61-letni mężczyzna, który otworzył w poniedziałek ogień w supermarkecie w Port-Marly pod Paryżem, poważnie raniąc dwie osoby, oddał się w ręce policji. Zdaniem prokuratury incydent najprawdopodobniej nie był aktem terroru.

Według nieoficjalnego źródła cytowanego przez Reutera do zdarzenia doszło w wyniku prywatnej kłótni.

Gdy sprawca postrzelił kobietę w średnim wieku i starszego mężczyznę, uciekł z miejsca zdarzenia i zabarykadował się w swoim domu. Po negocjacjach z policją oddał się w ręce funkcjonariuszy.

Według francuskich mediów mężczyzna był stałym klientem sklepu. Z kolei agencja Reutera przekazała, że sprawca jest znany policji, ponieważ już wcześniej dopuszczał się aktów przemocy. (PAP)