Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wlkp. umorzyła dziś śledztwo przeciwko Krzysztofowi Skórzyńskiemu z TVN24 i Mariuszowi Gierszewskiemu z Radia ZET, którym krakowska prokuratura zarzuciła ujawnienie protokołu ze śledztwa.

"Śledztwo zostało umorzone z uwagi na znikomy stopień społecznej szkodliwości czynu" - poinformował zastępca szefa ostrowskiej prokuratury, Janusz Walczak.

Jak wyjaśnił Walczak, zarzuty wobec dziennikarzy dotyczyły upublicznienia, bez zezwolenia, w styczniu 2009 r., fragmentów zeznań świadka, złożonych w trakcie śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Rzeszowie, dotyczącego m.in. przebiegu multimedialnej konferencji prasowej w 2007 r. ówczesnego zastępcy prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga. Fragmenty zeznań zostały wykorzystane w materiałach wyemitowanych przez TVN24 i Radio ZET.

Dziennikarze dowodzili w swoich materiałach, że Jerzy Engelking, najbliższy współpracownik b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, mimo braków dowodów, wskazał Janusza Kaczmarka jako źródło przecieku o akcji CBA w ministerstwie rolnictwa.

Śledztwo prowadziła początkowo prokuratura w Krakowie

Śledztwo w sprawie ujawnienia protokołu prowadziła początkowo prokuratura w Krakowie. W jego trakcie doszło do przedstawienia dziennikarzom zarzutów publicznego rozpowszechnienia wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały one ujawnione w postępowaniu sądowym.

Ostrowska prokuratura ustaliła, że upublicznienie materiałów z zeznań nie spowodowało zagrożenia dla prowadzonego przez rzeszowską prokuraturę postępowania.

"Zachowanie dziennikarzy wyczerpuje formalnie znamiona występku opisanego w art. 241 Kodeksu karnego, ale nie stanowi jednak przestępstwa z uwagi na znikomy stopień społecznej szkodliwości - wyjaśnił Walczak.

Jak podkreślił, prokuratura wzięła także pod uwagę "motywację dziennikarzy, związaną z działaniem w interesie społecznym, w odniesieniu do ważnej sfery życia publicznego".



W połowie stycznia prokurator krajowy Edward Zalewski zdecydował o przeniesieniu tej sprawy z Krakowa do Łodzi. Na jego polecenie sprawę analizowało Biuro ds. Postępowań Przygotowawczych Prokuratury Krajowej. Zalewski na podstawie tej analizy uznał, że stawiając zarzuty dziennikarzom błędnie oceniono materiał dowodowy, a śledczy nie wykonali szeregu istotnych czynności. Prokurator krajowy mówił, że nie wzięto pod uwagę m.in. szkodliwości społecznej czynu.

Z przyczyn formalnych, sprawę przekazano pod koniec stycznia wydziałowi śledczemu prokuratury w Ostrowie Wlkp.

Sprawa wywołała duży społeczny rezonans

Sprawa zarzutów dla dziennikarzy wywołała duży społeczny rezonans. "Mój poważny niepokój budzi kolejna sprawa, w której dziennikarzowi stawia się zarzut ujawnienia tajemnicy państwowej" - pisał w wydanym w oświadczeniu prezydent Lech Kaczyński. W sprawie wypowiadały się też m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Rada Konsultacyjna Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Rada Polskiego Press Clubu, zarządy TVP i Polskiego Radia.

Zalewski zapowiadał zaś w styczniu, że w Ministerstwie Sprawiedliwości rozważana jest zmiana przepisu Kodeksu karnego odnoszącego się do kwestii rozpowszechniania bez zezwolenia informacji z postępowania przygotowawczego. W ocenie Zalewskiego, prokurator musi zawsze badać, czy faktycznie publikacja spowodowała szkody w postępowaniu przygotowawczym.