Model prezydentury i właśnie sprawy gospodarcze mają być głównymi motywami kampanii wyborczej Olechowskiego, który w środę przebywał na Śląsku i w Zagłębiu Dąbrowskim.
"Uważam, że prezydentem Polski powinna być osoba niezależna, która melduje - rzeczywiście Polakom, a nie partii - wykonanie zadania" - powiedział Olechowski dziennikarzom w Dąbrowie Górniczej.
Ocenił, że dla Polaków nie ma ważniejszej rzeczy niż szybki rozwój gospodarczy. Skrytykował rząd m.in. za wysokie bezrobocie i deficyt budżetowy. "Od 2000 roku nasz dochód narodowy na głowę, czyli nasza zamożność indywidualna, zwiększył się o 50 proc. W tych krajach, na które dziś patrzymy z politowaniem, że słabo im idzie - Słowacja, kraje bałtyckie - tam się zwiększył o 100 proc." - podkreślił.
"Owszem, bardzo się cieszymy, żeśmy przeszli względnie suchą stopą przez kryzys gospodarczy, ale pozostajemy jednym z trzech najuboższych krajów Unii Europejskiej" - zauważył Olechowski.
Olechowski uważa, że każdego roku wzrost gospodarczy w Polsce powinien przekraczać 5 proc.
Według niego choć prezydent nie ma bezpośredniego wpływu na gospodarkę, to jednak głowa państwa, znająca się na sprawach gospodarczych, może w istotny sposób wpływać na wzrost gospodarczy, m.in. dzięki stworzeniu odpowiedniego klimatu. Zapowiada, że jeśli zostanie wybrany na ten urząd, ustanowi rzecznika przedsiębiorczości, a sam stanie się "patronem przedsiębiorczości".
Olechowski uważa, że każdego roku wzrost gospodarczy w Polsce powinien przekraczać 5 proc. Aby to osiągnąć, należy "poważnie otoczyć swoją uwagą, działaniem, przedsiębiorczość w Polsce".
Według Olechowskiego, dziś do wzrostu gospodarczego podchodzi się niezbyt ambitnie, bo polityka "zakleszczona" jest w innych sprawach - dba się przede wszystkim o wizerunek, a sporo uwagi i energii poświęca walce PO i PiS. "Przez to polityka jest jałowa, nie generuje nowych pomysłów. Dlaczego nie można tej energii zużyć na to, żeby przeprowadzić nową ustawę Wilczka?" - spytał.
W planie środowej wizyty Olechowskiego w woj. śląskim znalazły się spotkania w Sosnowcu, Dąbrowie Górniczej i Katowicach. Kandydat wyraził przekonanie, że wynik wyborczy ostatecznie jest funkcją liczby uściśniętych dłoni, a spotkania z wyborcami to święto dla polityka, który lubi przekonywać do swoich racji.