Wynik brytyjskiego referendum raczej nie wpłynie na rezultat niedzielnych wyborów w Hiszpanii – uważają rozmówcy PAP z eleganckiej dzielnicy Madrytu, Salamanki. Działacz polityczny twierdzi jednak, że Hiszpanie nie rozumieją, jakie następstwa może mieć Brexit.

Conchita przyznaje, że martwi ją wynik czwartkowego referendum, w którym 51,9 proc. Brytyjczyków opowiedziało się za wyjściem Wielkiej Brytanii z UE. „Wolałabym, żeby wynik był odwrotny” - mówi. Pytana, czy może on mieć jakiś wpływ na rezultat przedterminowych wyborów parlamentarnych w jej kraju, odpowiada, że „Brexit to całkowicie nowa sprawa i nie będzie obchodził Hiszpanów w niedzielę”. „Może mieć on oczywiście konsekwencje np. w Irlandii czy Szkocji, ale raczej nie wpłynie na sytuację w Hiszpanii. Musimy poczekać jakiś miesiąc, żeby powiedzieć więcej” – dodaje 62-latka, spotkana na jednej z głównych ulic handlowych Salamanki.

Conchita w niedzielę nie zamierza oddawać głosu. „Całe życie głosowałam. Teraz po raz pierwszy mój kodeks etyczny nie pozwala mi poprzeć tych ludzi. Mam pewne sympatie, ale nie wierzę już politykom. Wydaje mi się, że im zależy tylko na zdobyciu władzy, a nie na dobrobycie kraju” – mówi.

Również 55-letni Julian jest zdania, że Brexit w niewielkim stopniu wpłynie na rezultat głosowania w Hiszpanii. „Każdy ma już przemyślane, na kogo odda głos. Różnica będzie minimalna” – mówi. Jest zdania, że jeśli do władzy w Hiszpanii dojdzie radykalna lewica, to będzie ona dążyła do zorganizowania podobnego referendum. „Słyszała pani, że we Francji (szefowa skrajnie prawicowego, eurosceptycznego Frontu Narodowego – PAP) Marine Le Pen już zapowiedziała podobne kroki?” – pyta.

Julian wątpi jednak, by wynik brytyjskiego referendum przyczynił się do zmiany sytuacji w Katalonii lub Kraju Basków. Secesjoniści „wciąż będą zachowywać się tak samo – będą chcieli wszystkiego. Nie zmieni to ich sposobu działania” – dodaje.

Również zdaniem 59-letniej Teresy brytyjskie referendum nie zmieni sytuacji w tych regionach. „Władze Hiszpanii i tak nie pozwolą im się odłączyć” – zauważa.

Teresa będzie głosować na socjalistów, tak jak zawsze, choć nie pochwala zachowania polityków tej formacji i nie wierzy, że mogą wygrać. Jej zdaniem politycy podczas kampanii nie mówili niczego nowego. „Wątpię, by tym razem udało im się porozumieć w sprawie rządu. Powinni to zrobić, ale zobaczymy, jak będzie. Sytuacja jest podobna do tej w grudniu, nic się nie zmieniło” – mówi. W grudniu odbyły się wybory do hiszpańskiego parlamentu, które nie przyniosły rozstrzygnięcia.

Żona Juliana, Esperanza, przyznaje, że po bardzo intensywnym politycznie roku 2015 Hiszpanie są zmęczeni nieustanną kampanią wyborczą. „I znudzeni polityką. Niech politycy zajmą się polityką, a nas zostawią w spokoju. Należałoby zamknąć tych 350 deputowanych w Kongresie i nie wypuszczać, dopóki nie porozumieją się” w sprawie rządu – dodaje Julian. Ostatnio czterem głównym partiom się to nie udało i konieczne było rozpisanie nowych wyborów.

Carlos, który jest działaczem centroprawicowej, liberalnej partii Ciudadanos, i piątek spędza na rozdawaniu ulotek tego ugrupowania przechodniom w Salamance, uważa, że hiszpańscy politycy mogą wkrótce zacząć wykorzystywać wyniki brytyjskiego referendum do własnych celów.

„Tutaj ludzie nie rozumieją, co może oznaczać Brexit dla Hiszpanii, przecież sami Brytyjczycy nie wiedzą, jakie to będzie miało konsekwencje dla ich kraju. Ale za jakiś czas któraś partia może wykorzystać tę niewiedzę. Dziś wieczorem ktoś może np. powiedzieć, że to wszystko wina (p.o. premiera Hiszpanii) Mariano Rajoya” - mówi.

Według jego kolegi Eduardo nie można wykluczyć, że referendum umocni wynik secesjonistów w Hiszpanii. „Katalończycy zdadzą sobie sprawę, że Wielka Brytania zorganizowała referendum, o jakim sami marzą, tyle że nie w sprawie Unii, lecz Hiszpanii. Poza tym wynik może przyczynić się do wzrostu poparcia dla lewicy” – uważa.

„Moim zdaniem nie mamy nic wspólnego z Anglikami i Brexitem, a to, co stało się w Wielkiej Brytanii, nie wpłynie na to, co stanie się w niedzielę. Każdy już podjął decyzję” – podkreśla 60-letnia Aurora. Ostatnią kampanię wyborczą nazywa „najnudniejszą w historii”.

„Kampania była powtórką tego, co już przeżyliśmy. To smutne” – zgadza się z nią taksówkarz Nacho. „Wynik niedzielnego głosowania będzie podobny do grudniowego, niewiele się zmieni. Co do Brexitu, to może on tylko w niewielki sposób umocnić wynik partii rządzącej” w Hiszpanii – uważa.