Ukraina jest dzisiaj trudnym partnerem; państwo ukraińskie jest potrzebne, trzeba je wspomagać, ale w rozsądnych granicach - mówi PAP politolog prof. Andrzej Gil. Jego zdaniem Polska powinna domagać się uznania, upamiętnienia i wyciągnięcia wniosków ze zbrodni wołyńskiej.

W środę prezydent Andrzej Duda będzie uczestniczył w Kijowie w obchodach 25-lecia niepodległości Ukrainy. „To dużej klasy gest ze strony pana prezydenta, który chce, jak rozumiem, wspomóc to państwo, a także przy okazji być może uzyskać jakieś niewielkie - bo na więcej bym nie liczył - cesje, szczególnie w polityce historycznej” – ocenił w rozmowie z PAP prof. Gil z Katedry Studiów Wschodnich Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.

„Nie oczekiwałbym (…) ani jakiegoś przełomu w podejściu do naszej przeszłości, ani też jakiegoś przełomu w stosunkach gospodarczych, dlatego, że Ukraina w tym momencie jest trudnym partnerem” – powiedział politolog.

Podkreślił, że Ukraina jest partnerem „nie tylko toczącym wojnę domową i być może wojnę z agresorem zewnętrznym”, ale też ma wiele innych problemów. „25 lat niepodległości(…) niestety nie zaowocowało jakimś wzmocnieniem tego państwa, wręcz przeciwnie, widzimy, że przeżywa ono straszny kryzys” – zaznaczył Gil.

Jego zdaniem trudno od Ukrainy wiele oczekiwać, biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znajduje. „Na pewno potrzebne jest państwo ukraińskie i na pewno trzeba to państwo wspomagać, ale też w jakichś rozsądnych granicach” – dodał.

W ocenie prof. Gila 25 lat stosunków Polski z Ukrainą sprawia wrażenie jednostronnych. „Wiele gestów ze strony naszej ojczyzny, wszystkich władz czy z lewa czy z prawa, z drugiej strony, mam wrażenie, taka oziębłość, niezrozumienie ze strony ukraińskiej przede wszystkim podstawowego faktu, że Polska była i jest istotnym czynnikiem na tych ziemiach” – powiedział.

Przypomniał, że prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podczas wizyty w Warszawie w czasie szczytu NATO klęknął przed pomnikiem ofiar rzezi wołyńskiej.

„Te gesty (…) są istotne i ważne, ale też reakcja ze strony społeczeństwa ukraińskiego wskazywała na to, że społeczeństwo ukraińskie nie rozumie tych gestów, co więcej, nie akceptuje ich. A jeżeli nie akceptuje, to po prostu nic z nich tak naprawdę nie wynika” – powiedział Gil.

Polityka historyczna jest jednym z elementów kreowania wizerunku państwa, a także jego relacji z innymi państwami - dwustronnych i wielostronnych - dlatego zdaniem Gila „nie można z niej w żaden sposób rezygnować”. Politolog uważa, że między Polską a Ukrainą wciąż jeszcze są „rachunki krzywd”, które stanowią „straszny cierń” we wzajemnych relacjach.

„Dzisiaj jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, bo po 25 latach bycia w jakiś sposób razem jesteśmy coraz bardziej od siebie oddzieleni”- zaznaczył politolog.

W jego ocenie Polska powinna twardo domagać się uznania zbrodni na Wołyniu i województwach południowo - wschodniej przedwojennej Rzeczypospolitej. „Nie tylko uznania ich, ale także upamiętnienia, uszanowania i wyciągnięcia pewnych wniosków. To są daleko idące wnioski, to są pewne roszczenia, które (wyraża-PAP) ta społeczność, która doznała krzywdy, a także jej potomkowie. Ma takie prawo”- powiedział.

„Póki ten problem nie zostanie załatwiony, to stawiam taką tezę, że tak naprawdę nic sensownego w relacjach polsko-ukraińskich nie zostanie zbudowane. Zaciemnianie tego w niczym nam nie pomoże” – zaznaczył.

„Ukraina jest bardzo ważna, Ukraińcy są nam bardzo bliscy, ale czasem jak to bywa niestety między bliskimi, są pewne problemy. Póki ich nie załatwimy, żadna współpraca ani polityczna, ani gospodarcza, ani nawet militarna nie będzie miała sensu, bo ona musi być budowana w oparciu o wspólne wartości. A mamy te wspólne wartości. Jesteśmy dziedzicami wielkiej długiej tradycji chrześcijańskiej i na tym spróbujmy coś zbudować” – dodał prof. Gil.