Śledczy ONZ ds. zbrodni wojennych w Syrii ubolewali w poniedziałek, że coraz trudniej jest im przepytywać Syryjczyków, którzy niedawno przybyli do Europy, i wezwali kraje europejskie do zagwarantowania im dostępu do tych osób, by dokumentować nowe nadużycia.

Utworzona pięć lat temu komisja śledcza ds. zbrodni wojennych w Syrii twierdzi, że przygotowała poufną listę podejrzanych o zbrodnie wojenne lub zbrodnie przeciw ludzkości po obu stronach konfliktu. Po raz kolejny zaapelowała, by mocarstwa skierowały sprawę Syrii do Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK).

"Apelujemy do krajów w Europie, które goszczą nowo przybyłych syryjskich uchodźców, by zapewniły nam do nich dostęp i usunęły wszelkie bariery w naszej pracy" - powiedział przewodniczący komisji Paulo Pinheiro na forum Rady Praw Człowieka ONZ.

Nie wyjaśnił, które kraje utrudniają śledczym dostęp do uchodźców z Syrii. Większość Syryjczyków uciekających przed wojną w swym kraju trafiła do Niemiec lub Szwecji, podczas gdy inni utknęli w Grecji i we Włoszech. Pinheiro dodał jednak, że w poniedziałek rano otrzymał pozytywne zapewnienia, że wizyty będą możliwe.

"Czas jest kluczowy, zwłaszcza jeśli komisja ma nadal przygotowywać dobrze udokumentowane raporty na temat sytuacji w kraju, a nie raporty o charakterze historycznym" - dodał Pinheiro.

Niedawno komisja ogłosiła, że w swojej bazie ma ok. 5 tys. szczegółowych wywiadów i informacji, a niektóre z nich przekazuje europejskim rządom, które zamierzają ścigać swych obywateli walczących w Syrii.

Pinheiro powiedział, że dzięki tym informacjom niektórym krajom udało się dotrzeć do podejrzanych. Nie podał szczegółów.

"Do oficjalnego śledztwa musi dojść najszybciej jak to możliwe. Czas mija i musimy być gotowi na przyszły trybunał. Nie zapominajcie: +nie ma pokoju bez sprawiedliwości+" - powiedziała członkini komisji i dawna główna prokurator trybunału ONZ ds. zbrodni wojennych w byłej Jugosławii Carla del Ponte.

Przedstawiciel Wielkiej Brytanii w Radzie Praw Człowieka ONZ Julian Braithwaite podkreślił, że istnieją dowody na to, iż zarówno armia prezydenta Baszara el-Asada, jak i bojownicy Państwa Islamskiego (IS) zabijają cywilów, używając broni chemicznej. Dlatego jego zdaniem kluczowe jest, aby śledczy ONZ pociągnęli sprawców do odpowiedzialności.

Syryjski ambasador przy ONZ w Genewie Hussam Eddin Aala skrytykował sobotni atak międzynarodowej koalicji pod dowództwem USA na syryjskie siły rządowe. Waszyngton przyznał, że przez pomyłkę zaatakował wojska syryjskie prowadząc operację przeciwko IS.

Według ambasadora w tym "zdradliwym, celowym i wcześniej zaplanowanym" amerykańskim akcie agresji zginęły dziesiątki syryjskich żołnierzy. Atak miał też utorować drogę dżihadystom z IS do kolejnego ataku.

W wojnie w Syrii Rosja popiera siły Asada, a USA nieislamistycznych rebeliantów, którzy usiłują obalić syryjskiego prezydenta.(PAP)