Zwykle pogrzeb to wydarzenie smutne, ale ten pogrzeb będzie wielkim zwycięstwem; to będzie pogrzeb Żołnierzy Wyklętych - kiedyś pozbawionych czci, którzy wracają - mówił prezes IPN Jarosław Szarek o zaplanowanym na 28 sierpnia pogrzebie Danuty Siedzikówny, ps. Inka, i Feliksa Selmanowicza, ps. Zagończyk.

Pogrzeb działaczy AK, bohaterów konspiracji zabitych w 1946 r. odbędzie się na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym.

"Naszym obowiązkiem jest odnaleźć naszych bohaterów, obowiązkiem jest ich pogrzebać. Pogrzeb wydaje się dla nas czymś smutnym, bo kogoś żegnamy, ale ten pogrzeb, który będzie 28 sierpnia, to przecież wielkie zwycięstwo. To jest pogrzeb Żołnierzy Wyklętych. Bo nie wystarczyło zabić, ale też pozbawić ich czci. Jeszcze do dzisiaj niektórzy podnoszą rękę na ich pamięć. I co? Minęło tyle lat, a oni wracają dzięki młodemu pokoleniu" - powiedział prezes Instytutu Pamięci Narodowej, Jarosław Szarek na konferencji prasowej w historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej, w której udział wzięli organizatorzy ceremonii - władze IPN i NSZZ "Solidarność".

W czasie konferencji poinformowano, że w uroczystości 28 sierpnia, która ma mieć charakter państwowy, ma wziąć udział prezydent Andrzej Duda i premier Beata Szydło.

Szef IPN nawiązał do strajku sprzed 36 lat w Stoczni Gdańskiej i narodzin Solidarności. "To z tej sali BHP, z tego miasta na cały świat poszło zawołanie o solidarność, o to byśmy byli wspólnotą, zawołanie o podstawowe, elementarne wartości. Pokolenie niezłomnych, Żołnierzy Wyklętych walczyło o wolną, niepodległą Polskę - tę walkę w innej formie podjęły następne pokolenia" - dodał.

Zdaniem Szarka "wiele lat straciliśmy w latach 90. lekceważąc naszą pamięć". "Pamiętamy te słowa, że to +kombatanctwo+, +styropian+. I jaki jest efekt? Taki, że dziś symbolem końca komunizmu jest zburzenie muru berlińskiego, a nie wzruszające zdjęcia z sierpnia 1980 r. spod bramy stoczniowej" - mówił.

Metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź, który będzie za dwa tygodnie przewodził uroczystościom pogrzebowym, powiedział, że wtorkowe spotkanie w sali BHP jest "dalszą próbą wyjścia z amnezji historycznej, która niestety zaciążyła na ostatnich trzech dziesięcioleciach". "A także zaczadzenia, bo część ludzi wyrosłych z pnia Solidarności uległa zaczadzeniu politycznemu i historycznemu - i nawet wstyd o tym mówić. Ci bohaterowie, których będziemy czcić są wyrzutem sumienia (...) Ich życie zostało przerwane przez naszych rodaków, nie przez Sowietów" - nadmienił hierarcha.

Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda podkreślił, że związek zawodowy Solidarność to nie "tylko walka o prawa pracownicze, ale także walka o historię".

"Na początku lat 90. w okresie transformacji zachłysnęliśmy się wolnością i próbowaliśmy robić wszystko, ale nie dbać o naszą najnowszą historię. W tej chwili nadrabiamy ten stracony czas. To, co stało się w 1980 r. w sali BHP otworzyło nam drogę do wolności, ale także to jest realizacja testamentu Żołnierzy Wyklętych, którzy walczyli o wolną Polskę" - ocenił lider "S".

Uroczystości będą mieć charakter pogrzebu państwowego. W dzień, na który je zaplanowano - 28 sierpnia br. - przypada 70. rocznica wykonania wyroku śmierci na bohaterach. Pochówek bohaterów będzie wspólny, o czym zdecydowały ich rodziny.

Ceremonia pogrzebowa rozpocznie się od mszy, która zostanie odprawiona o g. 13 w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. Po zakończeniu nabożeństwa kondukt pogrzebowy ma udać się na Cmentarz Garnizonowy w Gdańsku.

Dzień wcześniej, w sobotę 27 sierpnia, w Kaplicy Królewskiej Bazyliki Mariackiej, w godzinach 17-22 mają zostać wystawione trumny ze szczątkami bohaterów.

Na szczątki mężczyzny i kobiety, co do których istniało wysokie prawdopodobieństwo, że mogą należeć do „Inki” i „Zagończyka”, natrafiono na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku we wrześniu 2014 r. Odkrycia dokonał kierowany przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka zespół złożony głównie z pracowników IPN, który badał cmentarną kwaterę nr 14 z nadzieją na zlokalizowanie kilkudziesięciu pochowanych tu w latach 40. i 50. ub. wieku ofiar komunizmu zabitych w pobliskim areszcie przy ul. Kurkowej.

Z ustaleń historyków wynikało, że niespełna 18-letnia wówczas „Inka” i 42-letni „Zagończyk” zostali tego samego dnia rozstrzelani i dobici strzałami w głowę w gdańskim areszcie. Miejsce pochowku ich ciał nie było znane, ale sądzono, że spoczęły one obok siebie na Cmentarzu Garnizonowym.

Kiedy więc w połowie września 2014 r. zespół prof. Szwagrzyka natrafił na dwa sąsiadujące ze sobą pochówki kryjące – jak wstępnie orzekli wówczas antropolodzy - ciało kobiety, która w chwili śmierci miała mniej niż 20 lat oraz mężczyzny w średnim wieku, przypuszczano, że udało się zlokalizować groby „Inki” i „Zagończyka”. Domniemania te wzmacniał fakt, iż czaszki obu szkieletów zostały przestrzelone, a szczątki mężczyzny nosiły ślady wskazujące na egzekucję.

Z obu szkieletów pobrano próbki pozwalające na ustalenie kodu DNA. IPN dysponował próbkami porównawczymi przekazanymi przez rodziny „Inki” i „Zagończyka”.

1 marca 2015 r. w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim IPN ogłosił, że badania genetyczne potwierdziły, iż kobiece szczątki należą do Danuty Siedzikówny. Z kolei w czerwcu br. IPN poinformował, że męskie szczątki znalezione obok pochówku „Inki”, to - wykazały badania - szczątki „Zagończyka”.

Już kwietniu ub.r. miejsce na Cmentarzu Garnizonowym, w którym natrafiono na oba pochówki, zostało upamiętnione stosowanymi tablicami.

Danuta Siedzikówna, ps. Inka, urodziła się 3 września 1928 r. W wieku 15 lat złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne, służyła m.in. w wileńskiej AK. W czerwcu 1946 r. została wysłana do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. Tutaj aresztowało ją UB. Po ciężkim śledztwie została skazana na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r.

Wraz z "Inką" zginął - również skazany na śmierć - ppor. Feliks Selmanowicz, ps. Zagończyk. Jako ochotnik uczestniczył on w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. W czasie II wojny był on m.in. żołnierzem 3. oraz 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. "Łupaszki", gdzie pełnił funkcję zastępcy dowódcy plutonu. Został aresztowany w lipcu 1946 roku.

W 1991 r. Sąd Wojewódzki w Gdańsku uznał, iż działalność "Inki" i jej współtowarzyszy z 5. Brygady Wileńskiej AK zmierzała do odzyskania niepodległego bytu państwa polskiego.