Wojciech Siemion, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów teatralnych i filmowych zmarł tragicznie w sobotę w Warszawie. Miał 82 lata.

W czwartek Wojciech Siemion uległ wypadkowi samochodowemu, po którym trafił do szpitala w Sochaczewie - poinformowali PAP organizatorzy Festiwalu Muzyki Filmowej Krzysztofa Komedy, na którym miał wystąpić w piątek. Aktor, w stanie określanym jako stabilny, przewieziony został do Warszawy. Zmarł w sobotę.

Wojciech Siemion to jeden z najpopularniejszych polskich aktorów filmowych i teatralnych.

"Wielki żal pozostanie po tym wybitnym, bodaj najpopularniejszym aktorze, niezwykle utalentowanym artyście - powiedział PAP reż. Jacek Bromski, prezes Prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Według Bromskiego, Siemion należał do najbardziej lubianych polskich aktorów, w wielu rolach filmowych był nie do zastąpienia. "Tak duża sympatia Polaków wiązała się - jego zdaniem - zapewne z tym, że Siemion miał typowo polski image, z którym wiele osób chciało i mogło się utożsamiać".

"Moje chłopskie pochodzenie nigdy nie było dla mnie powodem do wstydu"

Wojciech Siemion urodził się 30 lipca 1928 r. w miejscowości Krzczonów koło Lublina. Jego ojciec był nauczycielem wiejskim. "We wsi był teatr, który dzisiaj nazwano by ludowym, poza tym, na co dzień śpiewano pieśni. Moja babcia też śpiewała" - opowiadał Siemion w jednym z wywiadów ("Przegląd", 2003).

"Jeżeli myślę o Krzczonowie - wspominał w innym - to natychmiast wyświetla mi się z fotograficzną dokładnością nasz stary dom rodzinny, i stawy przy tym domu, i dziadkowa łódź, którą wypływaliśmy na połów, i bardzo piękne stare drzewa, o których wiem, że ich już tam nie ma, ale są w mojej wyobraźni. Pamiętam doskonale sąsiadów. I Józka, co grał na trąbce, i Józka Krzysiaka, który prowadził pięknie melodię na skrzypcach, i Mietka Robaka, znakomitego bębnistę" ("Kurier Lubelski", 2008).

"Moje chłopskie pochodzenie nigdy nie było dla mnie powodem do wstydu. Co prawda w rodzinie krążyły opowieści, że jesteśmy potomkami książąt porwanych z Pskowa, ale fakty jednoznacznie wskazują na chłopstwo" - podkreślał Siemion ("Wprost", 2005).

W filmie wystąpił po raz pierwszy w 1951 r., w roli ucznia szkoły morskiej w "Załodze" Jana Fethke

Zanim został aktorem, pracował m.in., jako lustrator w Izbie Skarbowej. Jako aktor teatralny zadebiutował w 1946 r. w "Krakowiakach i góralach" Wojciecha Bogusławskiego na scenie Teatru Miejskiego w Kaliszu. W 1951 r. ukończył studia w warszawskiej PWST.

W filmie wystąpił po raz pierwszy w 1951 r., w roli ucznia szkoły morskiej w "Załodze" Jana Fethke. Dwa lata później zagrał w "Przygodzie na Mariensztacie" Leonarda Buczkowskiego - gdzie wcielił się w Bronka, członka zespołu pieśni i tańca, a w drugiej połowie lat 50. m.in. w dwóch filmach Andrzeja Munka - "Błękitnym krzyżu" (1955) i "Eroice" (1957).

Do jego znanych kreacji należą też role w filmach: "Zezowate szczęście" Munka (1960) - w którym zagrał antypatycznego urzędnika, personalnego Kacperskiego, "Jutro premiera" Janusza Morgensterna (1962) - gdzie wcielił się w inspicjenta Józia, a także "Skąpani w ogniu" Jerzego Passendorfera (1963), "Barwy walki" Passendorfera (1964), "Salto" Tadeusza Konwickiego (1965), "Kierunek Berlin" Passendorfera (1968), "Poszukiwany poszukiwana" Stanisława Barei (1972), "Ziemia obiecana" Andrzeja Wajdy (1974), "Nie ma róży bez ognia" Barei (1974), "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" Barei (1978), "Przedwiośnie" Filipa Bajona (2001) - w którym zagrał służącego Maciejunia, oraz "Ubu król" Piotra Szulkina (2003).



W ostatnich latach zagrał m.in. w filmach: "Taxi A" Marcina Korneluka i "Niezawodny system" Izabeli Szylko

Filip Bajon, który przypomniał w rozmowie z PAP swoją współpracę z Wojciechem Siemionem na planie filmu "Przedwiośnie", podkreślił, że "Siemion był aktorem wyjątkowym, oryginalnym, jednym z najciekawszych na polskiej scenie".

Siemion wystąpił też w serialach telewizyjnych "Wojna domowa" - jako wychowawca Pawła (1965, reż. Jerzy Gruza), "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa" - jako kapitan MO (1966, reż. Mieczysław Waśkowski) i "Alternatywy 4" (1983, reż. Stanisław Bareja).

W ostatnich latach zagrał m.in. w filmach: "Taxi A" Marcina Korneluka (2007) i "Niezawodny system" Izabeli Szylko (2008).

Do najbardziej znanych teatralnych ról Siemiona należą kreacje na scenie Teatru Narodowego: w "Żywocie Józefa" Mikołaja Reja w reż. Kazimierza Dejmka (1965, jako Józef), "Kartotece" Tadeusza Różewicza w reż. Tadeusza Minca (1973, jako Bohater) oraz w wyreżyserowanych przez Adama Hanuszkiewicza "Rewizorze" Mikołaja Gogola (1973, jako Osip) i "Śnie srebrnym Salomei" Juliusza Słowackiego (1977, jako Wernyhora).

