Na jakim etapie są postępowania przeciw obalonemu prezydentowi i dlaczego śledczych nie interesują biznesy Petra Poroszenki w rajach podatkowych – opowiada Anżeła Stryżewska, wiceszefowa ukraińskiej prokuratury
Ilu członkom tzw. Rodziny (Simji) Wiktora Janukowycza postawiono zarzuty w związku ze śledztwami, które dotyczą tragicznych wydarzeń w czasie rewolucji godności na Ukrainie? Ile osób udało się przesłuchać i jakie z tych przesłuchań płyną wnioski?
Nie mogę podać dokładnej liczby osób. Niemal wszyscy, których ma pan na myśli – uciekli z kraju i przebywają za granicą. Większość z nich mieszka na terenie Rosji. Część znalazła schronienie na tymczasowo okupowanym terytorium Krymu. Łatwiej jest z tymi, którzy są w krajach europejskich – np. w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii (Ukraina może liczyć na pomoc organów ścigania w tych krajach – red.). W Panamie został zatrzymany były szef państwowej Agencji ds. Inwestycji i Zarządzania Projektami Narodowymi Władysław Kaśkiwa, któremu zarzuca się defraudację dwóch miliardów dolarów z budżetu państwa. Jeśli chodzi o menedżerów systemu rozkradania państwa, który stworzył Janukowycz, wszystkie osoby, które coś wiedzą na ich temat, a przebywają na Ukrainie, są wzywane przez prokuraturę na przesłuchania. Do tej pory przesłuchaliśmy około trzystu osób z tej kategorii.
Mimo tych trzystu przesłuchanych nikt z kluczowych postaci systemu Janukowycza nie siedzi w więzieniu.
To prawda. Nie było wyroków skazujących w ostatniej instancji dla ważnych osób z tzw. Simji. To nie jest jednak tak, że zupełnie nic się nie dzieje. Tego typu spraw nie załatwia się w jeden dzień. W areszcie siedzi np. jeden z liderów i były poseł Partii Regionów Ołeksandr Jefremow. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zatrzymała go pod zarzutem wspierania separatyzmu na wschodzie kraju. Trwają śledztwa, w których występują przedstawiciele władz Kijowa z czasów Majdanu czy dowódców pododdziałów Berkutu zaangażowanych w pacyfikowanie Majdanu i służb celnych zaangażowanych w proces okradania państwa. Mówimy tu o ludziach w randze ministra czy wiceministra w rządzie Mykoły Azarowa. Oczywiście można stawiać pytanie, dlaczego to trwa tak długo. Moim zdaniem najważniejszym problemem jest to, że większość z osób, które nas interesują, przebywa za granicą. I to w kraju, któremu nie zależy na współpracy z Ukrainą. Nie jest tak, że my nie chcemy pracować albo nie możemy. Wobec osób, które przebywają za granicą, są procedury, których musimy przestrzegać. Z tych powodów nie ma efektów, których oczekuje naród. Wyroki społeczeństwa zapadają znacznie szybciej niż wyroki na podstawie obowiązującego prawa.
Mówi pani, że większość osób, które są interesujące dla śledczych, znajduje się za granicami Ukrainy. Jest jednak przykład Jurija Iwaniuszczenki – pseudonim Jura Jenakijewski. To człowiek symbol, którego określa się na Ukrainie mianem awtoriteta kryminalnego wysokiej rangi i zarazem kuratora Simji. Za czasów Janukowycza, gdy ktoś w Kijowie mówił o Iwaniuszczence – ściszał głos. Dziś nadal, zupełnie nieskrępowanie, może się on poruszać po Ukrainie. Śledczy nie niepokoją ani jego, ani jego kont. Jak wytłumaczyć statystycznemu Ihorowi ze Lwowa czy Marynie z Czernihowa, że taka sytuacja jest czymś normalnym?
On nie mieszka stale na Ukrainie. W zasadzie od dawna nie mieszka w kraju. Prawdziwa jest natomiast informacja, że okresowo pojawia się w kraju. Czy jest prowadzona sprawa kryminalna wobec Iwaniuszczenki? Nie mogę tego potwierdzić. Nim zajmuje się departament śledztw specjalnych. Ujawnię jedynie, że jego sprawa jest zarejestrowana. Dlaczego Iwaniuszczenko nie jest poszukiwany? Szczerze mówiąc, trudno mi to zrozumieć.
Ile pieniędzy Simji udało się do tej pory aresztować?
Pytanie, co rozumiemy przez pojęcie „pieniądze Simji”.
Pani szef Jurij Łucenko w niedawnej rozmowie z Sonią Koszkiną mówił, że chodzi o sumę 40 mld dol.
Jeśli traktujemy Rodzinę jako grupę powiązaną jedynie więzami krwi, to jedna sprawa. Jeśli szerzej, czyli grupę ludzi pracującą na rzecz Janukowycza, jego klan oligarchiczny – druga. Nie wnikając zbytnio w niuanse: do dziś na terenie Ukrainy zaaresztowano ponad miliard dolarów. Jeśli chodzi o pieniądze, które wyprowadzono za granicę, sprawa jest trudniejsza. Aby je aresztować, najpierw trzeba je znaleźć. Rachunki w offshorach, czyli w rajach podatkowych, nie tak łatwo powiązać z konkretną osobą. Nie tylko my mamy z tym problem. Wiele krajów zachodniej Europy czy Stany Zjednoczone również borykają się z takimi problemami. Pracujemy jednak nad tym. Podjęliśmy współpracę z Meksykiem, pod którego jurysdykcją jest Panama.
