5 - 6 tysięcy Polaków nie może wrócić do kraju po tym, jak ruch lotniczy nad Europą został wstrzymany po wybuchu islandzkiego wulkanu. Otwarcie lotnisk spowodowało, że przestały rosnąć straty biur turystycznych - powiedział rzecznik prasowy resortu sportu i turystyki Jakub Kwiatkowski.

"Dotychczas żadne biuro podróży nie wystąpiło do nas o pomoc finansową. Gdy sytuacja na polskim niebie się unormuje, mają one dostarczyć resortowi wyliczenia poniesionych strat. Gdy uzyskamy te dane, będziemy mogli zastanowić się, czy i na jaką pomoc państwa mogą liczyć organizatorzy turystyki" - powiedział Kwiatkowski.

Rzecznik resortu sportu i turystyki poinformował, że w piątek problemy biur mają być przedmiotem obrad Rady Ministrów.

"Resort sportu przedstawi rządowi zebrane do tego czasu dane o liczbie turystów pozostających za granicą na przymusowo przedłużonych urlopach oraz szacunkowe straty biur" - dodał.

Biura podróży organizują powrót do kraju turystom, którzy utknęli za granicą

Biura podróży organizują powrót do kraju turystom, którzy utknęli za granicą. "W Tunezji i Egipcie jest ok. tysiąca naszych klientów" - powiedział dyrektor ds. PR Exim Tours Leszek Chorzewski. Dodał, że najprawdopodobniej wszyscy wrócą do kraju do czwartku. Wyjaśnił, że turyści z poprzednich turnusów są "dosadzani" do samolotów, które planowo zabierają pasażerów wypoczywających w późniejszych terminach.

Stanisława Cieślak z Orbis Travel powiedziała, że za granicą pozostaje jeszcze ponad stu klientów biura - w Egipcie, Japonii i w Meksyku. By ściągnąć turystów z Egiptu biuro musi zorganizować lot czarterowy, a z pozostałych dwóch krajów powrót odbędzie się lotami rejsowymi. Cieślak wyraziła nadzieję, że wszyscy turyści wrócą do kraju do soboty.

W środę z Wysp Kanaryjskich i z Egiptu ma powrócić do Polski ok. stu klientów biura TUI. Za granicą pozostanie jeszcze dwustu wczasowiczów - poinformowała Beata Sadowska z TUI. Dodała, że wszyscy powinni się znaleźć w Polsce do soboty. "Ludzie wykazują duże zrozumienie dla zaistniałej sytuacji i jeżeli nie doszło do wyjazdu przekładają wycieczki na inny termin, a tylko nieliczne osoby rezygnują z pobytu za granicą" - podkreśliła Sadowska.



Przedstawiciele branży turystycznej podkreślają, że nie ma jeszcze szczytu sezonu wypoczynkowego, a ruch turystyczny sięga 30-40 proc. najwyższego letniego obciążenia. Turystów jest więc stosunkowo mało.

"Sytuacja w ruchu lotniczym przekłada się na mniejszą liczbę klientów w biurach turystycznych, choć określenie skali spadków i strat będzie możliwe dopiero po ustabilizowaniu się sytuacji" - powiedziała prezes Śląskiej Izby Turystyki Krystyna Papiernik.

Jak powiedziała rzeczniczka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Małgorzata Cieloch, do tej pory do urzędu nie zgłosili się turyści, którzy chcieliby, w związku z tą sytuacją, poskarżyć się na biuro podróży. Jej zdaniem można uznać, że albo turyści rozumieją, że loty zostały odwołane niezależnie od przewoźników, albo na skargi jeszcze przyjdzie czas.

Rzeczniczka przyznała, że turyści w ostatnich dniach często pytają UOKIK, jakie mają prawa, jakie są obowiązki biura podróży. "Prawo jest dość nieprecyzyjne, bo mówi, że każde biuro powinno się zająć konsumentem, udzielić pomocy i otoczyć go opieką. Jednak nie wyjaśnia, co to za pomoc i jaka powinna być opieka" - wyjaśniła Cieloch.

"Jeśli ta pomoc czy opieka naszym zdaniem nie była świadczona odpowiednio, to oczywiście po powrocie do kraju można dochodzić swoich praw od biura podróży składając zwykłą reklamację. Jeśli biuro ją odrzuci, to można spróbować upominać się o swoje prawa przed sądem, z powództwa cywilnego" - dodała. Wyjaśniła, że pomocne wtedy mogą być różnego rodzaju rachunki, które udokumentują koszty, jakie poniósł turysta. Zaznaczyła, że turysta wcale nie musi takiej sprawy sądowej wygrać.

Także wiceprezes Polskiej Izby Turystyki Józef Ratajski powiedział PAP, że przedstawiciele biur wskazują na niejasne przepisy ustawy o usługach turystycznych, która mówi, że w wypadku, gdy podróżny nie może wrócić do kraju, powinien się nim zaopiekować organizator imprezy. Zdaniem Ratajskiego, należy ustalić, czy oznacza to, że biura muszą pokryć wszystkie koszty przedłużonego pobytu turysty za granicą, czy mogą dzielić się z nim tymi wydatkami. Dodał, że organizatorzy turystyki pytają, czy mogą liczyć na pomoc finansową państwa, jeśli okaże się, że w związku z koniecznością opłacenia turystom przedłużonego pobytu za granicą poniosą duże straty.



Powrót Polaków z Egiptu

Po odblokowaniu lotnisk w kraju rozpoczął się powrót Polaków z Egiptu. W środę wystartowały samoloty do Warszawy, Katowic i Poznania. W Hurghadzie i w Sharm el Sheikh oczekuje na odlot około 8 tys. polskich turystów.

Na razie loty odbywają się tylko z Sharm el Sheikh. Na pokład samolotów w pierwszej kolejności zabierani są turyści, którzy swój pobyt w tym kurorcie musieli przedłużyć tylko o dobę.

Polacy w Hurghadzie "na zielone światło" zezwalające na lot do kraju czekają już od kilku dni. Ale nie bezczynnie. Korzystając z pomocy egipskiego organizatora pobytu samolotami innych linii lotniczych odleciały już trzy grupy turystów.

Pierwsza grupa, która lądowała w Brnie, przekroczyła polską granicę już we wtorek późnym wieczorem w Cieszynie. Kolejna grupa - lądująca w Pradze - w środę będzie w Warszawie. Niektórzy zdecydowali się na powrót do kraju przez Ateny.

W Hurghadzie większość Polaków oczekuje na lot do kraju w hotelach. Brakuje już jednak miejsc i czasami dochodzi do awantur z turystami, którzy przelecieli na zaplanowane wakacje z krajów, gdzie nie obowiązywał zakaz lotów.

Nikt nie zna terminów odlotów z Hurghady. Na lotnisku oczekuje kilkadziesiąt samolotów, ale kolejka odlotów jest wciąż ustalana i zmienia się z godziny na godzinę. Jednak najpóźniej do weekendu sytuacja powinna zostać opanowana.

Egipcjanie obliczają już straty, jakie ponieśli w wyniku zamknięcia lotnisk w Europie. Według wstępnych szacunków, ich wysokość sięgnie kilkaset tysięcy dolarów.