – cieszy się Roshene Singh z Izby Turystyki RPA. I zakłada, że w najbliższych latach liczba turystów odwiedzających jej kraj wzrośnie o 20 – 25 procent. Południowej Afryce opłaciła się inwestycja w ogólnoświatową kampanię promocyjną. Na reklamę turystycznych walorów RPA przez ostatnie lata wydano 13,2 mln dolarów. Kampania promocyjna Euro 2012 pełną parą ruszy tuż po zakończeniu mistrzostw w RPA – tak chciała UEFA, która nie chce wchodzić w paradę FIFA. Współpraca w piłkarskiej rodzinie kieruje się sztywnymi zasadami.

Chronić sponsorów

Podczas mistrzostw w RPA możemy nauczyć się jeszcze jednego – jak wygląda ambush marketing, czyli próby reklamowania się na wielkich imprezach firm, które nie mają do tego prawa. Euro 2012 sponsorować będą takie marki, jak McDonald’s, Adidas, Carlsberg, Coca-Cola, Castrol i Hyundai. Trzeba jednak pamiętać, że są one oficjalnymi sponsorami UEFA i to głównie europejska federacja zarobi na tych kontraktach gigantyczne pieniądze oraz zapewni tym markom odpowiednią ekspozycję podczas mistrzostw. Każdą próbę podpinania się pod sponsorowanie imprez przez inne firmy FIFA i UEFA oskarżają o ambush marketing i kierują sprawy do sądu.
Przykład RPA pokazuje jednak, że bez łamania piłkarskiego prawa można nieźle zarobić na reklamach marek konkurujących z tymi, które zostały oficjalnymi sponsorami imprezy. Giganci, tacy jak Nike czy Pepsi-Cola, na pewno przygotują swoje kampanie reklamowe nawiązujące nie tyle do samych mistrzostw, ile do piłki nożnej w ogóle. RPA przy okazji mundialu na kontraktach z takimi markami ma zarobić 220 mln dolarów. Czy polskie agencje reklamowe już zaczynają liczyć zyski?
– Nie możemy myśleć tylko o zysku ekonomicznym. Trzeba też pamiętać o pozytywnym wizerunku Polski, który będziemy kreować przy okazji Euro 2012 – mówi Tomasz Zahorski, który w spółce PL.2012 zajmuje się ochroną własności intelektualnej. Przekonuje, że nie można tracić zdrowego rozsądku. A tak, niestety, stało się w RPA, kiedy aresztowano grupę dziewczyn za to, że na trybunach reklamowały piwo Bavaria. – Nie wszyscy będą mogli skorzystać na Euro 2012. Powstaną regulacje prawne chroniące oficjalnych sponsorów. Zresztą przy ich tworzeniu także korzystaliśmy z mundialowych wzorców. Kto złamie prawo, będzie musiał liczyć się z finansową odpowiedzialnością. Jesteśmy stosunkowo młodą demokracją i z ochroną znaków towarowych wciąż są u nas problemy. Mistrzostwa Europy to dobry moment, by głośno mówić o tym problemie i uczulać na to ludzi. Poza tym w czasie Euro sponsorami mistrzostw będą też polskie firmy i w interesie państwa jest ochrona ich interesów – mówi Zahorski.
Piłkarskie imprezy coraz bardziej się komercjalizują i zarabiają coraz większe pieniądze. Każde kolejne mistrzostwa świata i Europy są przygotowane lepiej od poprzednich i przynoszą większy dochód. – Jest taka zasada, że każdy organizator mistrzostw Europy jedzie na poprzedzający je mundial i uczy się jak najwięcej. My też chcemy skorzystać – mówi Lubkiwski. Wiadomo już, że nasze mistrzostwa będą rekordowe przynajmniej pod jednym względem. UEFA oszacowała, że zarobi na nich miliard euro. O 200 tysięcy więcej niż na Euro 2008. Polsko-ukraińskie mistrzostwa po prostu są skazane na sukces.
Stadion Green Point w Kapsztadzie, czyli trochę Euro 2012 na mundialu w RPA. Obiekt jest bliźniaczo podobny do powstającego w Warszawie Stadionu Narodowego Fot. East News / DGP