Po raporcie o prezydenckiej pomocy dla frankowiczów szef Komisji Nadzoru Finansowego znalazł się na celowniku partii rządzącej. Urząd krytykuje przede wszystkim poseł PiS, który ma związki z systemem SKOK.
Poseł Janusz Szewczak, członek sejmowej komisji finansów publicznych, przewodniczący podkomisji do spraw instytucji finansowych – a także główny ekonomista SKOK – opowiada się za przyspieszoną dymisją przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego Andrzeja Jakubiaka (jego kadencja i tak kończy się za kilka miesięcy). Poseł stwierdził wczoraj, że najwyższy czas, by premier Beata Szydło „zażądała dymisji przewodniczącego KNF-u Andrzeja Jakubiaka i całego kierownictwa tej instytucji nadzorczej, gdyż mogą narobić jeszcze nie lada bigosu i mocno zaszkodzić nie tylko frankowiczom, ale i obecnej władzy” – napisał na łamach wGospodarce.pl. – Przez ostatnie osiem lat nadzór popełnił poważne błędy i najwyższy czas, by pan Jakubiak przestał straszyć, że przewalutowanie kredytów frankowych wywróci nasz system bankowy – przekonuje Szewczak.
Posłowi nie spodobały się wyliczenia Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego dotyczące potencjalnych skutków wprowadzenia w życie prezydenckich propozycji rozwiązania problemu kredytów walutowych. Nadzór uważa, że w najbardziej prawdopodobnym scenariuszu obciążenie banków wynosiłoby od 44,6 do 66,9 mld zł (w zależności od wariantu). Idzie dalej i w swojej opinii stwierdza, że skutki finansowe prezydenckiej ustawy nie tylko mogą zachwiać stabilnością niektórych banków, lecz w skrajnym przypadku spowodować kryzys finansowy.
Poseł Szewczak podważa wyliczenia urzędu, wskazuje na metodę ich przeprowadzenia (sporządzono je na podstawie wyników ankiet wysyłanych wcześniej do banków) i obarcza nadzór współodpowiedzialnością za problemy z kredytami walutowymi. – Czas więc na dobrą i szybką zmianę w KNF, bo inaczej będą jeszcze większe kłopoty, za które odpowiedzialność spadnie już na nowy rząd – pisze w felietonie.
Janusz Jankowiak, ekonomista Polskiej Rady Biznesu, zwraca uwagę, że opinia posła Szewczaka to głos strony zainteresowanej, co odbiera mu trochę wiarygodności. Nawiązuje przy tym do pozaparlamentarnego zajęcia Janusza Szewczaka, który jest głównym ekonomistą SKOK. A SKOK-i znalazły się na celowniku KNF. Jednak pomysł, by zweryfikować wyliczenia KNF, nie jest niczym dziwnym.
– Może to zlecić prezydent lub rząd, ale generalnie te szacunki nie budzą zastrzeżeń, są dobrze udokumentowane, wariantowe i nie ma powodu, by je kwestionować – ocenia. Podobnego zdania jest Kancelaria Prezydenta, która zleciła KNF symulację.
– Stanowisko kancelarii jest jednoznaczne, co zostało wyrażone w komunikacie: przyjmujemy te wyliczenia. To urząd, który ma podstawy prawne i narzędzia, by się tym zajmować – twierdzi Zdzisław Sokal, prezydencki doradca ds. ekonomicznych. Kancelaria na podstawie wyliczeń KNF ma dokonać korekt w ustawie, co pokazuje, że zastrzeżeń posła Szewczaka nie bierze na poważnie.
Poseł Szewczak może mieć też inny cel poza podważeniem raportu w sprawie kredytów walutowych. Jak zwraca uwagę jedna z osób związana z PiS, może to być przejaw walki środowiska SKOK o wpływ na wybór następcy obecnego szefa KNF. Andrzej Jakubiak został powołany na szefa Komisji Nadzoru Finansowego 12 października 2011 r., więc w ciągu pół roku powinien być znany jego następca. Dla środowiska SKOK uzyskanie wpływu na szefa nadzoru byłoby olbrzymim sukcesem. A to grupa, która dysponuje w PiS sporymi wpływami. Przykładem jest utrącenie kandydatury Stanisława Kluzy na szefa Giełdy Papierów Wartościowych. Za tym ruchem stoją podobno politycy związani ze SKOK-ami, którym Kluza naraził się, kierując wcześniej KNF, gdy rozstrzygała się sprawa objęcia nadzorem SKOK-ów.
Co dałoby odejście przewodniczącego przed upływem kadencji? Już teraz zmieniłoby układ sił w KNF. Dziś Andrzej Jakubiak, dwóch jego zastępców i reprezentant Narodowego Banku Polskiego mają większość w siedmioosobowej komisji (w jej skład wchodzą jeszcze reprezentant prezydenta oraz po jednym przedstawicielu z Ministerstwa Finansów oraz Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej). Nowy przewodniczący desygnowany przez premier Szydło mógłby wnioskować o powołanie swoich zastępców. „Szybka zmiana” w KNF nie jest jednak możliwa bez udziału samego przewodniczącego – to funkcja kadencyjna, przewodniczącego komisji nie można zdymisjonować bez przyczyny (ustawa o nadzorze nad rynkiem finansowym ściśle je określa), mógłby on co najwyżej sam zrezygnować.
Faktem jest, że obecne kierownictwo KNF nie cieszy się sympatią w partii rządzącej. – KNF ma gigantyczne kompetencje, które nieostrożnie stosowane mogą powodować daleko idące skutki społeczne, również polegające na kontestowaniu bieżącej polityki rządu – tłumaczy poseł PiS Wiesław Janczyk. Swoje dokłada resort finansów. – Wątpliwości co do działania przewodniczącego KNF w sprawie Amber Gold i SK Banku są znane opinii publicznej i nie ma sensu ich powtarzać – mówi minister Paweł Szałamacha.