Interfax napisał, powołując się na źródła w ukraińskiej prokuraturze generalnej, że nie można rozpocząć sprawy Janukowycza, bo nie jesteście w stanie ustalić miejsca jego pobytu. Dziennikarze BBC i AP przeprowadzili wywiad z Janukowyczem w Moskwie. Każdy, kto choć minimalnie interesuje się tematem, wie, że były prezydent mieszka na Rublowce. W willi niedaleko domu ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu.
Janukowycz zorganizował konferencję prasową w Rostowie nad Donem. Nasze biuro prasowe informowało, że wiele razy zwracaliśmy się do władz Rosji o jego wydanie. Odmówiono nam. Oczywiście mamy informacje o miejscu jego pobytu. Wiemy, że Janukowycz przebywa na terenie Federacji Rosyjskiej. Jasne jest też, że jest on poszukiwany międzynarodowym listem gończym. Jeśli tylko przekroczy granice Rosji i znajdzie się na terenie kraju, który należy do Interpolu i z nami współpracuje, będziemy wiedzieli, co zrobić.
Dlaczego Janukowycza nie można sądzić zaocznie?
Mamy procedurę sądzenia zaocznego. Nie widzę powodu, dla którego nie miałaby ona zostać zastosowana.
Postawicie zarzuty Władimirowi Putinowi, Wiktorowi Miedwiediewowi i Siergiejowi Szojgu w związku z aneksją Krymu?
Prokuratura Generalna pracuje w tym kierunku. To nie jest pytanie teoretyczne. Przestępca nie ma specjalnego statusu, nawet jeśli jest prezydentem, premierem czy ministrem obrony.
Czy rozpracowując schematy korupcyjne Janukowycza, natrafiliście na ślad łapówek dla obywateli Polski? Były prezydent miał wielu zagranicznych doradców. Ostatnio ukraińskie Narodowe Biuro Antykorupcyjne opublikowało dokumenty o pieniądzach dla doradcy Donalda Trumpa, Paula Manaforta. Jest w nich również mowa o opłacie za „ulgowy” wywiad, który z byłym premierem Mykołą Azarowem przeprowadził Larry King. Skoro pieniądze otrzymywały legendy, dlaczego w kieszeni Janukowycza i Simji nie mieliby siedzieć Polacy?
Jak na razie takiej wiedzy nie mamy. Z informacjami tej kategorii trzeba obchodzić się ostrożnie. Nie można łatwo ferować wyroków, gdy tylko coś znajdziemy w papierach z willi Janukowcza. Informacje na temat łapówek od byłej władzy muszą być dokładnie sprawdzane. Publikowanie ich bez weryfikacji może zaszkodzić nie tylko wizerunkowi konkretnej osoby, ale i państwu, z którego ta osoba pochodzi. Jak dotąd nie mam informacji, aby ktoś z Polski brał od Janukowycza lub jego ludzi łapówki.
Prokuratura generalna współpracuje z władzami Izraela w kwestii byłego ministra energetyki Ukrainy Eduarda Stawyckiego. Wiadomo, że miał on wielu współpracowników w Polsce. Wiadomo również, że były minister nie należał do polityków chorobliwie uczciwych (Stawycki legitymuje się również paszportem Izraela na nazwisko Nathan Rosenberg. W maju miał go zatrzymać Szin Bet, odpowiednik polskiego ABW, podczas próby wylotu do Federacji Rosyjskiej. W ramach systemu Simji Stawycki miał odpowiadać za legalizowanie pieniędzy pochodzących z brudnych transakcji).
Nie wyciągałabym z tego zbyt pochopnych wniosków. Każdy z kimś kiedyś współpracował. To jeszcze nie znaczy, że brał łapówki czy łamał prawo.
Czy prokuratura interesowała się sprawą offshorów prezydenta Petra Poroszenki, które ujawniono w ramach afery Panama Papers?
Nie.
Może pani jednoznacznie powiedzieć, że prezydent jest w kontekście Panama Papers czysty?
Wobec prezydenta Poroszenki nie może być żadnych spraw w prokuraturze generalnej.
Czy to oznacza, że jest nietykalny?
Głowa państwa ma specjalny status określany przez konstytucję Ukrainy. Jest specjalna procedura, która określa, na jakich zasadach można go pociągnąć do odpowiedzialności kryminalnej. Dziś nie ma żadnych podstaw, by ją stosować.
Co obecnie wiemy o zabójcach Pawło Szeremeta, pod którego subaru w centrum Kijowa podłożono bombę?
To pytanie do policji. Policja prowadzi śledztwo w tej sprawie. Z tego co wiem, na razie nie ma podejrzanego o zabójstwo Szeremeta. Są zapisy wideo. Są ślady. Podejrzanego jednak nie ma.
Niedługo przed zamachem Pawło Szeremet był w Moskwie. Tam miał spotkać się z byłym ministrem do spraw podatków i ceł w rządzie Mykoły Azarowa. Na ile ważny dla wyjaśnienia okoliczności jego zabójstwa może być ten wyjazd?
To informacja z tzw. źródeł pośrednich. Trzeba ją weryfikować. Oczywiście nie można wykluczyć związku spotkania w Moskwie z zabójstwem.