Komisja Wenecka zajmowała się sprawami dotyczącymi większości spośród 60 krajów, które są jej członkami.
Formalnie jest to Europejska Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo, a jej siedziba wcale nie mieści się w Wenecji (tu odbyło się tylko spotkanie założycielskie), lecz w Strasburgu. Została ona powołana w maju 1990 r. w celu zapewnienia pomocy instytucjonalnej państwom Europy Środkowo-Wschodniej, które właśnie rozpoczynały transformację ustrojową.
Genezę powstania widać do dziś, bo to właśnie na państwach byłego bloku wschodniego koncentruje się niemal cała jej uwaga. Według publikowanych przez nią statystyk, w ciągu 25 lat działalności wydała ponad 500 opinii dotyczących ponad 50 państw. Jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że członkami komisji jest 60 państw, to wyciągniemy wniosek, że badana była zdecydowana większość z nich. Jednak bardziej szczegółowa analiza wyraźnie pokazuje dysproporcję w tym względzie między zachodnią a wschodnią częścią kontynentu.
Absolutnym rekordzistą jest Ukraina. Na jej temat Komisja Wenecka wydała dotychczas aż 79 opinii. Bośni i Hercegowiny dotyczyło 55, Gruzji – 49, Armenii – 45 zaś Mołdawii – 41. Tych pięciu państw dotyczy łącznie ponad połowa wszystkich wydanych opinii. Ale już np. Kazachstanem komisja zajęła się tylko cztery razy, a Uzbekistanem – raz, choć w obu tych krajach przestrzeganie zasad demokracji jest mocno wątpliwe. Jeśli chodzi o kraje Europy Zachodniej, to większość z nich było przedmiotem badań komisji jeden, dwa razy lub wcale. Polska, którą komisja zajmuje się po raz drugi, mieści się zatem w standardach zachodnioeuropejskich.
Opinie wydawane przez Komisję Wenecką nie mają mocy wiążącej i to do zainteresowanego kraju należy decyzja, co z nimi zrobi. Wiele w tym wypadku zależy od pozycji międzynarodowej i aktualnej sytuacji państwa. Praktyka pokazuje, że te, które aspirują do wejścia do struktur europejskich, z reguły starają się uwzględniać zalecenia komisji. Bo mimo braku formalnych powiązań między nią a Unią Europejską, jej opinie są brane pod uwagę podczas oceny gotowości do członkostwa (stąd tak wiele aktów prawnych opiniowanych przez komisję pochodzi z krajów bałkańskich liczących na członkowstwo we Wspólnocie). Zresztą Komisja Europejska w swoich podsumowaniach dotyczących starań o członkowstwo powołuje się na implementację zaleceń Komisji Weneckiej (np. w raporcie dotyczącym Serbii z 2007 r.; Serbia jest oficjalnym kandydatem od 2012 r.).
Na ignorowanie opinii komisji częściej decydują się te państwa, które już są w UE, bądź nie dążą do członkostwa. Przy czym nie robią tego wyłącznie „krnąbrne” państwa Europy Środkowo-Wschodniej, jak Węgry czy Polska. Dla przykładu, w 2004 r. Komisja Wenecka zajęła się Włochami, gdzie przyjęto ustawę antymonopolową ograniczającą – jej zdaniem – pluralizm w mediach. Rząd Silvio Berlusconiego odmówił przyjęcia zaleceń i sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, którego zalecenie też zostało zignorowane. Ale w związku z tym, że przez ten czas zmienił się rząd, Włochy nie zostały ukarane.
Jeden z najbardziej spektakularnych przykładów nieudanej interwencji Komisji Weneckiej miał miejsce w Liechtensteinie. Instytucja ta negatywnie zaopiniowała zaproponowane przez księcia zmiany w konstytucji, które miały wzmacniać jego uprawnienia. Sporu nie udało się rozwiązać i ostatecznie władze Liechtensteinu zarządziły w marcu 2003 r. referendum, w którym zdecydowana większość głosujących poparła proponowane przez księcia zmiany.
Komisja Wenecka kilkukrotnie wydawała również opinię w sprawie Węgier. Najważniejsza dotyczyła tzw. czwartej poprawki do konstytucji, w rzeczywistości będącej szeregiem zapisów uzupełniających ustawę zasadniczą. Komisja wówczas negatywnie wypowiedziała się na temat wielu z nich, m.in. o możliwości przenoszenia sprawy do innego sądu przez przewodniczącego Krajowego Urzędu Sądownictwa, a także o możliwości ustanowienia specjalnego podatku w przypadku nałożenia na państwo sankcji finansowej (spełnione jednak musiały być warunki, tj. dług publiczny w wysokości wyższej niż połowa PKB, a kwota sankcji przekraczająca możliwości budżetowe). Pod wpływem krytyki, również ze strony Komisji Europejskiej, Węgrzy przychylili się do propozycji ekspertów ze Strasburga, znosząc część zapisów czwartej poprawki do konstytucji w piątej poprawce. Na równie niewielkie ustępstwa zdecydowała się Słowacja w przypadku ustawy o ochronie języka słowackiego, która wprowadzała kilka dyskryminujących mniejszości językowe zapisów.
Eksperci Komisji zapraszani są także do prac nad aktami prawnymi, zanim jeszcze one powstaną. Tak było w przypadku konstytucji Tunezji, przygotowywanej przez Zgromadzenie Konstytucyjne po odsunięciu od władzy prezydenta Zajna al-Abidina ibn Alego. Niemniej jednak komisja otrzymała gotowy projekt z prośbą o opinię; zgłosiła do niego kilka uwag. Za zbyt restrykcyjny uznano zapis, który zezwalał na przesyłanie projektów ustaw do sądu konstytucyjnego tylko prezydentowi. Zgromadzenie przychyliło się do tej uwagi i ostatecznie w ustawie zasadniczej znalazł się zapis dający tę możliwość również parlamentowi.