Certyfikaty, które mają być wydawane w ramach programu Mieszkanie plus, mogą spotkać się z zainteresowaniem inwestorów; to jednak zależeć będzie m.in. od ich oprocentowania - uważają analitycy, z którymi rozmawiała PAP.

Głównym filarem ogłoszonego w piątek rządowego programu Mieszkanie plus ma być Narodowy Fundusz Mieszkaniowy, do którego zostaną wniesione m.in. grunty Skarbu Państwa, które zostaną wykorzystane pod budowę tanich mieszkań na wynajem. Jak tłumaczyli przedstawiciele resortu budownictwa, Fundusz będzie otwarty. Będą mogły być do niego wniesione także grunty prywatne, za co właściciele dostaną certyfikaty. Także spółki Skarbu Państwa, przekazując grunty, otrzymają świadectwa udziałowe.

"Jeżeli takie świadectwo udziałowe byłoby lepiej oprocentowane niż obligacje Skarbu Państwa, to jest całkowicie realne, że byłby na to popyt. To jest oczywiście kwestia zaufania. Jeżeli ma się zaufanie do obligacji Skarbu Państwa, to dlaczego nie miałoby być zaufania do tego typu certyfikatów." - ocenił w rozmowie z PAP Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.

Zaznaczył, że w przypadku właścicieli gruntów prywatnych, którzy mieliby przekazać swoje tereny Funduszowi w zamian za certyfikaty, musiałyby być one bardziej opłacalne niż "zyski uzyskiwane z posiadania ziemi".

Jego zdaniem "można sobie wyobrazić", że certyfikatami wydawanymi przez Narodowy Fundusz Mieszkaniowy handlowano by na GPW, podobnie jak kiedyś świadectwami udziałowymi w narodowych funduszach inwestycyjnych (NFI). "To jest kwestia decyzji politycznych, ale jest to całkowicie realne" - zaznaczył.

Pytany o ewentualny wpływ takich certyfikatów na płynność polskiego rynku kapitałowego odparł, że to raczej "rynek kapitałowy pomógłby certyfikatom, a nie certyfikaty rynkowi". Zdaniem eksperta zakupem takich certyfikatów na rynku wtórnym mogłyby być zainteresowane firmy z nadmiarem kapitału, które mogłyby ulokować w nich część tego kapitału pod warunkiem korzystnego oprocentowania.

Analityk uważa też, że fundusz mieszkaniowy mógłby wydawać świadectwa prywatnym inwestorom nie tylko za grunt pod zabudowę, ale także za wkład finansowy do programu mieszkaniowego. "Też można sobie wyobrazić, że taki fundusz inwestycyjny sprzedawałby świadectwa udziałowe czy obligacje, które kupowałby rynek. To jest jeszcze jedna droga" - wskazał.

Kuczyński pytany, czy według niego program jest przekonujący dla inwestorów, odparł: "pomysł jest znakomity, tu nie ma dyskusji".

"Z resztą w wielu krajach na świecie buduje się mieszkania na wynajem. W Polsce jest ich tylko ok. 16 proc, podczas gdy w Niemczech 50 proc., a w USA jeszcze więcej, więc to ma sens, tyle tylko że brakuje szczegółów" - ocenił. "Każdy człowiek, który się zajmuje biznesem powie, że musi zobaczyć ustawę, musi zobaczyć, jak ten pieniądz będzie krążył, jakie będzie oprocentowanie tych certyfikatów, jakie będą rządzące nimi prawa. Tego wszystkiego jeszcze nie wiemy" - wymienił warunki zainteresowania rynku.

W ocenie analityka Mieszkanie plus przyczyni się do zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych i przez to może zwiększyć dzietność w Polsce bardziej niż program Rodzina 500 plus, a do tego "będzie podkręcał koniunkturę, bo mieszkania trzeba wyposażyć".

Zdaniem eksperta realne jest założenie, że Fundusz nie będzie obciążać budżetu, zwłaszcza przy wykorzystaniu długoterminowych kredytów wspieranych np. przez BGK. "Też można sobie wyobrazić, że na części gruntów Fundusz buduje na wynajem, a na części gruntów buduje mieszkania, które sprzedaje i w ten sposób pozyskuje pieniądze, zwracając kredyt długoterminowy. To wszystko jest możliwe i niewątpliwie nie dotyka to budżetu i to byłby duży plus" - podsumował Kuczyński.

Z kolei główny ekonomista banku Societe Generale Jarosław Janecki podkreślił w rozmowie z PAP, że brakuje zbyt wielu szczegółów dotyczących kosztów programu mieszkaniowego, by ocenić, na ile jego wprowadzenie przyczyni się do stabilizacji lub destabilizacji finansów publicznych.

"Nie wiadomo, na jakich zasadach będą wydawane certyfikaty i na jaką skalę będą one wprowadzane. W przypadku każdego nowego instrumentu, który pojawia się na rynku finansowym, bardzo istotne jest to, do jak dużej emisji dochodzi, ponieważ bezpośrednio wpływa to na płynność tego instrumentu i zainteresowanie inwestorów. W zależności od stopnia zyskowności tych instrumentów, może spotkać się z zainteresowaniem inwestorów. Na tym etapie trudno to jednak określić" - zaznaczył Janecki.