Już cztery osoby usłyszały zarzuty ws. zdjęć robionych zwłokom wyłowionym w poniedziałek z Warty w Czerwonaku (Wielkopolskie). Według prokuratury to ciało zaginionej w ub. roku Ewy Tylman.

Trzy osoby chcą dobrowolnie poddać się karze.

Jak poinformował w piątek PAP rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak, czwarta osoba która usłyszała zarzuty to pracodawca mężczyzny, który w poniedziałek zauważył ciało w wodzie, miał robić zdjęcia zwłokom i próbował je sprzedać mediom. On również miał namawiać media do zakupu zdjęć.

Mężczyzna, który znalazł ciało i oferował dziennikarzom różnych redakcji zdjęcia, a także jego pracodawca dopuścili się, według prowadzących postępowanie, usiłowania utrudniania śledztwa, za co grozi do pięciu lat więzienia.

W czwartek policja informowała także o zarzutach dla dwóch osób z firmy transportującej zwłoki. Jak ustalono, mieli oni na terenie Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu otworzyć worek z ciałem i robić zdjęcia. Za znieważenie zwłok grozi do dwóch lat więzienia.

Rzecznik poinformował, że policja zabezpieczyła wszystkie wykonane zdjęcia. Mężczyźni którzy chcieli sprzedać zdjęcia mediom i jeden z pracowników firmy przewożącej zwłoki przyznali się do winy i chcą dobrowolnie poddać się karze. Wobec drugiego z pracowników prowadzone będzie normalne postępowanie.

Śledczy są niemal pewni, że wyłowione w poniedziałek z Warty zwłoki to ciało zaginionej w listopadzie ub. roku 26-letniej Ewy Tylman. Kobieta po raz ostatni była widziana w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha w Poznaniu, gdy wracała w środku nocy do domu. Odprowadzał ją kolega, Adam Z., mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa Tylman.

Przy zwłokach znaleziono liczne przedmioty, w tym kartę płatniczą, jednoznacznie wskazujące, że to ciało zaginionej. Również odzież i obuwie zgadzały się z ubiorem, który Ewa Tylman miała na sobie w dniu zaginięcia.

Ze względu na stan zwłok, potwierdzenia tożsamości nie dała przeprowadzona we wtorek sekcja. Jak wyjaśniła prokuratura, do tego potrzebne są dodatkowe badania. Śledczy przyznają, że stan odnalezionego ciała utrudnia ustalenie przyczyny śmierci kobiety.

Adam Z. jest podejrzany o dokonanie zabójstwa z tzw. zamiarem ewentualnym. Przebywa w areszcie, nie przyznaje się do winy. Grozi mu kara do 25 lat więzienia lub dożywocie.