Do 30 tys. zł mieliby dostawać z budżetu państwa Polacy zesłani w latach 1939-1956 do obozów lub w głąb ZSRR i uwięzieni przez NKWD - zakłada prezydencki projekt ustawy. Lech Kaczyński mówi o ok. 35 tys. osób uprawnionych; koszty ustawy szacuje na 966 mln zł.

Jak ustaliła PAP, do Sejmu skierowano już prezydencki projekt ustawy o świadczeniu dla osób represjonowanych w latach 1939-1956 przez ZSRR.

"Choć strona rosyjska wielokrotnie deklarowała chęć pozytywnego rozwiązania tego problemu, przedstawiane przez nią konkretne propozycje były niestety dalece niesatysfakcjonujące. Można spodziewać się, że kwestia odszkodowań prawdopodobnie również w najbliższym czasie nie znajdzie pozytywnego rozwiązania" - napisano w uzasadnieniu projektu, do którego dotarła PAP.

Dlatego też przed Polską "stoi zadanie zapobieżenia sytuacji, iż wszelkie rozmowy na ten temat staną się bezprzedmiotowe, gdyż nie będą już żyły osoby, które owe odszkodowania miałyby otrzymać". Tym prezydent tłumaczy wypłacanie z budżetu państwa ofiarom określonych represji radzieckich tzw. świadczenia substytucyjnego, którego wypłata byłaby aktem "solidaryzmu społecznego".

Świadczenie ma przysługiwać w kwocie 400 zł za każdy miesiąc trwania represji, łącznie nie więcej jednak niż 30 tys. zł.

Represją w rozumieniu ustawy byłby pobyt w latach 1939-1956 z przyczyn politycznych, religijnych lub narodowościowych w obozach internowanych, w obozach MWD i NKWD, w więzieniach i poprawczych obozach pracy podległych Głównemu Zarządowi Obozów (Gułag) oraz na przymusowym zesłaniu lub deportacji w ZSRR.

Świadczenie ma przysługiwać w kwocie 400 zł za każdy miesiąc trwania represji, łącznie nie więcej jednak niż 30 tys. zł. Mieliby do niego prawo ci, którzy w okresie represji byli obywatelami polskimi i mają obywatelstwo polskie w chwili złożenia wniosku o świadczenie.

Według prezydenta, nie przysługiwałoby ono osobie, która kolaborowała z hitlerowcami; służyła w armii niemieckiej lub zadeklarowała odstępstwo od polskości, jeżeli do końca wojny nie brała udziału w walce o niepodległość Polski; w latach 1939-1941 kolaborowała z radzieckimi władzami okupacyjnymi; od września 1939 r. do końca 1956 r. służyła w NKWD albo w innych organach represji ZSRR; w latach 1944-1956 była zatrudniona w UB, SB, Informacji Wojskowej, w prokuraturze, w sądownictwie lub w służbie więziennej (chyba, że przedłoży dowody, iż została tam skierowana przez organizacje niepodległościowe); była funkcjonariuszem struktur Polskiej Partii Robotniczej lub Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, do których właściwości należał nadzór nad organami represji; donosiła władzom komunistycznym; podczas służby wojskowej w latach 1944-1956 zwalczała działania na rzecz suwerenności Polski; dopuściła się zbrodni komunistycznej określonej w ustawie o IPN.



Średni czas pobytu na zesłaniu lub w obozie wynosił 69 miesięcy, co oznacza, że koszty wejścia w życie ustawy należy szacować na ok. 966 mln zł.

Biorąc pod uwagę, że obecnie żyje w Polsce ok. 48 tys. osób, które uzyskały potwierdzenie deportacji lub uwięzienia w ZSRR oraz fakt, iż duża ich część otrzymała już odszkodowania, liczbę uprawnionych do świadczeń w uzasadnieniu szacuje się na ok. 35 tys. Średni czas pobytu na zesłaniu lub w obozie wynosił 69 miesięcy, co oznacza, że koszty wejścia w życie ustawy należy szacować na ok. 966 mln zł - napisano w uzasadnieniu.

Świadczenie z budżetu państwa miałby przyznawać kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, na wniosek osoby zainteresowanej - zarówno na podstawie dowodów przedstawionych przez daną osobę, jak również zebranych przez Urząd. Świadczenie byłoby zwolnione od podatku dochodowego. Ustawa weszłaby w życie 1 stycznia 2010 r.

W uzasadnieniu projektu prezydent podkreśla, że polskie ofiary nazizmu uzyskały już pewne świadczenia od Republiki Federalnej Niemiec w 1991 r. (chodzi o wypłaty Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie), dotychczas nie rozwiązano zaś kwestii odszkodowań dla Polaków represjonowanych w ZSRR. Ustawa ta służyłaby zatem "długo oczekiwanemu zaspokojeniu społecznego poczucia sprawiedliwości".

Od 1998 r. wszyscy Polacy represjonowani przez radzieckie organy ścigania mogli bezterminowo ubiegać się o odszkodowania przed sądami RP

Świadczenie nie przysługiwałoby osobom, które z tytułu represji w ZSRR uzyskały już sądowe odszkodowanie na podstawie przepisów ustawy z 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego.

Od 1998 r. wszyscy Polacy represjonowani przez radzieckie organy ścigania mogli bezterminowo ubiegać się o odszkodowania przed sądami RP. Weszła wtedy w życie znowelizowana ustawa o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa. Prawo do odszkodowań dostali ci Polacy, którzy od stycznia 1944 r. (drugie wkroczenie na tereny II RP Armii Czerwonej) do końca 1956 r. działali na rzecz niepodległości, za co ich represjonowano. Dotyczy to zarówno obecnego terytorium Polski, jak również obszarów II RP, które po 1944 r. weszły w skład ZSRR.

W 1997 r. w obronie praw Polaków represjonowanych po wschodniej stronie tzw. linii Curzona wystąpił ówczesny rzecznik praw obywatelskich prof. Adam Zieliński. Zwrócił się do marszałka Sejmu o podjęcie inicjatywy ustawodawczej w sprawie tych represjonowanych, bo ich sytuacja prawna była odmienna niż tych, którzy taką działalność prowadzili na zachód od tej linii i mogli otrzymywać zadośćuczynienia.