Bilans ofiar śmiertelnych poniedziałkowej serii zamachów Państwa Islamskiego (IS) w miastach Dżabla i Tartus na zachodzie Syrii wzrósł do 184 - poinformowało w środę Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.

Agencja EFE podała, że w mieście Dżabla w prowincji Latakia doszło do pięciu eksplozji, w których zginęło co najmniej 136 osób; wybuchły tam dwa samochody pułapki, a trzech eksplozji dokonali zamachowcy samobójcy, którzy zdetonowali ładunki wybuchowe przytwierdzone do pasa.

Z kolei w Tartusie, ok. 60 km na południe od Dżabli, zginęło co najmniej 48 osób. Doszło tam do dwóch eksplozji samochodów pułapek i dwóch detonacji ładunków przez kamikadze - podaje EFE.

Ataków dokonano m.in. w okolicach szpitali i dworca autobusowego. Syryjskie media państwowe informują o 78 ofiarach śmiertelnych i dziesiątkach rannych.

Do przeprowadzenia zamachu przyznało się dżihadystyczne Państwo Islamskie. Jak podaje EFE, IS oświadczyło, że ataki te były zemstą za bombardowania przeprowadzone przez rosyjskie wojska wspierające reżim prezydenta Baszara el-Asada. W Tartusie znajduje się rosyjska baza morska, a w Dżabli lotnisko wojskowe, z którego korzysta rosyjskie lotnictwo przeprowadzające ataki na terytorium Syrii.

W poniedziałek powiązana z IS agencja informacyjna Al-Amak podała, że celem zamachów były społeczności alawickie. Wyznawcą alawizmu, czyli nurtu wywodzącego się z szyizmu i uznawanego przez sunnitów z IS za heretycki, jest prezydent Syrii Asad. Dżabla i Tartus to w większości miasta alawickie, które w czasie trwającego już pięć lat krwawego konfliktu stosunkowo zostały oszczędzone.

Dotychczas IS nie przeprowadzało podobnych ataków na zachodzie Syrii, w odróżnieniu od swojego rywala, powiązanego z Al-Kaidą Frontu al-Nusra, który walczy z reżimem syryjskim właśnie w prowincji Latakia - zauważa AFP.

Obserwatorium ocenia, że poniedziałkowe ataki IS były najkrwawsze w tych miastach od 2011 roku, gdy wybuchła wojna w Syrii. Od początku konfliktu w całym kraju śmierć poniosło co najmniej 270 tys. osób. (PAP)

ulb/ ap/