Kierujący tymczasowo IPN Franciszek Gryciuk został wyznaczony przez marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego do pełnienia obowiązków prezesa Instytutu. Dzięki temu będzie on mógł podejmować decyzje m.in. ws. budżetu IPN i jego tajnego zbioru zastrzeżonego.

W poniedziałek IPN podał, że stało się to na mocy postanowienia marszałka z 9 czerwca. "Teraz pan Gryciuk może wykonywać wszystkie kompetencje prezesa, np. związane z budżetem IPN czy sprawami tzw. zbioru zastrzeżonego" - powiedział rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.

31 maja weszła w życie tzw. mała nowelizacja ustawy o IPN. Zgodnie z nią, w przypadku śmierci prezesa IPN jego obowiązki przejmuje wskazany przez marszałka Sejmu jeden z jego zastępców. Nowelizację uchwalono po śmierci prezesa IPN Janusza Kurtyki w katastrofie pod Smoleńskiem. Dotychczasowa ustawa nie regulowała sytuacji po nagłej śmierci prezesa (po śmierci Kurtyki Kolegium Instytutu powierzyło tymczasowe kierowanie IPN jednemu z jego zastępców, właśnie Gryciukowi).

W związku z tą nowelizacją Komorowski mówił, że nie wyznaczy prezesa IPN, bo "wchodzi w życie znowelizowana ustawa, która przyznaje prawo do wyznaczenia prezesa IPN Radzie Naukowej Instytutu". "Więc tutaj ani marszałek Sejmu, ani głowa państwa, nie ma nic do prezesa IPN. Moim zadaniem było tylko i wyłącznie to, aby ustabilizować dzisiaj, kiedy nastąpiła tragiczna śmierć prezesa Kurtyki, sytuację w IPN poprzez stworzenie możliwości sprawowania tej funkcji w okresie przejściowym przez jednego z wiceprezesów, którego wcześniej wybrał i uczynił swoim współpracownikiem właśnie prezes Kurtyka" - dodawał Komorowski.

"Pan Gryciuk nie ma pełnej mocy decyzyjnej"

"Pan Gryciuk nie ma pełnej mocy decyzyjnej" - mówiła niedawno szefowa Kolegium IPN Barbara Fedyszak-Radziejowska, która była zaskoczona wypowiedzią Komorowskiego. Nie mając pełnych kompetencji prezesa, Gryciuk nie mógł np. odtajniać danych z tajnego, niedostępnego zbioru zastrzeżonego IPN, a bez tego znajdujący się tam esbecy nie byliby pozbawiani przywilejów emerytalnych.

Pod koniec maja żaden z pięciu kandydatów na prezesa IPN nie spełnił wymogów formalnych, wobec czego Kolegium IPN zamknęło rozpisany przez siebie konkurs na prezesa. Wobec wejścia w końcu maja w życie tzw. dużej nowelizacji ustawy o IPN autorstwa PO, która m.in. odbiera Kolegium prawo do takiego konkursu, ogłosi go już nie Kolegium, ale mająca powstać Rada IPN. Na razie jednak nawet nie zaczęły się wybory ciała, które ma powołać Radę. Procedura jej wyboru jest skomplikowana i może zająć dużo czasu. Fedyszak-Radziejowska mówiła wcześniej, że wybór prezesa według nowelizacji trwałby co najmniej pół roku; według dotychczasowej ustawy - dwa miesiące. Kolegium ma działać aż do powołania Rady.

Prezesa IPN powołuje i odwołuje Sejm za zgodą Senatu zwykłą większością głosów

Według "Gazety Wyborczej", w Polsce jest 25 ośrodków naukowych, które mogą wyłonić elektorów. Wystarczy, że przed wakacjami nie zrobi tego choć jeden, a wybór Rady IPN będzie zablokowany co najmniej do września - napisała "GW".

Według "dużej" nowelizacji, prezesa IPN powołuje i odwołuje Sejm za zgodą Senatu zwykłą większością głosów (a nie większością 3/5 głosów - jak wcześniej). Zgromadzenie Elektorów, które ma być wyłonione przez renomowane uczelnie oraz Instytuty Historii i Studiów Politycznych PAN, ma wskazać kandydatów do Rady IPN, spośród których członków Rady ma wybrać Sejm (5 z 10 kandydatów) i Senat (2 z 4 kandydatów). Prezydent RP ma dwa miesiące na wybór 2 członków Rady spośród kandydatów zgłoszonych mu przez Krajową Radę Sądownictwa (kandydatów do Rady kolejnych kadencji wskaże też Krajowa Rada Prokuratury).

PiS krytykowało m.in. niepoddanie elektorów lustracji i wskazywanie kandydatów do Rady przez środowiska sędziowskie i prokuratorskie. Partia zaskarżyła już tę nowelizację do Trybunału Konstytucyjnego.