Lider Nowoczesnej Ryszard Petru uważa, że dokumenty w sprawie Lecha Wałęsy i jego współpracy z bezpieką zostały upublicznione celowo. Polityk nie wierzy, że za ujawnieniem teczek na byłego prezydenta stoi tylko wdowa po Czesławie Kiszczaku.

Przywódca Nowoczesnej podaje w wątpliwość, czy Maria Kiszczak sama wpadła na pomysł sprzedania dokumentów Instytutowi Pamięci Narodowej za 90 tysięcy złotych. Podejrzewa, że ujawnienie teczek to jakaś gra, lub wojna osób, które brały udział w negocjacjach przy okrągłym stole. "Mam pytanie, czy to nie jest jakiś nowy układ, na który poszło Prawo i Sprawiedliwość z byłą ubecją" - mówił dziennikarzom. Jego zdaniem PiS-owi zależy, żeby tego typu teczki wypływały w trudnych dla partii sytuacjach.

Lider Nowoczesnej odniósł się też do postawy samego Lecha Wałęsy. Były prezydent, po ujawnieniu materiałów z willi Kiszczaka, kilkakrotnie zabierał głos w tej sprawie. Za każdym razem była to inna wersja wydarzeń. W jednym z ostatnich wpisów były prezydent przyznał, że kontraktował się z funkcjonariuszem podającym się za pracownika kontrwywiadu PRL. Stanowczo jednak zaprzeczył, iż donosił na kogokolwiek i że brał pieniądze od służb. Były prezydent tłumaczy, że złożył podpis, bo chciał pomóc funkcjonariuszowi, który musiał się rozliczyć finansowo ze swoimi pracodawcami. Lech Wałęsa podkreśla przy tym, że nie podejrzewał, iż może być to prowokacja.

Według Ryszarda Petru tłumaczenia Lecha Wałęsy są typowe dla tego polityka. "Zachowanie jak to u Lecha, czyli tak a jednocześnie nie. Ale pamiętajmy, że to jest starszy człowiek." - powiedział przewodniczący Nowoczensej. Polityk radził, żeby zanim Lech Wałęsa odniesie się do swojej sprawy, najpierw się zastanowił. Ryszard Petru dodał jednocześnie, że dla niego ważniejszy jest fakt, iż IPN upublicznił dokumenty, których autentyczności nie potwierdzili jeszcze grafolodzy. Określił takie postępowanie jako nieodpowiedzialne.

W miniony wtorek pracownicy IPN przejęli w domu wdowy po generale Kiszczaku sześć pakietów archiwaliów. Wśród nich są między innymi dokumenty dotyczące współpracy Lecha Wałęsy na początku lat 70-tych ze Służbą Bezpieczeństwa. W ujawnionych do tej pory materiałach jest między innymi teczka personalna Tajnego Współpracownika o pseudonimie "Bolek" oraz teczka pracy, a w niej pokwitowania pieniędzy otrzymywanych od SB.

Jutro Instytut Pamięci Narodowej ma umożliwić zapoznanie się z częścią dokumentów znalezionych w domu Kiszczaka.