Około 1 tys. migrantów protestowało w poniedziałek w największym ośrodku dla migrantów w Bułgarii, w południowo-wschodnim mieście Charmanli niedaleko granicy z Turcją. Według bułgarskiego MSW protest rozpoczęła ok. 300-osobowa grupa Afgańczyków.

Afgańczycy domagali się przewiezienia na zachodnią granicę z Serbią, skąd mogliby kontynuować drogę na Zachód, do Niemiec. Do protestujących przyłączyli się inni mieszkańcy ośrodka, niezadowoleni z warunków pobytu i jakości żywności.

Według przedstawicieli bułgarskiego Komitetu Helsińskiego na miejscu, często dochodzi do konfliktów między Afgańczykami i innymi mieszkańcami ośrodka; stale panuje tam napięta sytuacja.

Część protestujących wyszła poza ogrodzenie ośrodka, który szybko został okrążony przez liczne oddziały policji i żandarmerii. Po kilku godzinach negocjacji z udziałem policji, kierownictwa ośrodka i miejscowych władz protestujących uspokojono. Wrócili oni do ośrodka.

Według władz nie doszło do starć. Dziennikarze nie mają jednak wstępu do centrum i nie mogli tego zweryfikować w rozmowach z migrantami.

Ośrodek w Charmanli jest największym w kraju. Obecnie przebywa w nim 3800 osób, z których około połowa to Afgańczycy. Wszyscy traktują Bułgarię jak krótkotrwały punkt tranzytowy i chcą szybko wyjechać na Zachód. Od lata jest to niemożliwe, gdyż Serbia szczelnie zamknęła swą granicę. Doprowadziło to do przeludnienia w ośrodkach. Bułgarskie władze pilnie rozbudowują centra dla migrantów i tworzą nowe mimo protestów ludności.

W ubiegły piątek do protestów doszło w Sofii, Burgas, Warnie i Jambole. Od września także w Charmanli kilkakrotne wybuchały protesty. Mieszkańcy miasta domagają się zamknięcia ośrodka i przeniesienia migrantów bliżej granicy.

Według oficjalnych statystyk MSW od początku roku do Bułgarii przedostało się ok. 16 tys. nielegalnych migrantów. Większość z nich utknęła w kraju. Tylko w ostatnich dwóch dniach zatrzymano 108 osób, w tym ośmiu przemytników.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)