Spadek bezrobocia i rosnące dochody gospodarstw domowych powoli ograniczają ubóstwo w naszym kraju. Jest ono jednak nadal duże. Ubóstwo jest zjawiskiem wielowymiarowym, więc jego poziom zależy od metody pomiaru.
Dziennik Gazeta Prawna
W klasycznym ujęciu określa się je na podstawie dochodów lub wydatków gospodarstw domowych. Według tak mierzonej biedy w latach 2013–2014 w skrajnym ubóstwie żyło nieco ponad 7 proc. (2,8 mln) Polaków. Niedostatku doświadczało też 16,2 proc. (6,2 mln) osób, których wydatki były mniejsze niż połowa średnich wydatków ogółu gospodarstw domowych.
12,2 proc. (4,6 mln) rodaków spełniało w tym czasie kryterium dochodowe upoważniające ich do korzystania z pomocy społecznej. Nie ma jeszcze danych o poziomie tego rodzaju biedy za ubiegły rok. Można się jednak spodziewać, że była ona nieco mniejsza niż w roku poprzednim. Wskazuje na to wzrost dochodu rozporządzalnego gospodarstw domowych.
Jak wynika z danych GUS, w ubiegłym roku się on zwiększył, w przeliczeniu na osobę o 3,4 proc. do 1386 zł. Równocześnie znacznie spadło bezrobocie, które jest jedną z głównych przyczyn biedy pojawiającej się w gospodarstwach domowych – liczba zarejestrowanych osób bez zajęcia zmniejszyła się w ubiegłym roku o 262 tys.
Na kurczenie się biedy wskazują również badania spójności społecznej prowadzone przez GUS, w których określa się zasięg ubóstwa m.in. na podstawie warunków życia gospodarstw domowych. Według tej miary w ubiegłym roku w biedzie żyło 8,5 proc. gospodarstw, czyli o 5 pkt proc. mniej niż w 2011 r. Przy tym niezależnie od zastosowanych metod badań biedy wszystkie wskazują na to, że ubóstwo łączy się głównie z bezrobociem, wielodzietnością rodzin i z poziomem wykształcenia. Bardziej dotyka przy tym mieszkańców wsi i małych miast niż dużych aglomeracji.