Do zwiedzania otwartej w sobotę światowej wystawy Expo 2010 w Szanghaju ustawiały się długie kolejki. Tłumy stały również przed polskim pawilonem. Już teraz nasza ekspozycja, o elewacjach przypominających stylizowaną ludową wycinankę, została przez chińskich organizatorów okrzyknięta sukcesem. Gratulacje za świetną ekspozycję zbiera Boris Kudliczka – wybitny scenograf, autor koncepcji plastycznej polskiego pawilonu.



Polacy zbierają w Szanghaju świetne recenzje. Komplementami zasypywany jest Boris Kudliczka, wybitny scenograf, kostiumolog, niegdyś designer.
Gdy idzie o Expo, Kudliczka nie jest nowicjuszem. Współtworzył wizję polskiej ekspozycji także przed dziesięciu laty, podczas imprezy w Hanowerze.
Wtedy był młodym, ledwie 28-letnim scenografem, z pięcioletnim stażem w Polsce. Przyjechał do naszego kraju, wiele ryzykując. Mógł przecież zostać w Bratysławie, gdzie ukończył Akademię Sztuk Muzycznych.
W Polsce planował pobyt dwumiesięczny. Chodziło mu o zdobycie nowego doświadczenia, istotnego dla stawiającego pierwsze kroki w zawodzie artysty. Polski teatr miał swoją renomę, dobre opinie o nim dotarły także na Słowację.
Dlatego Boris Kudliczka wiele się nie zastanawiał. Jadąc do Polski, liczył przede wszystkim na naukę. Swe zamierzenia zrealizował w stu procentach. Przede wszystkim dzięki współpracy z jednym z najwybitniejszych polskich scenografów, Andrzejem Kreutz-Majewskim. Najpierw był jego asystentem, najbliższym obserwatorem jego pracy. To właśnie z Kreutz-Majewskim stworzył koncepcję polskiego pawilonu w Hanowerze.
Rok wcześniej doszło do spotkania, które nie tylko zmieniło życie słowackiego scenografa, ale i artystyczny kształt polskiej opery. W warszawskim Teatrze Wielkim Operze Narodowej przy pracy nad „Madame Butterfly” Pucciniego spotkali się: młody reżyser, znany dotąd przede wszystkim z kina (świetne „Pożegnanie jesieni” według Witkacego), Mariusz Treliński i właśnie Boris Kudliczka. Spektakl stał się gigantycznym sukcesem, krytycy pisali o odnowieniu operowej stylistyki, publiczność zabijała się o bilety.



Treliński został z miejsca jednym z najbardziej znanych na świecie nazwisk polskiej kultury, jego kolejne inscenizacje zdobywały z początku zaproszenia na prestiżowe sceny świata (z nowojorską Metropolitan Opera włącznie), a z czasem doczekiwały się przygotowywanych tam wersji.
I chociaż Boris Kudliczka pracował wcześniej z innymi wybitnymi polskimi twórcami – choćby znakomitym choreografem Emilem Wesołowskim i reżyserem filmowym Andrzejem Żuławskim – właśnie z Trelińskim połączyło go porozumienie idealne. Jego efektem jest 14 wspólnych inscenizacji, wśród nich te najsłynniejsze – „Król Roger”, „Otello”, „Don Giovanni” czy ostatnio oblegana przez publiczność „Traviata”. Jej akcję znani z radykalnych rozwiązań Treliński i Kudliczka przenieśli do nocnego klubu.
Kudliczka znalazł w Polsce także osobiste szczęście. Ożenił się z tancerką ukraińskiego pochodzenia, ale wychowaną w Polsce, Aleksandrą Pogassi.
Pracuje stale w warszawskiej Operze Narodowej, jego kalendarz wypełniony jest na lata naprzód. Kudliczka mówi, że ma dwie ojczyzny – Polskę i Słowację.