W Polsce na przewlekłe choroby płuc cierpi ponad 6 mln osób, a rocznie umiera z ich powodu ok. 40 tys. osób. Liczby te będą stale rosły ze względu na zanieczyszczenie powietrza i nałóg palenia – mówili eksperci podczas debaty, którą w środę zorganizowano w siedzibie PAP.

Specjaliści podkreślali, że aby poradzić sobie z tym zagrożeniem, konieczna jest edukacja społeczeństwa na temat przyczyn i objawów tych schorzeń, zwiększenie nakładów na profilaktykę, w tym walkę z nałogiem palenia i z zanieczyszczeniem środowiska, a także poprawa diagnostyki przewlekłych chorób płuc i leczenie ich na wczesnym etapie rozwoju.

„Przewlekłe choroby płuc stanowią obecnie jedno z największych wyzwań zdrowotnych, obok chorób układu krążenia” – powiedział prof. Paweł Śliwiński, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc podczas debaty „Choroby płuc - największe wyzwanie zdrowotne”.

Wśród najważniejszych przyczyn przewlekłych chorób płuc specjalista wymienił palenie tytoniu i zanieczyszczenie środowiska. „Układ oddechowy styka się z powietrzem, które wdychamy, a jak wiemy, czystość tego powietrza pozostawia wiele do życzenia. Istotnym elementem, który sprzyja tym chorobom, jest też wciąż dość powszechny nałóg palenia tytoniu” – powiedział.

Według niego do klasycznych chorób odtytoniowych zalicza się przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP), na którą w Polsce cierpi ok. 2,5 mln osób i raka płuca, którego co roku diagnozuje się u ponad 20 tys. osób. Jest też rzadsze schorzenie o nazwie samoistne idiopatyczne włóknienie płuc (IPF), na które co roku zapada ok. 2 tys. Polaków.

Dr Jerzy Gryglewicz, ekspert w dziedzinie ochrony zdrowia z Uczelni Łazarskiego, zwrócił uwagę na szybki wzrost liczby osób cierpiących na alergiczne choroby układu oddechowego, w tym astmę oskrzelową. „Niektórzy alergolodzy twierdzą, że praktycznie co druga osoba w Polsce ma objawy choroby alergicznej” – powiedział.

Dr Gryglewicz przytoczył dane z trzech raportów przygotowanych przez Uczelnię Łazarskiego, z których wynika, że koszty pośrednie i społeczne (w tym koszty absencji chorobowej i rent) ponoszone przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych na przewlekłe choroby płuc są ok. dwukrotnie wyższe niż koszty ambulatoryjnego i szpitalnego leczenia pacjentów oraz ich rehabilitacji.

Eksperci obecni na debacie zgodzili się, że choć przewlekłe schorzenia płuc są jednym z największych zagrożeń dla zdrowia publicznego, społeczna świadomość na ich temat jest znacznie mniejsza niż w przypadku chorób układu krążenia czy nowotworów. Skutkuje to m.in. tym, że chorzy późno zgłaszają się do lekarza z objawami choroby płuc.

Prof. Andrzej Chciałowski, zastępca dyrektora ds. naukowych w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie zwrócił uwagę, że podstawowym objawem przewlekłych chorób płuc jest kaszel, któremu może towarzyszyć odkrztuszane plwociny (jak np. w POChP). „Kaszel występuje również u osób palących (...), w związku z tym sami pacjenci go bagatelizują” – powiedział. Jak dodał, dopiero pojawienie się krwioplucia jest dla pacjenta sygnałem, że dzieje się coś niepokojącego i należy się zwrócić do lekarza, ale często jest to już objaw późny. Dlatego w wielu chorobach płuc rozpoznanie jest stawiane o wiele za późno.

Opóźnienie diagnostyczne wynika też z tego, że choroba jest rzadka, jak np. idiopatyczne włóknienie płuc. Dlatego lekarze, którzy po raz pierwszy mają do czynienia z pacjentem z IPF, zwykle podejrzewają częstsze schorzenia, jak zapalenie płuc czy niewydolność krążenia - tłumaczył prof. Jan Kuś, kierownik I Kliniki Chorób Płuc Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie. Specjalista przytoczył dane, z których wynika, że w przypadku tej choroby od pojawienia się objawów do postawienia diagnozy upływa średnio 20 miesięcy, ale kilkanaście proc. chorych jest rozpoznawanych po ok. 3 lat.

„Wielu moich kolegów było po 6-8 miesięcy leczonych antybiotykami na zapalenie płuc. Dopiero potem byli kierowani do pulmonologa, który diagnozował IPF” – powiedział Lech Karpowicz, prezes Towarzystwa Wspierania Chorych na Idiopatyczne Włóknienie Płuc. Jego zdaniem konieczna jest edukacja lekarzy rodzinnych, by zwiększyć ich świadomość na temat tego schorzenia.

Prof. Kuś zwrócił uwagę, że ze względu na rzadkość choroby na świecie tworzy się centra eksperckie, do których lekarz podejrzewający IPF kieruje pacjenta. Postawienie diagnozy choroby wymaga bowiem często współpracy doświadczonego pulmonologa, radiologa i patomorfologa. W Polsce nie ma sieci takich ośrodków.

„Takie centra eksperckie musza być jednak dodatkowo finansowane, gdyż koszty i jakość diagnostyki są w nich wielokrotnie wyższe” – zastrzegł dr Gryglewicz.

Prof. Kuś podkreślił, że wczesne diagnozowanie przewlekłych chorób płuc jest ważne, bo „im wcześniej rozpoznamy chorobę, tym mniejsze spustoszenie ona spowoduje, a jeśli dysponujemy terapią, to możemy ją albo wyleczyć, albo zwolnić tempo jej rozwoju”.

Eksperci ocenili, że istotne jest finansowanie chorym nowych metod leczenia, jak również rehabilitacji, gdyż spowolnienie rozwoju choroby płuc wydłuża okres sprawności i aktywności pacjenta.

Zdaniem prof. Śliwińskiego najbardziej efektywne i priorytetowe jest jednak zwiększenie nakładów na profilaktykę (pierwotną i wtórną) przewlekłych chorób płuc, a przede wszystkim leczenie nałogu tytoniowego. „Żadne dostępne leczenie nie wpływa tak skutecznie na spowolnienie progresji przewlekłej obturacyjnej choroby płuc jak zaprzestanie palenia tytoniu. (...) Niestety, lekarze rodzinni nie prowadzą poradnictwa antytytoniowego wśród pacjentów, bo nie są za to odpowiednio wynagradzani” – wyjaśnił specjalista.

Z kolei lekarka i posłanka Lidia Gądek (PO) zwróciła uwagę, że ogromnym wyzwaniem dla decydentów jest ochrona czystości powietrza. „Musimy przestawić nasz przemysł i nasze rolnictwo, ale i nasza mentalność w kwestii tego, aby ograniczyć emisję pyłów, bo to jest wielki problem, jeszcze niedoszacowany, jeśli chodzi o skutki zdrowotne dla Polaków” – oceniła. (PAP)