Prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński doprowadził do upolitycznienia i kryzysu Trybunału - powiedział w środę rzecznik rządu Rafał Bochenek. Prezes Rzepliński powinien się zastanowić, w którym kierunku poprowadził Trybunał - dodał.

Rzecznik rządu był pytany w Sejmie przez dziennikarzy o zebranie Zgromadzenia Ogólnego TK, które w środę ma przyjąć nowy regulamin TK. Ma on m.in. uregulować procedury wyboru kandydatów na prezesa TK przedstawianych prezydentowi RP.

Bochenek podkreślił, że premier Beata Szydło ze względu "na swoje obowiązki" nie będzie uczestniczyć w Zgromadzeniu. "Trybunał powinien zastanowić się jaka jest jego rola, a przede wszystkim powinien się zastanowić prezes Rzepliński. Prezes Rzepliński powinien zastanowić się, w którym kierunku doprowadził Trybunał. Jego kadencja kończy się przecież w połowie grudnia" - powiedział rzecznik dziennikarzom.

"Prezes Rzepliński nie zapisał się w pozytywnym aspekcie w historii Trybunału, doprowadził do jego upolitycznienia, do tego że w tej chwili Trybunał przeżywa kryzys. Są ustawy przyjmowane przez parlament (dot. TK - PAP), a prezes Rzepliński jednostronnie decyduje, że nie będzie ich stosował. To zdumiewające" - dodał Bochenek.

Zgodnie z ustawą o TK z 22 lipca, prezydent powołuje prezesa i wiceprezesa TK spośród trzech kandydatów przedstawianych mu przez ZO - wcześniej było to dwóch kandydatów. Kadencja prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego kończy się 19 grudnia.

W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Rzepliński - pytany czy ZO tworzą wszyscy obecni sędziowie - odparł: "To jest 12 dziś orzekających, bo to oni ponoszą odpowiedzialność". Oznaczałoby to, że w ZO nie wzięliby udziału trzej sędziowie wybrani w grudniu ub.r. przez obecny Sejm - Mariusz Muszyński, Lech Morawski i Henryk Cioch. Rzepliński nie dopuszcza ich do orzekania, powołując się na wyrok TK z ub.r., z którego ma wynikać, że ich miejsca są zajęte przez trzech sędziów wybranych w październiku ub.r. przez poprzedni Sejm na podstawie ustawy uznanej przez TK za zgodną z konstytucją. W ZO uczestniczyłoby zatem dziewięciu sędziów wybranych przez Sejm poprzednich kadencji oraz trzech - wybranych przez obecny Sejm (Julia Przyłębska, Piotr Pszczółkowski i Zbigniew Jędrzejewski).

Muszyński powiedział PAP, że nie dostał zawiadomienia o obradach; zamierza on powiedzieć Rzeplińskiemu, że łamie konstytucję i ustawę o TK. "Zgromadzenie Ogólne tworzą wszyscy sędziowie Trybunału" - głosi ustawa.

W wywiadzie dla "GW" Rzepliński dodał, że konstytucja stanowi, iż sędziów TK jest 15. "A to oznacza, że poparciem Zgromadzenia Ogólnego dysponuje ten, kto ma ciut ponad połowę głosów, czyli osiem. Tak więc każdy z kandydatów, czy będzie jeden, dwóch, czy trzech, musi mieć poparcie przynajmniej ośmiu sędziów" - powiedział w "GW". Dopytywany, ilu trzeba by kandydatów przedstawić prezydentowi, Rzepliński odparł: "Ja zakładam, że optymalną liczbą, najpoważniejszą, jest dwóch”. "Zadecyduje regulamin (TK - PAP), którego jeszcze nie ma" - dodał w "GW".

Konstytucja nie precyzuje, ilu kandydatów na prezesa i wiceprezesa ZO zgłasza prezydentowi. Mówi ona, że prezydent powołuje ich "spośród kandydatów przedstawionych przez ZO".