W środę przed siedzibą KPRM licznik dni, które upłynęły od wydania orzeczenia TK ws. nowelizacji ustawy o Trybunale autorstwa PiS, ustawili działacze Komitetu Obrony Demokracji. Przed KPRM protestowały również Partia Razem oraz Komitet Obrony Demokracji Przed PiS-em.

Partia Razem, która w ubiegłą środę stworzyła przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów miasteczko namiotowe, zapowiedziała, że w czwartek po południu - po upływie 7 dni od wydania przez TK orzeczenia - zakończy pikietę i będzie szukała innych metod wywierania nacisku na rząd ws. przestrzegania konstytucji. Przed siedzibą kancelarii nadal pikietować będzie KOD PP - organizacja, która utożsamia się z szyldem KOD, ale sprzeciwia się przywództwu Mateusza Kijowskiego; na czwartek jeden z jej liderów Andrzej Miszk zapowiedział rozpoczęcie głodówki w intencji opublikowania przez rząd orzeczenia TK.

Ustawiony przez KOD licznik ma przypominać rządowi o braku publikacji orzeczenia TK w Dzienniku Ustaw. Odsłonięcie licznika nastąpiło o godzinie 13. - 7 dni po tym, gdy Trybunał rozpoczął ogłaszanie swojego orzeczenia.

"Ten wyrok można było w ciągu kilku godzin dosłownie opublikować, ale 7 dni to jest przyzwoity termin na publikację wyroku, taki zgodny z urzędniczą przyzwoitością i z podstawowymi zasadami państwa prawnego. W przypadku, kiedy jest to ponad 7 dni, to zaczyna to być jawne łamanie prawa i w związku z tym postanowiliśmy przypominać pani premier, że ten obowiązek nad nią ciąży, i że czas płynie, i że z każdym dniem jej wykroczenie jest coraz większe" - mówił lider KOD Mateusz Kijowski.

Podkreślał, że na rządzie spoczywa "konstytucyjny obowiązek niezwłocznego opublikowania każdego wyroku wydanego przez TK". "Ponieważ rząd unika tej publikacji, ponieważ rząd udaje, że ma jakieś uprawnienia pozaprawne, postanowiliśmy w sposób wyrazisty liczyć czas i pokazywać, co dla rządu Prawa i Sprawiedliwości oznacza niezwłoczna publikacja wyroku, czyli wywiązywanie się z konstytucyjnych obowiązków" - dodał.

Lider KOD zapowiedział, że licznik będzie stał przed siedzibą KPRM "tak długo, aż rząd wyrok opublikuje". "W ramach kontynuacji liczenia będziemy codziennie o godzinie 13 zmieniać cyfry na tym liczniku, zmieniać liczbę oznaczającą liczbę dni, które minęły od czasu publikacji wyroku tak, żeby pani premier, za każdym razem przychodząc do pracy, wychodząc z pracy, żeby jej urzędnicy widzieli, ile już czasu łamią prawo" - powiedział Kijowski.

Przedstawiciele rządu i PiS uważają, że ponieważ TK badał nowelizację ustawy o Trybunale w 12-osobowym składzie, orzeczenie z 9 marca jest nieważne. Jak ocenił minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro, sędziowie TK działali bezprawnie i ich - jak to określają - orzeczenie nie ma mocy prawnej i nie jest wiążące.

Premier Beata Szydło mówiła, że jej obowiązkiem jest publikowanie w Dzienniku Ustaw tych orzeczeń TK, które podjęto na mocy obowiązującego prawa, w związku z czym nie może "łamać konstytucji" i nie może "takiego dokumentu publikować". Z kolei rzecznik rządu Rafał Bochenek oświadczył, że "komunikat" Trybunału Konstytucyjnego nie spełnia przesłanek ustawowych, by być uznanym za wyrok i rząd nie może tego komunikatu opublikować.

Przed kancelarią premiera końca dobiega trwająca od ubiegłej środy pikieta Partii Razem. Ugrupowanie zapowiedziało, że w środę ostatni wieczór funkcjonować będzie miasteczko namiotowe ugrupowania.

"Czekaliśmy przez 7 dni na to, żeby pani premier opublikowała wyrok TK w przewidzianym prawnie terminie. Naszym celem było pokazanie, że są osoby, którym na tej publikacji zależy. Jeżeli nie opublikuje do jutra do 14, to zbieramy się protestować w innej formie, bronić całej konstytucji, ponieważ, jak wcześniej wykazywaliśmy, pewne artykuły - dotyczące m.in. praw pracowniczych, lokatorskich, służby zdrowia, edukacji czy związków zawodowych - nie są w Polsce przestrzegane od lat" - powiedziała PAP Marcelina Zawisza z zarządu krajowego Razem.

Jak zastrzegła, nie oznacza to, że jej ugrupowanie "odpuści" w sprawie publikacji orzeczenia TK. "O sprawie Trybunału nie zapominamy; będziemy na pewno podejmować kolejne działania i wymyślać kolejne sposoby na to, żeby przymusić rząd do ogłoszenia legalnie wydanego orzeczenia" - zapowiedziała. Wieczorem na wiecu przedstawicielki Razem zapowiedziały, że o dalszych krokach poinformują na konferencji prasowej w czwartek po południu.

