Wybory 4 czerwca 1989 r. nie były ani wolne, ani demokratyczne - uważa Jan Olszewski, premier w latach 1991- 1992.

"Nie jest prawdą, że 4 czerwca 1989 r. to dzień wolnych wyborów po długich latach zniewolenia. To nie były wybory ani wolne, ani demokratyczne. (...) Trzeba pamiętać, że swojego głosu nie oddało około 40 procent Polaków i nie można tego tłumaczyć wyłącznie ich zniechęceniem po latach komunizmu w Polsce" - powiedział Olszewski podczas czwartkowej konferencji "Pomiędzy PRL a III RP - 20 lat transformacji", zorganizowanej w Sejmie.

W jego opinii, nieobecność Polaków przy urnach "była wyrazem dezaprobaty dla systemu głosowania w wyborach, które Polakom narzuciła komunistyczna władza, mimo że przy Okrągłym Stole na taką ordynację była formalna zgoda strony opozycyjno- solidarnościowej".

Olszewski przyznał jednak, że wybory 4 czerwca, mimo iż miały ułomną formę, dobitnie wyraziły sprzeciw Polaków wobec totalitarnych rządów narzuconych Polsce przez sowiecką Rosję po 1945 r.

"Ta data 4 czerwca będzie zawsze miała dla mnie podwójne znaczenie, gdyż odnosi się nie tylko do wyborów z 1989 r., ale także do nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r."

Jak przypomniał, najważniejszymi bohaterami, którzy zapoczątkowali proces wybijania się Polski na niepodległość, byli robotnicy Stoczni Gdańskiej. "Tam wszystko się zaczęło, w sierpniu 1980 roku, gdy po kilkunastu dniach strajku, a potem po dwóch, trzech tygodniach, robotnicy wybrzeża potrafili żywiołowo stworzyć w Polsce ruch łączący 10 milionów Polaków" - mówił.

Jego zdaniem, odwołanie jego rządu w 1992 r. przekreśliło jednak wybór Polaków z 1989 r. "Ta data 4 czerwca będzie zawsze miała dla mnie podwójne znaczenie, gdyż odnosi się nie tylko do wyborów z 1989 r., ale także do nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r., gdy zakończyła się misja rządu wybranego w pierwszych, naprawdę wolnych wyborach" - powiedział Olszewski.

Jak mówił, elity polityczne, które w 1992 r. odwołały jego rząd zlekceważyły i zignorowały głosy Polaków. "Podstawowym zadaniem tego rządu było utrwalenie bezpieczeństwa Polski poprzez sprzeciw wobec idei przekazania baz opuszczanych przez sowieckie wojska w ręce międzynarodowych spółek polsko-rosyjskich" - przypomniał i podkreślił, że idea ta była próbą utrzymania Polski jako kraju o ograniczonej suwerenności.

Według innego uczestnika konferencji, posła PiS Antoniego Macierewicza, który w rządzie Olszewskiego pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych, "data 4 czerwca 1989 r. mówi Polakom o szansie, która została zmarnowana w 1992 r., gdy upadał rząd Olszewskiego po uchwaleniu dla niego wotum nieufności".

"To był strach przed rozpoczętą wówczas lustracją i dekomunizacją, przed wejściem do NATO i wyrzuceniem wpływów sowieckich z Polski"

Jego zdaniem, rząd Olszewskiego obaliła "koalicja strachu". "To był strach przed rozpoczętą wówczas lustracją i dekomunizacją, przed wejściem do NATO i wyrzuceniem wpływów sowieckich z Polski" - mówił Macierewicz.

W opinii doradcy prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. bezpieczeństwa prof. Andrzeja Zybertowicza, po 1989 r. nieszczęściem Polski było to, że "osoby pełniące kluczowe funkcje w najważniejszych, strategicznych instytucjach państwa nie miały rzeczywistego interesu w tym, żeby budować państwo prawa".

"Na przykład wymiar sprawiedliwości, prokuratura i sądownictwo, ludzie, którzy po 1989 r. mieli budować państwo prawa, gdyby robili to konsekwentnie musieliby samych siebie stawiać przed sądem. To pokazuje, że nie mogli działać skutecznie" - mówił Zybertowicz w rozmowie z PAP.

Jego zdaniem, konflikt interesów dotyczył także tajnych służb. "Funkcjonariusze tajnych służb, którzy mieli neutralizować i zwalczać afery prywatyzacyjne musieliby przeciwstawiać się swoim szefom i swoim przyjaciołom, którzy te afery konstruowali" - uważa Zybertowicz.