Warszawski szczyt NATO był demonstracją jedności NATO wobec agresywnej polityki Rosji - komentuje politolog prof. Roman Kuźniar. Jego zdaniem Rosjanie nie będą "drastycznie" reagować na ustalenia szczytu.

"Nie sądzę, żeby Rosjanie jakoś drastycznie zareagowali na ustalenia szczytu" - powiedział PAP Kuźniar. Ocenił, że kraje zachodnie zrobiły wcześniej wszystko, aby ich oswoić z decyzjami, które miały zapaść na szczycie. "Nie jest dla Rosjan niespodzianka" - dodał.

"Rosjanie retorycznie pewnie będą demonstrować swoje niezadowolenie, bo to nie jest dla nich sympatyczna informacja, ale myślę, że będą musieli przejść nad tym do porządku dziennego" - oświadczył. Podkreślił, że po pierwsze wzmocnienie wschodniej flanki NATO nie jest ruchem o charakterze ofensywnym, który zagrażałby Rosji i Rosjanie mają tego świadomość. Po drugie - jego zdaniem - Rosjanie już wkrótce będą rozpaczliwie szukać jakiejś formy porozumienia z Zachodem, bo mają trudną sytuację gospodarczą i polityczną; myślę, że prezydent Władimir Putin i jego otoczenie będą szukać wyjścia z tej sytuacji, w którą się wpędzili".

"Dobrze, że Zachód trzyma linię w sprawie Ukrainy; Rosjanie nie mogli się spodziewać niczego innego" - tak Kuźniar odniósł się do potwierdzenia przez szczyt wsparcia dla suwerenności i terytorialnej integralności Ukrainy. "Nie wycofując się z Ukrainy, bo nie będą chcieli, Rosjanie będą szukać innych sposobów złagodzenia tej stanowczej, nieprzejednanej linii Zachodu wobec swej polityki" - dodał.

Zarazem ocenił, że musimy być przygotowani - także ekipa rządząca w Polsce - na to, że pewne wyłomy w tej kwestii mogą się na Zachodzie w następnych miesiącach pojawić. "Głosy wpisujące się w logikę +appeasementu+ nie są znów takie marginalne w znaczących środowiskach politycznych Zachodu; mam na myśli zarówno partie środka, jak i oczywiście ugrupowania nacjonalistyczne i populistyczne, którym bliżej do Rosji, przez którą są często wspierane i finansowane" - dodał Kuźniar. "To może zrelatywizować znaczenie porozumień warszawskich; musimy ten scenariusz mieć w świadomości" - podkreślił.

Kuźniar skomentował też zapowiedź większego zaangażowania NATO w sytuację w basenie Morza Śródziemnego. "Sojusz jako taki niewiele może uczynić wprost, bo nie otrzymał mandatu Rady Bezpieczeństwa do zaangażowania militarnego, ale może odgrywać istotną rolę wspierającą działania poszczególnych państw Sojuszu, jeśli chodzi o akcję militarną przeciw zbrodniczemu Państwu Islamskiemu oraz UE, jeśli chodzi o uszczelnianie południowej granicy Unii na morzu, a być może i na lądzie" - powiedział.

"Byłoby niedobrze, gdyby wypowiedź prezydenta Baracka Obamy ws. Trybunału Konstytucyjnego została zignorowana" - oświadczył Kuźniar. Dodał, że zaniepokojenie Obamy nie jest jego prywatną obawą. "To jest zaniepokojenie USA, naszego głównego sojusznika, oraz dużej części państw Zachodu; on to zwerbalizował" - podkreślił.

Zdaniem Kuźniara, w przypadku zignorowania tych słów przez obóz rządzący, możemy mieć do czynienia z zachowaniami państw zachodnich, które "będą osłabiać zdolności rządu do realizowania interesów Polski, nie tylko w sferze bezpieczeństwa, ale ogólnie w polityce międzynarodowej". "Tutaj musi dojść do istotnych przewartościowań w obszarach, które budzą krytykę naszych zachodnich sojuszników; mam nadzieję, że nie zabraknie obozowi rządzącemu odwagi, aby się wycofać z pewnych poczynań, bo tu chodzi o Polskę, a nie o interesy takiej czy innej siły politycznej" - dodał.(PAP)