Według posłów opozycji prezydencki projekt tzw. ustawy frankowej to wycofanie się z obietnic z kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. Natomiast zdaniem PiS projekt ten to pierwszy krok do systemowego rozwiązania problemu kredytów walutowych.

Jednym z najważniejszych elementów projektu tzw. ustawy frankowej przygotowanej w Kancelarii Prezydenta jest uregulowanie tzw. spreadów. Nowy projekt, w stosunku do poprzedniego, przygotowanego w styczniu, zakłada także zmianę koncepcji przewalutowania kredytów mieszkaniowych i wprowadzenie alternatywnego rozwiązania. "Po przeprowadzeniu wszystkich pogłębionych analiz stało się jasne, że ustawowe jednorazowe przewalutowanie kredytów walutowych na złote w takich uwarunkowaniach jest niemożliwe" - mówił we wtorek prezes NBP Adam Glapiński.

Propozycję prezydenta oceniali we wtorek politycy.

Zdaniem b. wiceminister finansów Izabeli Leszczyny (PO) w kontekście rozbudzonych w kampanii wyborczej nadziei, projekt to "żart z frankowiczów". Jak oceniła, prezydent Duda i jego eksperci "nie mają pojęcia, co zrobić z kredytami frankowymi". "Eksperci zorientowali się, że to jest niezwykle trudne, zorientowali się, że prezydent Duda okłamał ludzi w kampanii wyborczej i starają się z tego wyjść" - dodała. Ponadto - zdaniem b. wiceminister - powołani przez prezydenta specjaliści "zrozumieli, że nie ma dobrych rozwiązań, które satysfakcjonowałyby frankowiczów, a jednocześnie nie były zagrożeniem dla systemu finansowego i w tej chwili udają, że coś zrobili, a na otarcie łez frankowiczom rzucili rozliczenie się banków ze zbyt dużych spreadów".

Leszczyna podkreśliła, że propozycja dotycząca rekompensaty z tytułu spreadów "jest w porządku". "Jeśli banki zarabiały zbyt dużo na spreadach, to oczywiście powinny je zwrócić" - przyznała, zastrzegając, że "to, co frankowicze stracili na spreadach, to jest jakaś kropla w morzu tego, co stracili na ryzyku kursowym".

"Budowanie tego półtorarocznego napięcia, zespołów kolejnych ekspertów pracujących nad rozwiązaniami, można podsumować niestety takim stwierdzeniem, że oto góra urodziła mysz, nie mamy żadnej ustawy" - oceniła.

Krytycznie wypowiedziała się także posłanka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska. "To pierwsza obietnica wyborcza, z której PiS wycofuje się takim dużym krokiem wstecz" - oceniła w rozmowie z PAP.

"Z jednej strony należy się cieszyć, bo wiele środowisk i instytucji odpowiedzialnych za finanse naszego państwa podkreślało, że nie mamy na to pieniędzy, że będzie to albo problem do pokrycia po stronie banków, które musiałyby to finansować, albo do wygospodarowania pieniędzy z budżetu państwa, których też wiemy, że nie ma" - powiedziała.

"Z drugiej strony - kontynuowała - jest cała grupa wyborców, którzy czują się na pewno rozczarowani, bo było to szumnie i mocno zapowiadane".

Na to, że projekt nie spełnia obietnic danych tzw. frankowiczom, zwraca uwagę także PSL. "Pan prezydent po raz kolejny nie wywiązuje się ze swoich obietnic wyborczych. Obiecał pomoc kredytobiorców w walutach. Niestety PiS i prezydent nie mają dobrych pomysłów w tej sprawie" - powiedział PAP rzecznik prasowy klubu PSL Jakub Stefaniak.

Zdaniem rzecznika klubu Kukiz'15 Jakuba Kuleszy dobrze, że trwa dyskusja nad projektem, że on jest cały czas poprawiany. Zaznaczył jednocześnie, że proponując konkretne rozwiązania dla frankowiczów, należałoby się skupić na osobach, które najbardziej potrzebują pomocy, którym grozi bankructwo. "Dla nich ratunkiem byłaby, w naszej ocenie, poprawa przepisów o upadłości konsumenckiej"- powiedział.

Zapytany o odstąpienie od dotychczasowej koncepcji przewalutowania kredytów mieszkaniowych, Kulesza zaznaczył, że posłowie Kukiz'15 zdają sobie sprawę, "jak duże były naciski ze strony środowisk bankowych". "Nawet przedstawiciele rządu wyliczali ogromne koszty, jakie miałby sektor bankowy ponieść, gdyby to on musiał odpowiadać za przewalutowanie" - mówił.

Inaczej niż opozycja projekt ocenia PiS. Według szefa sejmowej komisji finansów Jacka Sasina propozycje prezydenta to "pierwszy krok do ostatecznego i systemowego rozwiązania problemu kredytów walutowych". Jak mówił, propozycja ta daje szanse bankom, które udzielają kredytów, do szukania konsensusu na drodze porozumień i rozmów z kredytobiorcami. Dodał, że kredytobiorcy mogą także wejść na drogę sądową; w jego ocenie ostatnia opinia Rzecznika Finansowego daje im dużo większe nadzieje na pozytywne rozstrzygnięcie. Według raportu rzecznika waloryzowanie kredytu kursem walut jest niezgodne z przepisami prawa bankowego i kodeksu cywilnego.

Sasin zadeklarował, że Sejm i komisja finansów publicznych, którą kieruje, pochylą się nad propozycją prezydenta i rozpoczną prace, gdy tylko trafi ona do parlamentu i uzyska stanowisko rządu.

"Chciałem też zadeklarować w imieniu komisji finansów publicznych, że również po przyjęciu tego rozwiązania będziemy monitorować, jak postępuje proces odchodzenia od kredytów walutowych na drodze wzajemnych porozumień pomiędzy bankami i kredytobiorcami" - powiedział przewodniczący komisji finansów. Dodał, że po roku funkcjonowania nowych rozwiązań również w parlamencie nastąpi podsumowanie tego procesu.

We wtorek przedstawiciele kancelarii prezydenta oraz prezes NBP przedstawili założenia projektu ustawy, przewidującego zwrot posiadaczom walutowych kredytów mieszkaniowych nadmiernie naliczonych przez banki spreadów (w latach 2000-2011).

Jednocześnie prezes NBP zapowiedział, że zwrócił się do prezydenta o odstąpienie od dotychczasowej koncepcji przewalutowania kredytów mieszkaniowych i wprowadzenia alternatywnego rozwiązania, za czym przemawiają "poważne przesłanki". Dodał, że koncepcję przewalutowania przygotuje specjalny zespół, powołany przez Komitet Stabilności Finansowej. Jednym z zaproponowanych rozwiązań mogłoby być - mówił prezes NBP - np. podwyższenie wymogów kapitałowych, nakładanych na banki, posiadające kredyty walutowe. Po nałożeniu tych nowych wymogów bankom opłacałoby się przewalutowanie kredytów.