Niektórzy z senatorów sądzących prezydent Brazylii Dilmę Rousseff byli jej doradcami i wiedzieli o zaciąganiu przez nią bez zgody Kongresu kredytów na programy rządowe. Nie zapobiegnie to jednak najprawdopodobniej definitywnemu usunięciu jej ze stanowiska.

Dotychczasowy przebieg rozpoczętej w czwartek ostatniej fazy procesu pani Rousseff w Senacie zapowiada, że nie spełnią się nadzieje jej zwolenników z Partii Pracujących, iż w miarę ujawniania faktów dotyczących realizacji rządowych programów, m.in socjalnych, na które szły "pozabudżetowe pieniądze", stronnictwo jej zwolenników w Senacie będzie się umacniać.

Proces toczy się już 4 miesiące i do ogłoszenia impeachmentu Dilmy Rousseff, zawieszonej 12 maja w obowiązkach prezydenta, wystarczą głosy 54 z 81 senatorów. Według przewidywań głównych brazylijskich dzienników za definitywną dymisją zagłosuje 59 członków Senatu.

W rezultacie były pierwszy wiceprezydent i dawny sojusznik Rousseff z Partii Ruchu Demokratycznego Brazylii Michel Temer, który od maja pełni obowiązki prezydenta dwustumilionowego kraju, zostanie pełnoprawnym szefem państwa i będzie sprawował ten urząd do 2018 roku.

Prokurator Julio Marcelo de Oliveira z brazylijskiego Ministerstwa Obrachunkowego (odpowiednik Trybunału Obrachunkowego we Francji) zakończył swe czwartkowe wystąpienie w Senacie stwierdzeniem, że wśród czynów zarzucanych Dilmie Rousseff udowodniono, iż w latach 2014 i 2015 zmieniała budżet państwa bez zgody Kongresu oraz ""korzystała z banków publicznych dla zdobywania środków na finansowanie programów socjalnych rządu".

Te praktyki, według prokuratora de Oliveiry, naraziły państwo brazylijskie na straty obliczane na 6 miliardów reali (1,87 mld dolarów).

Prokurator wyjaśnił, że czyny zarzucane Dilmie Rousseff "nie mają charakteru przestępstw kryminalnych", jednak stanowią pod kilku względami naruszenie konstytucji i Ustawy o odpowiedzialności finansowej, która reguluje wydatkowanie funduszów publicznych.

W realiach Brazylii, gdzie w wielki skandal korupcyjny wokół naftowego giganta, koncernu Petrobras zniszczył już kariery dziesiątków polityków, a jednego z podejrzanych, przewodniczącego parlamentu Eduardo Cunhę zmusił do rezygnacji z mandatu, stwierdzenie prokuratora oczyszcza Dilmę Rousseff z najgorszych podejrzeń.

Świadkowie w jej procesie zakończą składanie zeznań i deklaracji w sobotę. W poniedziałek Senat wysłucha pani Rousseff, a ostateczne głosowanie odbędzie się w Izbie Wyższej we wtorek bądź w środę.

W ciągu prawie 16 lat rządów Partii Pracujących, której przywódca Luiz Inacio Lula da Silva był prezydentem kraju w latach 2002-2011, programy socjalne wdrażane przez niego i jego następczynię Rousseff zmieniły w istotny sposób strukturę społeczną kraju: 40 milionów Brazylijczyków wyszło ze strefy ubóstwa.

Jednak od dwóch lat gospodarka Brazylii, kraju o najwyższym produkcie krajowym brutto w Ameryce Łacińskiej, znajduje się w fazie kryzysu. Jej PKB zmniejszył się o 7,8 proc. Jest to następstwo recesji, jaka ogarnęła cały kontynent m.in. wskutek osłabienia koniunktury w Chinach, z którymi gospodarka latynoamerykańska jest ściśle związana.

Według danych brazylijskiego Ministerstwa Pracy, od lipca 2015 roku do lipca 2016 liczba Brazylijczyków zatrudnionych na etatach i korzystających z wszystkich gwarancji prawnych przysługujących stałym pracownikom zmalała o 1,7 miliona.

Jednak, jak oświadczył w tych dniach brazylijski minister pracy Ronaldo Nogueira, brazylijska gospodarka "zaczyna stopniowo wychodzić z recesji", a w drugim półroczu tego roku liczba nowo zatrudnionych będzie już większa niż zwalnianych. (PAP)