W wiecu protestujących członków i sympatyków Partii Razem wzięli udział m.in. b. polityk i działacz opozycji demokratycznej w okresie PRL prof. Karol Modzelewski, wiceprzewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski oraz lewicowy dziennikarz i publicysta Roman Kurkiewicz.

W swoim wystąpieniu przed zgromadzonymi prof. Modzelewski tłumaczył, że przyszedł na protest, dlatego że zgadza się z diagnozą organizatorów, iż "wstępem do tego, co się dzieje" było to, iż polska demokracja "pozwoliła nam żyć przez 25 lat w wolności, ale zaniedbała, a właściwie porzuciła inne wartości związane tradycyjnie z wolnością, to znaczy wartości równości i braterstwa".

Modzelewski przekonywał, że kolejne przyjmowane przez większość rządzącą przepisy - m.in. ustawa medialna, ustawa o policji oraz połączenie prokuratury generalnej z ministerstwem sprawiedliwości - "stwarzają warunki prawne do budowy państwa policyjnego" i namawiał Partię Razem do przyłączenia się do "wielkiego ruchu obywatelskiego protestu". "W gruncie rzeczy nie od uchwał parlamentu, nie od negocjacji czy kłótni z partnerami zagranicznymi, ale od siły oporu społecznego będzie zależała przyszłość Polski. (...). To jest istotne także, dlatego że w tej partii (Razem) jest nadzieja na zbudowanie po wielu dziesięcioleciach autentycznej lewicy w Polsce" - ocenił.

"To nie jest tak, że pałki policyjne spadną tylko na głowy i plecy liberałów, jakichś tam oderwanych od stołków dygnitarzy itd. One spadną też na wasze głowy i na wasze plecy" - podkreślał. "W sprawie obrony własnej wolności, obrony własnych pleców przed pałką akurat interes wasz i tych ludzi z opozycji parlamentarnej jest przynajmniej do pewnego stopnia wspólny. Wspólne jest też wasze wystąpienie z ludźmi z KOD-u" - dodał.

Radzikowski zaznaczał z kolei, że Partia Razem jako jedyna partia polityczna "zwróciła uwagę całościowo na problem nieprzestrzegania polskiej konstytucji", podnosząc kwestię praw socjalnych i pracowniczych. "Konstytucja nie jest świętą księgą, ale odczytywanie artykułów konstytucji, tych zapomnianych, jest świętem demokracji; w tym święcie, dzięki wam, braliśmy wszyscy udział, a Polacy mogli to widzieć, i to jest bardzo ważne" - wtórował mu Kurkiewicz. "Paradoksalne jest to, że takim momentem rewolucyjnym politycznym staje się odczytywanie artykułów obowiązującej konstytucji, ale tak w niektórych czasach bywa" - dodał.

Namiotów przed KPRM nie zwija natomiast Komitet Obrony Demokracji Przed PiS-em. W czwartek o godz. 12. ma rozpocząć się głodówka jednego z liderów tej organizacji Andrzeja Miszka w intencji publikacji orzeczenia Trybunału. Jak powiedziała PAP jedna z protestujących przedstawicielek KOD PP Teresa Górska, głodówka jest "suwerenną decyzją" Miszka, ale inni działacze będą go wspierać i zapewniać opiekę.

Wyjaśniając stosunek jej organizacji do KOD kierowanego przez Mateusza Kijowskiego Górska mówiła, że z organizacją Kijowskiego łączy ich "wspólny cel: przestrzeganie prawa, praworządność i żeby Trybunał był odblokowany, i żeby sędziowie zostali zaprzysiężeni". "Poróżniły nas niuanse" - dodała. O szczegółach konfliktu nie chciała mówić, ponieważ liczy jeszcze na to, że dojdzie do porozumienia pomiędzy KOD PP a macierzystą organizacją.

Inaczej relacje między dwiema organizacjami widzi lider KOD. "Trudno mi powiedzieć, czym jest Komitet Obrony Demokracji Przed PiS-em, z całą pewnością nie jest to Komitet Obrony Demokracji" - powiedział, pytany przez dziennikarzy o drugi Komitet. Kijowski przyznał, że jeden z członków KOD PP był jednym ze współzałożycieli KOD, jednak - jak dodał - "następnie postanowił działać na własną rękę".

Kijowski był też w środę pytany przez dziennikarzy o zapowiadaną głodówkę Miszka. "To jest zdecydowanie przedwczesna decyzja. Trzeba stosować reakcje adekwatne do okoliczności" - ocenił.

Protesty środowisk domagających się opublikowania przez rząd orzeczenia TK trwają przed siedzibą KPRM od środy. Miasteczko namiotowe stworzyli tam wówczas przedstawiciele Partii Razem, którzy m.in. wyświetlali treść orzeczenia na elewacji budynku kancelarii oraz organizowali zbiorowe czytania konstytucji.