W kwestii polityki sankcji wobec Rosji, UE potrzebuje nie tylko jedności, ale i konsekwencji - powiedział w czwartek wiceszef MSZ Konrad Szymański. Reżim sankcyjny musi być utrzymany a być i może wzmocniony - ocenił.

Szymański, który towarzyszy premier Beacie Szydło, która udała się w czwartek na szczyt UE, był pytany przed wylotem do Brukseli, czy ustalenia środowego spotkania tzw. czwórki normandzkiej w Berlinie zmieniają podejście Polski do kwestii polityki wobec Rosji.

Na zaproszenie kanclerz Angeli Merkel w środę w Berlinie odbyło się spotkanie na szczycie tzw. czwórki normandzkiej. Było to pierwsze spotkanie przywódców Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy od ponad roku i pierwsza wizyta Putina w Berlinie od wybuchu kryzysu na Ukrainie i aneksji Krymu. W kwestii konfliktu rosyjsko-ukraińskiego uzgodniono mapę drogową - plan ustalający kolejność przyszłych działań w celu pokojowego rozwiązania konfliktu w Donbasie.

"Z polskiego punktu widzenia nie zmienia się nic, jeśli chodzi o sytuację bezpieczeństwa na wschodniej Ukrainie, a to jest grunt pod politykę sankcji. Spotkanie w Berlinie nie przyniosło żadnego oświadczenia pisemnego, co oznacza, że wciąż mamy do czynienia z utrzymującą się różnicą zdań stron" - powiedział dziennikarzom w czwartek w Warszawie Szymański.

"Oczywiście z zainteresowaniem wysłuchamy relacji kanclerz Merkel prezydenta Hollande'a w tej sprawie, natomiast nie spodziewam się, aby to były informacje, które stworzyłyby powody do zmiany polityki sankcyjnej, wręcz przeciwnie mamy dzisiaj powody by rozmawiać o tym, by polityka sankcyjna Unii Europejskiej wobec Rosji się zaostrzyła" - podkreślił.

Pytany o to, jak kształtuje się poparcie poszczególnych państw UE dla polityki sankcji wobec Rosji, Szymański zaznaczył, że "mapa państw która pokazuje, kto jest zwolennikiem tego by wobec Rosji zachowywać się konsekwentnie i wiarygodnie, a kto z kolei jest mniej ufny wobec tego typu instrumentów (jak sankcje), jest znana od lat".

"To jest za każdym razem ta sama mapa. Państwa, które są położone daleko od granic Rosji, nie przywiązują tak dużej wagi do sytuacji bezpieczeństwa, jak Polska, jak Czechy czy nawet jak Niemcy. To jest naturalne. Rozumiemy logikę tego postępowania natomiast, jeżeli UE ma występować jako podmiot, musi poświęcać bardzo wiele uwagi temu, aby prezentowane stanowiska były jednolite" - podkreślił wiceminister spraw zagranicznych.

Zaznaczył, że Polska nie chce dyskusji o sankcjach wobec Rosji "uczynić chaotyczną i nerwową". "Chcemy wysłuchać stanowiska partnerów. Natomiast, jeżeli ktokolwiek będzie pytał o przyszłość tej polityki, będziemy zdecydowanie po stronie tych państw, które mówią, że Unii potrzebna jest nie tylko jedność ale i konsekwencja; że Unia jest w stanie wpłynąć na politykę Rosji w regionie, na Ukrainie czy też nawet w Syrii pod warunkiem, że będzie zachowywała się konsekwentnie; to oznacza, że dzisiaj reżim sankcyjny musi być utrzymany a być może i wzmocniony" - oświadczył Szymański.

W grudniu UE będzie musiała podjąć decyzję w sprawie kolejnego przedłużenia sankcji wobec Rosji, wprowadzonych dwa lata temu w związku z konfliktem na wschodniej Ukrainie.

Oprócz Merkel i Putina w środowym spotkaniu w stolicy Niemiec uczestniczyli prezydenci Francji i Ukrainy - Francois Hollande i Petro Poroszenko. Po niemal pięciogodzinnej dyskusji o Ukrainie, Merkel i Hollande, już bez Poroszenki, rozmawiali z Putinem o konflikcie w Syrii.

Na konferencji prasowej po zakończeniu spotkania w nocy ze środy na czwartek Merkel zapowiedziała, że powstanie mapa drogowa - plan ustalający kolejność przyszłych działań w celu pokojowego rozwiązania konfliktu w Donbasie. Merkel dodała, że uzgodniono także stworzenie w Donbasie czterech dalszych stref, z których strony konfliktu mają wycofać ludzi i sprzęt wojskowy. We wrześniu podpisana została umowa o stworzeniu trzech pierwszych stref tego rodzaju.

Szefowa niemieckiego rządu zaznaczyła, że przedmiotem rozmów były też kwestie humanitarne - wymiana jeńców, dostęp Czerwonego Krzyża do terenu walk oraz zaopatrzenie mieszkańców Donbasu w wodę.

Zawarte w 2015 roku porozumienia mińskie, wypracowane przy mediacji Berlina i Paryża, przyczyniły się do zakończenia starć na dużą skalę między ukraińskimi siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami w Donbasie; nadal dochodzi jednak do walk na mniejszą skalę, a wysiłki podejmowane na rzecz politycznego rozwiązania konfliktu utknęły w martwym punkcie. Finalne cele umowy - wybory samorządowe na terenach kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów oraz odzyskanie przez Ukrainę kontroli nad granicą państwową z Rosją są nadal dalekie od realizacji. Od początku konfliktu w Donbasie zginęło ponad 9,5 tysiąca osób.