Bez połączenia podległych samorządowi spółek PKS grozi im nawet upadłość - tak zarząd województwa podlaskiego uzasadnia plan stworzenia jednej spółki w miejsce pięciu, działających obecnie niezależnie od siebie. W poniedziałek dyskutowali o tym radni sejmiku.

Plan połączenia PKS Białystok z podobnymi spółkami z Suwałk, Łomży, Zambrowa i Siemiatycz pod koniec lipca trafił do sądu rejestrowego. Połączenie ma się odbyć w kilku etapach, w formie inkorporacji, czyli wchłonięcia pozostałych czterech spółek przez PKS Białystok.

Do planu załączony został wniosek o wyznaczenie biegłego w celu zbadania planu. Jak wynika z informacji PAP z Sądu Rejonowego w Białymstoku, na początku września taki biegły rewident został wyznaczony. Jego zadaniem jest zbadanie poprawności i rzetelności tego projektu. Sąd wyznaczył biegłemu miesięczny termin na przygotowanie pisemnej opinii.

Samorząd województwa chce, by nowy podmiot zaczął działać od 1 stycznia 2017 roku. Połączeniu na proponowanych warunkach są przeciwni związkowcy w spółkach PKS z Suwałk, Zambrowa i Siemiatycz.

W poniedziałek o tych planach dyskutowano na sesji podlaskiego sejmiku w Białymstoku. Z wnioskiem o informację zarządu na ten temat wystąpili na poprzedniej sesji radni PiS, którzy w sejmiku są opozycją.

"Chcę podkreślić, że działamy przede wszystkim w interesie samorządu województwa jako właściciel, w interesie też pracowników wszystkich spółek (...) a także w interesie mieszkańców, bo samorząd powinien zapewnić mieszkańcom dostęp do transportu publicznego" - mówił marszałek województwa Jerzy Leszczyński (PSL).

W ocenie zarządu województwa, spółki PKS są w złej i pogarszającej się sytuacji finansowej; w ciągu kilku, kilkunastu miesięcy może grozić im nawet upadłość. Według przedstawionych danych, z 85 (2012 rok) do poniżej 60 proc. obecnie, spadł ich udział w rynku tzw. przewozów wojewódzkich w regionie.

Dyrektor departamentu infrastruktury i transportu Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku Leszek Lulewicz, który kieruje zespołem przygotowującym połączenie mówił na sesji, że po przejęciu spółek PKS przez samorząd województwa od Skarbu Państwa, w 2012 roku przygotowane zostały plany ich rozwoju.

"Po kilku latach widać, że te plany nie przyniosły, niestety, oczekiwanych rezultatów, taki rozwój nie nastąpił (...), były to działania de facto na przetrwanie" - dodał. Mówił m.in., że po połączeniu nie są planowane zwolnienia grupowe pracowników, a ewentualne zmniejszenie zatrudnienia ma opierać się na odejściach dobrowolnych i na emerytury.

Przyjęty wariant połączenia (inkorporacja) uznał za prostszą i szybszą formułę, niż konsolidacja, czyli stworzenie zupełnie nowej spółki i transfer tam majątków pięciu podmiotów.

Szefowa klubu radnych PiS Elżbieta Kaufman-Suszko mówiła w dyskusji, że brakuje konkretów proponowanych rozwiązań, więc jest za wcześnie na ocenę pomysłu. Podkreślała, że obowiązkiem samorządu województwa jest nadzór na spółkami i takie działanie, by funkcjonowały jak najlepiej.

Zabierając ponownie głos po wystąpieniach radnych i związkowców marszałek Leszczyński przyznał, że być może informacji jest za mało. Zaznaczył, że niektórych danych biznesowych nie można ujawniać, ale zapewniał, że służy radnym wszelką informacją np. na komisjach sejmiku.

Mówił też, że w ogóle można odstąpić od planowanych przekształceń, ale - jego zdaniem - nie można "nic nie robić". Leszczyński mówił też, że po decyzji sądu rejestrowego ws. planu połączenia spółek (oczekiwanej pod koniec października - PAP), będzie czas na przygotowanie konkretnego, szczegółowego biznesplanu.

Województwo podlaskie jest jedynym samorządem wojewódzkim w Polsce, który ma w nadzorze spółki PKS. Przejął je w 2011 r. od Skarbu Państwa. Łącznie pracuje tam ok. tysiąca osób. (PAP)