Politycy opozycji krytykują propozycje kompromisu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Prawo i Sprawiedliwość odpowiada, że opozycja w tej sprawie chce uniemożliwić prace rządu dla obywateli.

Rafał Grupiński z Platformy Obywatelskiej oświadczył w "Śniadaniu w Trójce", że nie ma mowy o żadnym kompromisie. Przedstawiona przez premier Beatę Szydło propozycja podziału miejsc w Trybunale między opozycję a koalicję rządową oznaczałaby bowiem zerwanie 9-letniej kadencji sędziów Trybunału, a więc złamanie konstytucji. Grupiński dodał, że Platforma oczekuje, iż prezydent przyjmie ślubowanie od trzech sędziów, wybranych przez poprzedni Sejm. Polityk przypomniał, że jeśli to nie nastąpi w ciągu dwóch tygodni, to PO przygotuje dla frakcji Parlamentu Europejskiego projekt rezolucji, wyrażąjący stanowisko wobec naruszania praworządności w Polsce.

Szefowa Kancelarii Prezydenta Małgorzata Sadurska uznała stanowisko Platformy za szantaż. Podkreśliła, że PO chce, aby prezydent złamał konstytucję. Sadurska wyjaśniła, że obecnie jest 15 sędziów Trybunału. Gdyby prezydent przyjął ślubowanie od trzech kolejnych, to byłoby ich 18, co byłoby złamaniem ustawy zasadniczej. Małgorzata Sadurska dodała, że propozycja prezesa Trybunału Andrzeja Rzeplińskiego, aby powoływać kolejno do jego składu sędziów wybranych przez nowy Sejm, jest niezgodna z prawem. Zdaniem szefowej Kancelarii Prezydenta, kompromis powinien prowadzić do tego, aby wszystkie partie sejmowe cofnęły się o krok i zakończyły konflikt.

Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka z Ruchu Kukiz'15 przypomniał, że jego ugrupowanie już dawno przedstawiło projekt zmian w konstytucji, które uspokoiłyby sytuację. Propozycję premier Beaty Szydło Tyszka uznał za działanie pozorne. Tyszka dodał, że nie wiadomo, komu służy kryzys wokół Trybunału. Jego zdaniem, prezes PiS Jarosław Kaczyński mógł świadomie dążyć do konfrontacji z tym gremium, które uważa za symbol establishmentu prawniczego. Stanisław Tyszka powiedział, że jeśli kryzys nie zostanie zażegnany, to być może trzeba będzie odwołać się do referendum.

Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej podkreśliła, że prezydent ciągle nie wykonał orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i nie przyjął ślubowania trzech jego sędziów. Dodała, że jeśli politycy się na to zgodzą, to może się okazać, iż jakiś przedstawiciel PiS nie wykona orzeczenia sądu powszechnego twierdząc, że "dobra zmiana jest ważniejsza". Posłanka dodała, że prezydent powinien przyjąć ślubowanie sędziów, a potem należy rozpocząć rozmowy polityczne w sprawie Trybunału. Kamila Gasiuk-Pihowicz wypowiedziała się jednak przeciwko zmianom w konstytucji, gdyż jej zdaniem byłoby to "otwieranie puszki Pandory".

Eurodeputowany Jarosław Kalinowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego przypomniał, że PiS od dawna chciał podporządkować sobie Trybunał. Dodał, że propozycja premier Szydło była tylko mydleniem oczu, gdyż Trybunał Konstytucyjny ma podejmować decyzje większością dwóch trzecich głosów. Oznacza to, że jedna trzecia może zablokować wydawanie wyroków. Zdaniem Kalinowskiego w propozycji kompromisu chodziło więc o ubezwłasnowolnienie Trybunału. Polityk podkreślił, że prezydent powinien przyjąć ślubowanie trzech sędziów.

Joachim Brudziński z Prawa i Sprawiedliwości przypomniał, że to PSL i PO doprowadziło do wybrania części członków Trybunału niezgodnie z prawem. Jego zdaniem, opozycja chce wykorzystać to gremium przeciwko rządowi, aby uniemożliwić mu pracę na rzecz obywateli.

Na czwartkowym spotkaniu z przewodniczącymi klubów parlamentarnych premier Beata Szydło zaproponowała, aby opozycja wskazywała ośmiu na 15 sędziów Trybunału Konstytucyjnego kluby PO, PSL i Nowoczesnej odrzuciły tę propozycję.