Zespół prokuratorów wojskowych prowadzących śledztwo w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem został poszerzony o kolejnych trzech śledczych - poinformował we wtorek rzecznik Prokuratury Generalnej, prok. Mateusz Martyniuk.

Jak podała Prokuratura Generalna, ma to związek z "przystąpieniem do przesłuchiwania członków rodzin ofiar katastrofy oraz trwającymi przesłuchaniami przedstawicieli organów i instytucji biorących udział w przygotowaniu i organizacji lotu na uroczystości w Katyniu".

W czwartek naczelny prokurator wojskowy płk Krzysztof Parulski pytany przez posłów sejmowej Komisji Obrony Narodowej o liczbę prokuratorów, prowadzących sprawę, informował, że 10 kwietnia powołał zespół śledczy liczący siedmiu prokuratorów, później doszła ósma osoba. Obecnie, jak powiedział we wtorek rzecznik NPW płk Zbigniew Rzepa, zespół prokuratorski liczy 11 osób.

"Nadal trwają badania telefonów komórkowych zabezpieczonych na miejscu katastrofy; trwa również opracowywanie opinii fizykochemicznej w oparciu o próbki z elementów ubrań ofiar" - poinformował Martyniuk.

Rzecznik Prokuratury Generalnej podał ponadto, że w poniedziałek do Wydziału Prawnej Współpracy Międzynarodowej rosyjskiej Prokuratury Generalnej trafiło i ma zostać przekazanych Polsce "około tysiąc kart zawierających m.in. protokoły przesłuchań świadków, protokoły oględzin przedmiotów zabezpieczonych na miejscu katastrofy i protokoły z identyfikacji ciał ofiar katastrofy".

Dodatkowe oględziny miejsca katastrofy

Jednocześnie, jak podano, prokuratura chce, by dodatkowe oględziny miejsca katastrofy prezydenckiego samolotu przeprowadziło 21 archeologów i geofizyków. Wniosek o pomoc prawną Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, który do strony rosyjskiej został skierowany w końcu ubiegłego tygodnia, zawiera - jak potwierdził we wtorek rzecznik Prokuratury Generalnej prok. Mateusz Martyniuk - m.in. prośbę o dokonanie kolejnych uzupełniających oględzin miejsca tragedii - na potrzeby polskiego śledztwa - z udziałem ekspertów z dziedziny geofizyki i archeologii.

Jak napisano w ujawnionym wniosku, polska prokuratura wojskowa wystąpiła o "przeprowadzenie uzupełniających oględzin miejsca katastrofy mających na celu odnalezienie ewentualnych pozostałych szczątków ofiar, fragmentów samolotu, jego wyposażenia oraz ruchomości należących do osób znajdujących się na pokładzie, połączonych z prospekcją terenową z wykorzystaniem metod archeologicznych i geofizycznych z udziałem specjalistów z zakresu archeologii i geofizyki".



Teren katastrofy po raz ostatni przeszukano w czwartek. "Przeczesania terenu dokonało 50 funkcjonariuszy; nie znaleziono żadnych materiałów z tej sprawy" - informował wtedy naczelny prokurator wojskowy płk Krzysztof Parulski.

Wśród 21 osób zawnioskowanych przez prokuraturę do udziału w oględzinach obszaru tragedii znajduje się 10 pracowników Instytutu Archeologii i Etnologii PAN w Warszawie; oprócz nich na liście jest jeszcze czterech geofizyków z krakowskiej firmy "Geopartner". Są także geodeci z "Geoprzem" ze Skawiny, a także badacze z Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Instytutu Archeologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie i Uniwersytetu Wrocławskiego.

W rozmowie z PAP dyrektor Instytutu Archeologii i Etnologii PAN prof. Andrzej Buko, który będzie pełnił funkcję szefa zespołu polskich specjalistów, zapewnił, że polska ekipa, po otrzymaniu informacji o terminie misji, jest gotowa do wyjazdu w ciągu 48 godzin do Smoleńska, by przeszukać teren katastrofy prezydenckiego samolotu.

Jak zapowiedział, zasięg prac, które mają potrwać 14 dni, obejmie dokładne przeszukanie powierzchni terenu, prospekcję geofizyczną oraz wykonanie planigrafii i dokumentacji znalezisk. Na miejscu zostanie założona siatka geodezyjna, która pozwoli z dokładnością do 1 centymetra przeszukać miejsce nie tylko bezpośredniego upadku samolotu, ale także jego dalsze obrzeża.

Na terenie katastrofy Tu-154M nie będą prowadzone wykopaliska

Buko podkreślił, że na terenie katastrofy Tu-154M nie będą prowadzone wykopaliska. "Kopać nie będziemy, bo na tym etapie to jest praca w ciemno. Teraz jedynie wskażemy, dzięki geofizykom, miejsca, które warto byłoby jeszcze dodatkowo zbadać" - powiedział Buko. Jak tłumaczył, to, co znajduje się pod powierzchnią terenu geofizycy sprawdzą za pomocą urządzeń geomagnetycznych. Dodał też, że podczas prac będą wykorzystane profesjonalne wykrywacze metali.

"Ideą naszej misji jest wykluczenie wszelkich możliwych spekulacji na temat tego, co tam jeszcze się znajduje. Chodzi m.in. o to, by uznać za niewiarygodne słowa kogoś, kto po naszych pracach zgłosi się z rewelacją, że znalazł np. część prezydenckiego tupolewa" - powiedział Buko. Podkreślił, że archeologom zależy nie tylko na tym, by uspokoić opinię publiczną, ale także rodziny 96 ofiar tragedii pod Smoleńskiem.

Buko poinformował też, że przygotowana przez archeologów opinia ekspercka, dotycząca wyników prac, będzie znana opinii publicznej w ciągu miesiąca po rozpoczęciu prac specjalistów.

Jak w poniedziałek informował prok. Rzepa w skierowanym wniosku o pomoc prawną chodzi też o przekazanie aktów normatywnych dotyczących organizacji i sprawowania kontroli nad ruchem powietrznym Federacji Rosyjskiej, a także przesłuchanie w obecności polskiego prokuratora autora amatorskiego filmu nakręconego tuż po katastrofie prezydenckiego samolotu. Wniosek dotyczy m.in. także kwestii ustalenia listy i szczegółowych zakresów obowiązków osób kontrolujących ruch lotniczy w rejonie katastrofy.

Rzepa wyjaśniał, że przedstawiciel polskiej prokuratury cały czas obecny jest w Moskwie i uczestniczy w niektórych czynnościach rosyjskich śledczych. "Ponieważ nasz wniosek o pomoc prawną musi przejść całą drogę formalną po stronie rosyjskiej, jego realizacja może potrwać" - zaznaczał w poniedziałek rzecznik NPW.