Zapowiedziane na 23 czerwca referendum ma rozstrzygnąć o miejscu Zjednoczonego Królestwa w zintegrowanej Europie. Odpowiedź na pytanie, czy pozostać w Unii, może się okazać ważna także dla przyszłości Wielkiej Brytanii jako państwa. Decyzja o wyjściu może wywołać kolejne referendum w sprawie niepodległości Szkocji. Brexit może też skłaniać do osłabienia więzi Irlandii Północnej ze Zjednoczonym Królestwem.
Dziennik Gazeta Prawna
OPINIA
Granica pomiędzy Republiką Irlandii a Ulsterem – obecnie pozwalająca na swobodne podróże w obu kierunkach – stałaby się granicą pomiędzy Zjednoczonym Królestwem a UE ze wszystkimi konsekwencjami prawnymi i praktycznymi.
Zwolennicy wyjścia przypominają, że Wielka Brytania jest płatnikiem netto, wnoszącym do budżetu unijnego co roku 8,5 mld funtów (46 mld zł). Chcieliby też radykalnie zmniejszyć napływ imigrantów. Tragiczne wydarzenia w Paryżu i Brukseli sprawiły, że w Wielkiej Brytanii – podobnie jak w innych państwach – wzrosła podejrzliwość i wrogość wobec imigrantów. Nastroje te nakładają się na niechęć do przybyszów z Europy Środkowej i Wschodniej, którzy rzekomo mieli powodować wzrost bezrobocia wśród Brytyjczyków i nadmierne wykorzystywać brytyjskie świadczenia socjalne. W niektórych środowiskach panuje chełpliwe przeświadczenie, że Wielka Brytania jest bardziej potrzebna Unii niż odwrotnie, a parlament brytyjski musi respektować unijne traktaty, zaś Trybunał Sprawiedliwości UE wydaje wyroki, które czasami budzą sprzeciw Brytyjczyków.
Można też usłyszeć głosy przestrzegające przed dalszym zacieśnianiem integracji europejskiej, zwłaszcza w wymiarze politycznym. Premier David Cameron z uporem dzięcioła powtarzał zastrzeżenia wobec tworzenia „europejskiego superpaństwa”. Ale tego rodzaju zamiarów nikt od dawna nie ma ani w Brukseli, ani w Berlinie, ani w Paryżu. Wielu natomiast martwi się o utrzymanie strefy euro i strefy Schengen. Wielka Brytania nie należy ani do jednego, ani do drugiego obszaru. Ze studiów i analiz kilku instytucji badawczych wynika zaś, że bezpośrednim skutkiem wyjścia byłby spadek PKB. Analizy i ogólnie dostępne dane statystyczne dają odpowiedź na pytanie, kto jest komu bardziej potrzebny.
Obecnie 45 proc. eksportu brytyjskiego znajduje nabywców w państwach UE, natomiast tylko 7 proc. łącznego eksportu tych państw trafia do Zjednoczonego Królestwa. Studia i analizy ułatwiają również skorygowanie wielu innych mylnych, obiegowych ocen. Okazuje się, że imigranci z Europy Środkowej i Wschodniej wpłacają więcej podatków, niż otrzymują świadczeń specjalnych. Nie dotyczy to imigrantów spoza Unii, którzy stanowią połowę napływowej ludności. Jest rzeczą oczywistą, że Brexit nie spowoduje zmiany położenia geograficznego i nie zlikwiduje potrzeby handlu czy swobody przepływu pracowników.
Spowoduje natomiast konieczność zawarcia nowego porozumienia o dostępie Wielkiej Brytanii do jednolitego rynku europejskiego. Zgodnie z art. 50 traktatu lizbońskiego państwo wycofujące się z Unii może zawrzeć tego rodzaju porozumienie w ciągu dwóch lat. Okres ten może być przedłużony, ale tylko za zgodą wszystkich państw unijnych. Nowe porozumienie będzie przygotowywane bez udziału państwa odchodzącego. Tak więc pochopne zapewnienia (składane m.in. przez mera Londynu Borisa Johnsona), że po wyjściu Wielka Brytania wynegocjuje dla siebie warunki korzystniejsze niż dotychczas, są bezpodstawne.
Unia posiada umowy o wolnym handlu z 53 państwami. Są wśród nich tacy trudni i wymagający partnerzy, jak Korea Płd. i Meksyk. Negocjacje między Wielką Brytanią i wspomnianymi 53 państwami zajęłyby wiele lat. W tym okresie oznaczałoby to spadek obrotów handlowych. Doświadczeni dyplomaci podkreślają, że przynależność do UE daje większy wpływ na decyzje dotyczace Wielkiej Brytanii niż Brexit. Pozostająca poza Unią Norwegia dla zachowania pełnego dostępu do jednolitego rynku europejskiego musi przestrzegać zasad i praw, w których ustalaniu nie uczestniczyła i nie uczestniczy. Musi też wnosić znaczną opłatę do budżetu Unii za dostęp do tego rynku.
Także Szwajcaria, której dostęp do jednolitego rynku jest ograniczony, akceptuje większość zasad ustalonych w ramach UE i również wnosi opłatę do jej budżetu. Czołowe postaci brytyjskiego biznesu są przeciwne Brexitowi. Jednakże to, że wśród zwolenników są niektórzy członkowie rządu i inni znani politycy należący do partii rządzącej, sprzyja postawom eurosceptycznym. Według sondaży liczba zwolenników pozostania jest w przybliżeniu taka sama jak zwolenników wyjścia. O wyniku referendum może zadecydować jakiś incydent, który spowoduje nagłą zmianę nastrojów. Te ostatnie – jak wiadomo – mają większy wpływ na zachowania wyborców niż wyniki racjonalnych analiz i ocen. ©?