W Nowej Białej (pow. nowotarski) w niedzielę uczczono pamięć pomordowanych przez uznawanego za żołnierza wyklętego Józefa Kurasia „Ognia”. Dla Słowaków i części polskich środowisk kombatanckich Kuraś był zbrodniarzem, gdyż po wojnie mordował niewinnych ludzi; Polaków, Słowaków i Żydów.

W nocy z 15 na 16 kwietnia 1946 r. "Ogień" ze swoimi ludźmi uprowadził z domów w Nowej Białej czterech Słowaków i zabił ich. Niedzielna uroczystość rozpoczęła się od mszy w intencji ofiar Kurasia „Ognia”. Później pod pomnikiem pomordowanych przez oddziały „Ognia” w Nowej Białej kwiaty złożył m.in. konsul generalny Republiki Słowackiej w Krakowie Ivan Skorupa.

Następnie w miejscowym Centrum Kultury Słowackiej zaprezentowano film dokumentalny „Zakątki zapomniane przez Pana Boga” dokumentujący „zbrodniczą działalność +Ognia+”. Film został nakręcony przez słowacki Instytut Pamięci Narodowej. Jak powiedział przedstawiciel tej instytucji Ondrej Krajnik, przy realizacji tego filmu korzystano z materiałów krakowskiego oddziału IPN oraz z relacji świadków powojennych wydarzeń.

Zdaniem prezes Towarzystwa Słowaków w Polsce Kuraś dopuścił się po wojnie szeregu zbrodni.

„Zostali zamordowani tylko dlatego, że żyli na tej ziemi i byli narodowości słowackiej. Zamordowani bestialsko przez osoby, które są przez obecne polskie władze stawiane za wzór. To nie do przyjęcia z punktu widzenia europejskiej cywilizacji, aby takie osoby mogły być przykładem dla kogokolwiek. Jesteśmy zaskoczeni faktem, że wysocy urzędnicy państwowi Rzeczpospolitej takie wzory przedkładają. Mieszkańcy Nowej Białej 70-lat temu byli zupełnie niepotrzebnymi ofiarami czasów, kiedy wojna już się zakończyła, kiedy zaczęto w Europie szukać dróg zagospodarowania życia po tej tragedii, jaką była druga wojna światowa” – mówił Lubomir Molitoris, prezes Towarzystwa Słowaków w Polsce.

Obecny na uroczystości syn powstańca warszawskiego Maciej Downar Zapolski reprezentujący środowiska Armii Krajowej powiedział, że część z nich nie zgadza się z historyczną oceną postawy Kurasia „Ognia”. „Zamiast - jak mówi Kościół katolicki - iść ku prawdzie, robimy krok wstecz. Nasze kraje - Słowacja i Polska - są tak blisko po sąsiedzku, a musimy przerabiać dylematy zamiast tę sprawę w końcu załatwić. Rodziny pomordowanych na Podhalu, Spiszu i Orawie muszą walczyć o pamięć bliskich. Serce się kraje, że ludzie ginęli nocą, zabierani z domów i zalani krwią” – mówił.

Dodał także, że uznawanie mjra Kurasia za żołnierza wyklętego jest pomyłką. „Wiele osób nie wie gdzie jest prawda, ja również nie wiem, gdzie jest prawda. Dziś słyszymy prawdę nie po to, żeby się mścić, ale pamiętać dla dobra przyszłych pokoleń”.

Marek Zapała, bratanek dowódcy czwartego batalionu AK Juliana Zapały ps. „Lampart” powiedział, że jego stryj wielokrotnie dyscyplinował Kurasia „Ognia”, który „trudnił się bandytyzmem”.

„Przeżywamy kryzys w Polsce, dlatego, że IPN nierzetelnie zbadał sprawę Kurasia i pomawia słowacki Instytut Pamięci Narodowej o nierzetelność” – mówił Zapała i zapowiedział, że będzie występować o odsunięcie historyka krakowskiego IPN Macieja Korkucia od badań nad historią „Ognia”, która jego zdaniem została zafałszowana.

Członkowie nowotarskiego Oddziału Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej wnieśli do IPN-u wniosek o ściganie i śledztwo w sprawie Kurasia „Ognia”. Zapała wspominał, że na Zielonych Młakach w okolicach Nowego Targu jest cmentarzysko pomordowanych przez „Ognia”. „Nikt się nie kwapi do tego żeby ekshumować i z godnością pochować ofiary mordów” – dodał.

Tadeusz Morawa, syn żołnierza 1. pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej wspominał, że oddział Józefa Kurasia „Ognia” mordował także Żydów. „W Krościenku po wojnie zamordowali 11 Żydów, którzy uciekali od komunizmu do Palestyny” – mówił.

W lutym b.r. Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu wszczęła śledztwo przeciwko nieżyjącemu od 69 lat mjr. Józefowi Kurasiowi ps. "Ogień", które jest prowadzone pod kątem ewentualnych zbrodni komunistycznych.

Według historyka krakowskiego IPN Macieja Korkucia, negatywny obraz Józefa Kurasia „Ognia” to „efekt dziesięcioleci PRL-owskiej propagandy, która wbrew faktom z antykomunistycznego partyzanta usiłowała zrobić pospolitego zbrodniarza”.(PAP)