Socjalistyczny prezydent Francois Hollande ma poparcie tylko 4 proc. Francuzów - wynika z nowego sondażu. Przeciw jego kandydaturze w wyborach prezydenckich protestują deputowani z jego własnej partii, ale żaden inny socjalista nie ma szans na lepszy wynik.

Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego (izby niższej parlamentu) Claude Bartolone ocenił, że kandydatura obecnego prezydenta stwarza dla lewicy ryzyko „wykreślenia z wyborów na prezydenta”.

Z kolei premier Manuel Valls, cytowany w środowym wydaniu dziennika „Le Figaro”, miał powiedzieć, że „był lojalny” wobec Hollande'a. Użyty przez niego czas przeszły jest według autorek artykułu znaczący. „Dziś rano (Valls i Bartolone) pogrzebali Hollande’a” – przytaczają słowa jednego z prominentnych deputowanych Partii Socjalistycznej.

W wywiadzie radiowym w środę Valls przyznał, że „wprost powiedział” prezydentowi, że władza „to poszanowanie zaufania, to oczywiście poszanowanie tajemnicy”, co media odebrały jako aluzję do niedawno wydanej książki z wywiadami Hollande’a, która wywołała krytykę w obozie socjalistycznym. Książka zatytułowana „Prezydent nie powinien tego mówić” zawiera wiele niedyskrecji, pejoratywnych opinii o politykach socjalistycznych i opinii sprzecznych z oficjalną linią rządu.

Komentatorzy sceptycznie oceniają szanse premiera na wygraną w wyborach prezydenckich. Dziennik „Liberation” pisze w środę, że jeśli Valls zostanie kandydatem socjalistow na prezydenta, to jego „druzgocąca klęska (w wyborach) zahamuje jego karierę polityczną”. „Le Figaro” w komentarzu ocenia, że jeśli wybór kandydata miałby się rozstrzygnąć między Hollande'em a Vallsem, to „na jedno wychodzi”.

Tygodnik „Le Point” na stronie internetowej przewiduje, że ogłoszony we wtorek znaczący spadek bezrobocia we wrześniu „spowoduje powrót Hollande’a” do wyścigu o urząd prezydencki. Artykuł kończy się jednak stwierdzeniem, że niskie notowania prezydenta to rezultat nie tylko jego rządów, ale „w tym samym stopniu, a być może bardziej” także społecznego braku akceptacji dla „jego osobowości”.

W kontekście możliwych „zastępczych” kandydatatów socjalistycznych na prezydenta prasa wymienia oprócz Vallsa także minister ochrony środowiska Segolene Royal i byłą minister sprawiedliwości Christiane Taubira. Obie deklarują, że nie zamierzają kandydować.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)