Wielka partia brazylijska PMDB zapowiedziała, że 90 proc. jej deputowanych zagłosuje za impeachmentem prezydent Dilmy Rousseff, oskarżanej o nadużycie władzy w wykorzystywaniu zasobów publicznych m.in. na koszty realizacji rządowych programów socjalnych.

Podstawą do wystąpienia w parlamencie z oskarżeniem przeciwko szefowej państwa są konkluzje specjalnie powołanej 65-osobowej komisji parlamentarnej. Doszła ona do wniosku, że prezydent Rousseff posłużyła się "nielegalnymi manipulacjami w księgowości, aby ukryć nieuprawnione wydatki rządu w latach 2014 i 2015, zmieniając za pomocą dekretów założenia budżetowe w celu zwiększania zadłużenia i zaciągania kredytów w bankach publicznych".

Dotyczyło to wydatków na realizację założeń polityki socjalnej rządu centrolewicowej Partii Pracujących. Stanowiła ona kontynuację polityki prowadzonej przez przywódcę tej partii, prezydenta Brazylii Inacio Lulę da Silvę (2003-2011), która pozwoliła na awans od 30 do 40 milionów spośród 200 milionów Brazylijczyków z najuboższych warstw ludności do niższych warstw klasy średniej. Awans ten socjologowie na całym świecie analizowali przez lata jako "brazylijski cud".

W piątek brazylijska Izba Deputowanych rozpoczyna trzydniową sesję, w toku której parlamentarzyści zadecydują, czy oskarżania wobec prezydent Rousseff skierować do definitywnego rozstrzygnięcia w Senacie, który jest uprawniony do orzeczenia, czy powinna zostać pozbawiona urzędu.

Przywódca Partii Demokratycznego Ruchu Brazylijskiego (PMDB), wiceprezydent Michel Temer rozpowszechnił - jak później wyjaśnił, "przez pomyłkę" - nagranie radiowe, z którego wynikało, że prezydent Rousseff już została złożona z urzędu. Jednocześnie wezwał do utworzenia "rządu ocalenia narodowego".

Dilma Rousseff zareagowała oskarżając Temera, że "jest przywódcą konspiracji antyrządowej w atmosferze zamachu stanu".

Jose Eduardo Cardozo sprawujący urząd "generalnego adwokata państwa brazylijskiego" zaskarżył w czwartek przed Sądem Najwyższym "ciężkie wady prawne" postępowania przeciwko Rousseff.

Dotyczy to, według niego, m.in. prób wikłania prezydent Rousseff w skandale korupcyjne wokół wielkiego państwowego koncernu naftowego Petrobras. Zażądał on jasnego sprecyzowania, o co właściwie oskarża się panią prezydent.

Brazylijski Sąd Najwyższy wybrał w czwartek w drodze głosowania sędziego Luiza Edsona Fachina, jednego ze swych członków, który ma wydać orzeczenie w tej sprawie, co będzie prawdopodobnie wymagało pewnego czasu.

Jak pisze ze stolicy Brazylii hiszpańska agencja EFE, w czasie posiedzeń, na których ma zapaść decyzja o ewentualnym wszczęciu procesu politycznego przeciwko Dilmie Rousseff, trzy tysiące policjantów wzmocni zwyczajowe straże wokół gmachu brazylijskiego Kongresu. Jego sesja specjalna ma potrwać od piątku do niedzieli włącznie.

Brazylijskie władze przewidują, że w dniach posiedzeń Kongresu 300 000 Brazylijczyków zgromadzi się w stolicy na Esplanadzie Ministerstw, długiej alei obramowanej wspaniałymi ogrodami.

Została ona specjalnie przedzielona na dwie części wysokimi na dwa metry betonowymi zaporami długości kilometra, aby oddzielić od siebie przeciwników i zwolenników Dilmy Rousseff, którzy - jak przewiduje policja - zgromadzą się tam w czasie posiedzeń Kongresu.

Całość sił policyjnych, które mają czuwać nad spokojem w stolicy podczas posiedzeń Kongresu w sprawie prezydent Rousseff, to dziesięć tysięcy funkcjonariuszy. (PAP)