- Miałem wrażenie, że 10 kwietnia był pierwszym dniem kadencji Andrzeja Dudy. Może jesteśmy w przededniu sytuacji, w której prezydent uzna, że żyrowanie polityki Jarosława Kaczyńskiego, coraz bardziej szalonej i nienawistnej, jest sprzeczne z interesem Polski i jego własnym - powiedział Roman Giertych. Były wicepremier odniósł się w ten sposób do prezydenckiego przemówienia z okazji 6. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Zdaniem komentatorów, wypowiedź Dudy była utrzymana w pojednawczym tonie, w przeciwieństwie do mowy prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

- A widział pan, sposób w jaki przywitał Jarosław Kaczyński prezydenta? Ja znam Jarosława Kaczyńskiego i on tak wita ludzi, których musi przywitać, ale na których jest bardzo zły. Sam fakt, że nie może go na drugi dzień odwołać i że nie może nim tak publicznie pomiatać, jest już problemem - tak Roman Giertych tłumaczył chłodne przywitanie prezesa PiS z prezydentem podczas niedzielnych uroczystości przed Pałacem Prezydenckim.