Od trzech dni płonie las w górach Troodos w południowo-zachodniej części Cypru. Pożar wymyka się spod kontroli, we wtorek zmarł drugi strażak; pierwszy poniósł śmierć dzień wcześniej - poinformowały władze. Jeden z rannych strażaków jest w stanie krytycznym.

Dwaj strażacy zmarli w wyniku obrażeń, których doznali, kiedy ich pojazd stoczył się na dno głębokiego na 20 metrów wąwozu.

Prezydent Cypru Nikos Anastasiadis złożył w oświadczeniu wyrazy ubolewania z powodu śmierci strażaków i poinformował, że do gaszenia pożaru przybędą cztery kolejne samoloty gaśnicze z Francji i Włoch. Pożar gasi już 16 samolotów: cypryjskie oraz przysłane przez Grecję i Izrael, a także śmigłowce z brytyjskiej bazy wojskowej na wyspie.

"Mam nadzieję, że do wieczora uda się nam opanować to, co wydawało się... niemożliwe" - powiedział Anastasiadis po spotkaniu poświęconym koordynacji akcji gaszenia pożaru. We wtorek rano z Nikozji widać było grube kłęby dymu nad normalnie wyraźnie widocznym ze stolicy pasmem gór.

Cypr złożył również prośbę do partnerów z UE o jeszcze jeden dodatkowy samolot i 80 ton materiałów gaśniczych. Unijny komisarz ds. pomocy humanitarnej i zarzadzania kryzysowego, Cypryjczyk Christos Stylianidis obiecał szybką pomoc i pełną solidarność.

Pożar w górach Troodos jest największym od lat na Cyprze. Gasi go niemal 500 strażaków i ochotnicy dysponujący ponad 60 wozami strażackimi. Zadanie jest trudne z uwagi na górzysty teren, wiatr i upały przekraczające 40 stopni Celsjusza.

Ogień, który pojawił się w niedzielę u podnóża gór, spustoszył do poniedziałku 15 km kwadratowych lasu. Najbardziej ucierpiał rejon Soleas, pokryty lasami sosnowymi i sadami. W poniedziałek ewakuowano tam na wszelki wypadek trzy wioski.

Na obszarze tym znajduje się skupisko 10 kościołów z czasów bizantyjskich, wpisanych na listę dziedzictwa kultury UNESCO. "Nie są one w niebezpieczeństwie, chronimy je" - zapewnił agencję Reutera Leonidas Leonidou, rzecznik cypryjskiej straży pożarnej.

Policja podejrzewa, że pożar spowodował 13-letni chłopiec, który bawił się zapalniczką koło letniskowego domu swojej rodziny.

Z powodu pożaru prezydent Anastasiadis odwołał zaplanowane wcześniej rozmowy z przywódcą tureckiej części Cypru, Mustafą Akincim na temat możliwości reunifikacji podzielonej wyspy. Akincie ze swojej strony zaproponował pomoc w akcji gaśniczej, ale Anastasiadis odmówił. Cypr pozostaje podzielony od 1974 roku. (PAP)

klm/ ap/