Siemion wykreował wiele ról w spektaklach Teatru Telewizji

Siemion wykreował również wiele ról w spektaklach Teatru Telewizji. Zagrał m.in. Chłopa w "Mazurze kajdaniarskim" Ernesta Brylla (1966, we własnej reżyserii), Księdza w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego (1981, reż. Jan Kulczyński) i Gruszkę w "Bigda idzie!" Juliusza Kadena-Bandrowskiego (1999, reż. Andrzej Wajda). Dla Teatru Telewizji wyreżyserował ponadto spektakl "A chruśniak malinowy trwa..." według Bolesława Leśmiana (1977).

W latach 1958-1965 był związany ze Studenckim Teatrem Satyryków (STS) w Warszawie. Zagrał tam m.in. w monodramie "Wieża malowana" z 1959 r., w reżyserii Jerzego Markuszewskiego. Nie tylko w nim wystąpił, napisał także - we współpracy z Ernestem Bryllem - jego scenariusz. Złożyły się na niego teksty zaczerpnięte z polskiej poezji ludowej.

Ten spektakl sprzed ponad 50 lat - powiedział PAP krytyk teatralny Tomasz Miłkowski - doprowadził do "odnowienia stosunku do tego, czym jest kultura ludowa, a jednocześnie był to spektakl założycielski, jak to nazwał Ludwik Flaszen, teatru jednego aktora, bo od tego czasu rozwinął się ten nurt, a Siemion do ostatnich lat pozostawał jego wybitnym reprezentantem".

Na początku lat 70. Siemion zrealizował swoje marzenie o stworzeniu własnego teatru poezji. Założył teatr Stara Prochownia w Warszawie. W ciągu trzydziestu lat działalności Starej Prochowni, od 1972 do 2002 r., wystąpiło na jej scenie ponad 800 aktorów, wśród nich takie sławy, jak Irena Eichlerówna, Nina Andrycz, Hanna Skarżanka, Tadeusz Łomnicki, Gustaw Holoubek, a także Krystyna Janda i Krzysztof Kolberger.

Siemion imponował ogromną wiedzą na temat polskiej kultury, zwłaszcza literatury polskiej

Siemion towarzyszył narodzinom tej sceny, był pomysłodawcą i animatorem wieczorów poetyckich, aktorem i reżyserem spektakli. "Warszawski underground", "kolorowy stragan ze sztuką", "niezwykłe zjawisko" - tak określano Starą Prochownię już na początku lat 70. Od 2002 r. teatr należy do Stołecznego Centrum Edukacji Kulturalnej, działa pod nazwą Stara ProchOFFnia i prezentuje twórczość młodych teatrów offowych.

Podkreślający swoje chłopskie pochodzenie Siemion był miłośnikiem polskiego folkloru. W swoim staropolskim dworku w Petrykozach (woj. mazowieckie) utworzył Wiejską Galerię Sztuki.

Siemion imponował ogromną wiedzą na temat polskiej kultury, zwłaszcza literatury polskiej, która propagował, a także malarstwa - powiedział reżyser Filip Bajon. Według reżysera, aktor był nie tylko miłośnikiem sztuki, ale jej wielkim znawcą. "Miał doskonałą orientację, gdzie, w których kościołach znajdują się dzieła sztuki i wiele o nich wiedział. Była to wiedza bardzo gruntowna. Wszystko, co wiązało się z kulturą polską, zwłaszcza szlachecką i dworkową bardzo interesowało Siemiona i było przedmiotem jego prywatnych studiów - dodał reżyser.



"Tylko poezja pozwala nam tworzyć to coś, co nazywa się odrębnością narodową"

Siemion był niezwykle przejęty sprawami polskiej sztuki. Był jej znawcą. kolekcjonerem i koneserem - podkreślił Bromski. - "To jego podejście do polskiej sztuki i kultury, było wyrazem jego patriotyzmu".

Zawsze wielką wagę przykładał do kultury słowa i do poprawności językowej. Od lat popularyzował polską poezję, jest autorem cyklu książek pt. "Lekcja czytania", poświęconych Adamowi Mickiewiczowi, Cyprianowi Norwidowi, Konstantemu Ildefonsowi Gałczyńskiemu, Tadeuszowi Różewiczowi i Mironowi Białoszewskiemu.

"Tylko poezja pozwala nam tworzyć to coś, co nazywa się odrębnością narodową. Jeżeli chcemy czuć wspólność narodową, która określa się słowami "Jestem Polakiem", nie wolno zapominać o tym, że głównym wyznacznikiem naszej odrębności jest język, a ten kształtują nam przede wszystkim poeci" - podkreślał Siemion ("Gazeta Wyborcza", 2002).

Siemion sam nazywał siebie "sługą poetów"

Siemion sam nazywał siebie "sługą poetów" - powiedział Miłkowski. - "Znał, jak mawiano trochę złośliwie, wszystkie wiersze, które zostały napisane i będą napisane. Niektórych poetów kochał ponad wszystko, do nich należeli Norwid i Słowacki".

Kilka dni temu miałem okazję widzieć Wojciecha Siemiona w Ośrodku Kultury w Grodzisku Mazowieckim, gdzie fenomenalnie powiedział "Fortepian Chopina" - powiedział Tomasz Miłkowski. Była to wstrząsająca interpretacja. I to był chyba ostatni występ tego wielkiego aktora.

W piątek wieczorem aktor miał uczestniczyć w koncercie "Jazz i poezja" w ramach IV Festiwalu Muzyki Filmowej Krzysztofa Komedy w warszawskim Muzeum Literatury.