Wtorek jest ostatnim etapem procesu ws. impeachmentu zawieszonej w obowiązkach prezydent Brazylii Dilmy Rousseff przed planowanym na środę głosowaniem w sprawie odsunięcia jej od władzy. Proces toczy się w brazylijskim Senacie.

We wtorek senatorowie słuchają mów końcowych obrony i oskarżycieli Rousseff. Ci ostatni zarzucają jej ukrywanie złego stanu finansów publicznych. Debata miedzy obiema stronami może potrwać nawet pięć godzin.

Następnie każdy z 81 senatorów będzie mógł zabrać głos na maksymalnie 10 minut. Jeśli wszyscy skorzystają z tej możliwości, etap ten może potrwać ok. 14 godzin. Według agencji EFE zamiar zabrania głosu zgłosiło 65 członków izby wyższej, ale lista wciąż jest otwarta. Agencja AFP zauważa z kolei, że ponad połowa senatorów jest podejrzewana o korupcję lub objęta śledztwem w tej sprawie.

Jak zapowiedział przewodniczący procesowi szef federalnego Sądu Najwyższego Ricardo Lewandowski, Senat zbierze się ponownie w środę i wtedy przeprowadzone zostanie głosowanie w sprawie impeachmentu.

Przed głosowaniem Lewandowski zada senatorom pytanie: "Czy oskarżona pani prezydent Republiki, Dilma Vanna Rousseff dopuściła się przestępstw odpowiedzialności odpowiadających zawieraniu umów kredytowych w instytucjach finansowych kontrolowanych przez państwo i braniu kredytów bez zgody Kongresu, o co jest oskarżana, i czy powinna być za to skazana na utratę stanowiska i praw politycznych na osiem lat?".

Następnie dwóch senatorów popierających ukaranie Rousseff i dwóch, którzy sprzeciwiają się odsunięciu jej od władzy, będzie miało po pięć minut, by przedstawić swe argumenty, po czym przeprowadzone zostanie głosowanie.

Do impeachmentu 68-letniej Rousseff, która 12 maja została zawieszona w obowiązkach prezydenta, wystarczą głosy 54 z 81 senatorów. Według brazylijskich mediów wymóg ten zostanie spełniony.

Rezultat poznamy natychmiast i gdy zostanie on ogłoszony przez Lewandowskiego, Rousseff odzyska stanowisko albo definitywnie straci władzę, w rezultacie czego jej dawny sojusznik i były pierwszy wiceprezydent Michel Temer zostanie pełnoprawnym szefem państwa. Sprawowałby ten urząd do końca 2018 roku.

W poniedziałek Rousseff była przesłuchiwana przez senatorów ponad 14 godzin. Podkreśliła, że nie popełniła zarzucanych jej czynów, a proces o usunięcie jej z urzędu nazwała zamachem stanu.

Podczas procesu prokurator Julio Marcelo de Oliveira oświadczył, że udowodniono, iż w latach 2014 i 2015 Rousseff zmieniała budżet państwa bez zgody Kongresu oraz "korzystała z banków publicznych dla zdobywania środków na finansowanie programów socjalnych rządu", co miało narazić państwo brazylijskie na straty obliczane na 6 miliardów reali (1,87 mld dolarów).

Zdaniem prokuratora czyny zarzucane prezydent "nie mają charakteru przestępstw kryminalnych", jednak stanowią naruszenie konstytucji i Ustawy o odpowiedzialności finansowej, która reguluje wydatkowanie funduszów publicznych.(PAP)

jhp/ mc/