Około 1500 migrantów koczujących koło stacji paryskiego metra Stalingrad rozwieziono w piątek autokarami do hoteli i ośrodków dla starających się o azyl. Władze Paryża tłumaczą likwidację obozowiska „pilną koniecznością sanitarną”.

Dziesiątki pojazdów policyjnych zaparkowanych było w piątek rano wzdłuż zamkniętej dla ruchu Avenue de Flandre. Policjanci, niektórzy w maskach szpitalnych zakrywających usta i nos, otaczali migrantów, którzy porzucili swe namioty i rozłożone na bruku materace. Niewielkie grupki policjantów przeszukiwały to prowizoryczne obozowisko w poszukiwaniu zapomnianych dzieci lub osób niesprawnych.

Tłum uchodźców, przede wszystkim z Afganistanu i krajów Afryki oraz Kurdów, czekał na podjeżdżające autobusy. Otoczony był kordonem policjantów i licznymi przedstawicielami merostwa oraz organizacji Emmaus Solidarite, której powierzono opiekę nad migrantami.

Przedstawicielka Emmaus, która prosiła o niepodawanie jej nazwiska, powiedziała PAP, że najpierw zajmuje się wyszukaniem kobiet w ciąży i z małymi dziećmi, które w pierwszym rzędzie zostaną przewiezione do hoteli. „Ale wszyscy zostaną gdzieś umieszczeni, w hotelach albo w ośrodkach dla starających się o azyl” – zapewniała.

Operacja przebiegła spokojnie. Migranci, wiedząc, że znajdą się w lepszych warunkach, spieszyli się wręcz, by znaleźć się wewnątrz policyjnego kordonu. Opustoszały nawet odległe o kilkaset metrów od stacji Stalingrad „podobozowiska”.

18 sierpnia po raz drugi zlikwidowano prawie w tym samym miejscu podobne obozowisko. Policjanci niechętnie mówili o wyznaczonym im zadaniu. „To już rutyna, robimy miejsce dla następnych” – powiedział dziennikarzom ironicznie jeden z funkcjonariuszy.

Dziesięć dni temu mer Paryża Anne Hidalgo poinformowała, że w połowie października zostanie otwarty pierwszy w stolicy obóz przejściowy dla uchodźców. Pomieści w pierwszym etapie 400 a następnie do 600 mężczyzn. Podobny obóz dla 350 samotnych kobiet i matek z dziećmi ma powstać w Paryżu na bliskim przedmieściu Ivry.

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)